czwartek, 12 września 2013

Tusk produkuje policyjnych sadystów

"Akcja w lesie to niejedyny „sukces” służb Tuska w walce z kibicami w ostatnich dniach.
– Napadli nas w lesie. Bili, poniżali, kilkunastoletnim chłopakom kazali rozebrać się do naga – tak brutalną akcję policji opisują kibice Hutnika Warszawa. Z kolei 12-letni kibic Legii stanie przed sądem rodzinnym za odpalenie racy pod pomnikiem Kazimierza Deyny. – Ktoś oszalał – komentuje akcję rządu przeciwko kibicom Zofia Romaszewska, w PRL kierująca Biurem Interwencji KSS KOR.
Mecenas Dominika Daniluk, reprezentująca jednego z pobitych w lesie kibiców, nie ma wątpliwości. – Mój klient ma obrażenia twarzy, podbite oczy, siniaki na całym ciele. Ten mężczyzna był bity – mówi w rozmowie z „GP”.
– Takie zachowanie policjantów powinno być jak najsurowiej karane. Nie możemy się zgodzić na produkowanie policyjnych sadystów – ostrzega w rozmowie z „GP” Zofia Romaszewska. – Eskalacja takich zachowań skończy się jak w PRL zabójstwami i kalectwem oraz totalną nienawiścią do policji – dodaje.
Bici i rozbierani do naga
Do wydarzeń, które ujawnił portal Niezależna.pl, doszło 31 sierpnia. Kibice IV-ligowego Hutnika pojechali na mecz do Wólki Mlądzkiej. Na meczu panowała dobra atmosfera, prezes miejscowego klubu podziękował im za doping.
Horror zaczął się w czasie powrotu do Warszawy. W środku lasu 12 kibiców zostało napadniętych przez policję. Opis wydarzeń przekazany nam przez kibiców jest drastyczny. Gdy jeden z nich zapytał, za co są zatrzymani, otrzymał pierwszy cios, później w ruch poszły paralizator, pałki policyjne i teleskopowe. Bito ich przy akompaniamencie wulgarnych odzywek.
Dwóm 16-latkom policjanci kazali rozebrać się do naga. „Nie chcieli ściągnąć majtek, po czym jeden wąs (policjant w gwarze kibicowskiej – przyp. red.) uderzył jednego z nich w nogę. Przerażeni tą sytuacją ściągnęli majtki, a on kazał im robić przysiady” – relacjonują kibice.
Dwie osoby zatrzymano. Mecenas Daniluk nie ma wątpliwości, że jej klient został pobity. Obdukcja wykazała m.in. „okularowe zasinienie obu oczy barwy sinawej”, „zmasowane zasinienie na obu pośladkach i udach barwy ciemno-sinawej”, a nawet „podejrzenie złamania stawu łokciowego”.
– To nie są ślady po próbach obezwładnienia przez policjantów. Ten mężczyzna był bity. Także po twarzy, a tego już nie da się wytłumaczyć rzekomym stawianiem oporu – tłumaczy „GP” Daniluk.
Tusk sięga po esbeckie kadry


Takie metody szokują tym bardziej, że przypominają działania komunistycznej bezpieki. Wiosną 1984 r. w okolicach Torunia doszło do serii uprowadzeń działaczy podziemnej „Solidarności”. Specjalna grupa esbeków porwała Piotra Hryniewicza, Gerarda Zakrzewskiego, Antoniego Mężydłę – obecnego posła PO – i jego żonę Zofię Jastrzębską. W lesie przywiązano ich do drzewa, bito i torturowano.
Czy to podobieństwo jest przypadkowe? Jak ujawnił „Dziennik Gazeta Prawna”, na czele zespołu do walki  z przestępczością kibiców stanął płk Mirosław Hakiel, który karierę zaczynał w pionie polityczno-wychowawczym komunistycznej bezpieki. „Był zatrudniony jako inspektor w wydziale polityczno-wychowawczym Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Krakowie” – tak brzmi odpowiedź na pytanie o przeszłość pułkownika, którą przesłało „Dziennikowi” biuro prasowe MSW.
Czy po esbeckie kadry rząd sięgnął przypadkiem? Przypomnijmy, iż pobicia poprzedziły pogróżki premiera Tuska: „Będziemy starali się wpłynąć zarówno na policję, jak i prokuraturę i, w ramach naszych możliwości, na sądy”. A minister Sienkiewicz stwierdził: „Te działania będą niekiedy brutalne”.
– To absolutnie nieodpowiedzialne słowa. Czy pan Bartek Sienkiewicz chce zrobić z policjantów zwykłą chuligańską hołotę, tyle że uzbrojoną w pałki i paralizatory? – pyta Zofia Romaszewska.
Bo uczcili pamięć Deyny
Akcja w lesie to niejedyny „sukces” służb Tuska w walce z kibicami w ostatnich dniach. Kibice Legii zebrali się pod pomnikiem Kazimierza Deyny 1 września, w 24. rocznicę jego śmierci. Zapalili znicze i złożyli wieniec, a następnie przy odpalonych racach śpiewali na cześć legendarnego piłkarza. Hołd Deynie złożono także minutą ciszy.
Następnego dnia do domów 12-letniego i 14-letniego kibica przyszła policja. Zarzut to naruszenie art. 51 kodeksu wykroczeń obciążającego tego, kto „krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym”.
– Sprawa będzie skierowana do sądu rodzinnego – powiedział w rozmowie z portalem asp. Robert Opas ze stołecznej policji. – Karanie dzieci za godne pochwały zachowanie, czyli pielęgnowanie pamięci o wybitnym piłkarzu, nie mieści się w głowie. Ktoś oszalał – komentuje Zofia Romaszewska. – To także przypomina czasy PRL, gdy w Lublinie milicja zajęła się dziećmi opowiadającymi złe rzeczy o komunistach. Kibice postrzegani są dziś jako wrogowie ustroju – dodaje.
Pan młody Staruchowicz nękany w dniu ślubu
Kolejnym kuriozalnym zachowaniem policji było wezwanie na komisariat Piotra Staruchowicza w… dniu jego ślubu. Jego data była znana publicznie. „Staruch” dostał wezwanie w charakterze podejrzanego. Sprawa jest absurdalna, bo dotyczy niestawienia się na tzw. dozór policyjny. Problem w tym, że Staruchowicz nie mógł się stawić, bo w tym czasie przebywał w… areszcie. Podczas przesłuchania dwa tygodnie temu wytłumaczył, dlaczego nie stawił się na dozór, a policjant zapewnił go, że sprawa będzie umorzona. – Mam wrażenie, że to nigdy się nie skończy – w rozmowie z nami komentuje represje Staruchowicz.
Piotr Lisiewicz, Grzegorz Broński • Gazeta Polska"

1 komentarz:

  1. tak bylo nie tylko teraz ale i 5,7,8 lat temu z tego co pamietam

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.