Strony

niedziela, 15 września 2013

Ojciec Andrzeja Wajdy nie zginął w Katyniu

"Kim jest Andrzej Wajda? Ojciec Andrzeja Wajdy nie zginął w Katyniu! Krzysztof Kąkolewski poleca książkę Piotra Włodarskiego



Pełny opis produktu
Wydawnictwo: Włodarski , 2001
ISBN:83-915204-0-4
Liczba stron:160
Wymiary:160 x 230 mm
Sprawdź inne tytuły: Piotr Włodarski


"Pan Andrzej" to dość zaskakująca pozycja na naszym rynku wydawniczym. Po serii książek omawiających twórczość Andrzeja Wajdy, po zbiorach jego wypowiedzi i wywiadów, po "Autobiografii" pozycja ta próbuje zweryfikować mit Wielkiego Twórcy. Autor posługując się fragmentami wypowiedzi reżysera, jego notatkami oraz publikacjami prasowymi stara się udowodnić iż wielkość Andrzeja Wajdy budowana była przez dawnych władców PRL dla doraźnych potrzeb propagandowych. Co więcej, z cytowanych dokumentów wynika że sam reżyser zgodził się na taką grę i świadomie w niej uczestniczył. Co gorsza zaangażował do tej gry swój talent realizując tylko takie filmy jakich oczekiwali od niego władcy PRL. Kim więc był i jest Andrzej Wajda - wzorem, autorytetem, artystą czy też ofiarą polityki a może wiecznym konformistą ? Autor książki niestety nie pozostawia nam złudzeń.
Na pewno największym atutem książki są cytowane dokumenty. Niektóre z nich budzą swoistą grozę, inne odsłaniając mechanizmy rządów w PRL kompromitują nie tylko polityków ale tzw. elity artystyczne. Wszystko to prowokuje do ponowienia pytania - czy brak rozliczenia z przeszłościąnadal nie jest główną przeszkodą w normalnym i zdrowym funkcjonowaniu państwa polskiego.



Wajda kłamie!
Ojciec Andrzeja Wajdy nie zginął w Katyniu
(...) Tak było – i jest – nawet z książką Detektyw tak medialnego przecież detektywa Krzysztofa Rutkowskiego.
Jeszcze gorszy los spotkał książkę Piotra Włodarskiego: Pan Andrzej. Kłamca, mitoman czy konformista. O istnieniu tej książki nie wie nikt poza osobami, które Autor wyróżnił, wysyłając im egzemplarz.

Już sama forma książki jest rewelacyjna. Składa się ona z samych oświadczeń, wypowiedzi o sobie reżysera Wajdy, z
zachwytów pochwalnych recenzji i jego dokumentów osobowych pisanych przez bohatera książki, a odnalezionych przez Włodarskiego. Z chwalb i pochwał powstała książka niszcząca.

Przemilczenie tej zaskakująco ciekawej książki nie jest niczym nieodwołalnym. Pomijanie jej dziś, przez „badaczy
twórczości”, recenzentów – zarówno filmowych, poświęcających swe życie Wajdzie, jak i informujących o książkach – nie będzie trwało zawsze, gdyż książka ta jest nie tylko bezcennym źródłem dla badania warunków, w jakich powstawała „socjalistyczna kultura” Polski, losów jej twórców, jak i ze względu na walory formalne. Najlepiej byłoby ją całą przedrukować w odcinkach.

Wobec wielu faktów wydobytych na jaw przez Włodarskiego drobiazgiem jest to, że bezpartyjny i odżegnujący się nawet od podejrzenia go o samą myśl wstąpienia do PPR-PZPR, okazuje się jednak byłym członkiem PZPR, co o tyle dziwniejsze, że pozwolono mu cichaczem z tej partii zniknąć i nie tylko nie prześladowano go za to, ale otrzymał nieograniczone wsparcie.

Kulminacją Pana Andrzeja... jest strona 143, na której Włodarski dochodzi do rodowodu Andrzeja W w. wersji podanej
przez reżysera.

W czym tkwi problem?

Jak zwykle w faktach – pisze Włodarski.
Ojciec Pana Andrzeja nie zginął w Katyniu, o czym Pan Andrzej dobrze wiedział.
Ojciec Pana Andrzeja zginął podczas wojny – to fakt. Osoba, do której Pan Andrzej się przyznaje, a która zginęła w Katyniu, nawet nie należała do rodziny Pana Andrzeja, o czym Pan Andrzej dobrze wiedział.
Po co więc głosić nieprawdę? Żeby czuć się lepszym? Bardziej doświadczonym przez los?

Po co szargał dla swej pychy kolejną świętość Polaków?
Faktem zamykającym wszystkie niedomówienia co do osoby zamordowanej w Katyniu była publikacja życiorysów ofiar w Wojskowym Przeglądzie Historycznym (lista ta była drukowana w latach 1989-1994). Według historyków, wspomniany już w 1943 r. zamordowany „kapitan Karol Wajda” to rzeczywiście „Karol Konrad Erazm Wajda, kapitan, syn Stanisława i Marii z Königów”.
Nie miał on nigdy nic wspólnego z Jakubem Wajda, synem Kazimierza (czyli ojcem Pana Andrzeja).

Sprawa tak niezwykle ważna dla większości ludzi na świecie, jak to, od kogo się wywodzą, ich rodowód, przodkowie,
nieraz odlegli, o których pamięć pielęgnowana jest nie tylko przez szlachtę, ale przez mieszczaństwo, a także chłopów – przez reżysera została podeptana, czym poniżył nie tylko siebie, ale i pamięć swojego rzeczywistego rodzica, w tyle lat po jego zgonie, wybierając sobie innego ojca dla autoreklamy.
Jest to jeszcze jedna forma obrzydliwego fałszu i oszustwa, ...ojciec zginął w Katyniu - Polacy uwierzą, przez to będzie wiarygodny...
ale nie jest Andrzej Wajda wiarygodny, ... jest obrzydliwym i bezczelnym kłamcą i oszustem, kłamie jak wszyscy jego khazarscy pobratymcy plemienni, kłamie tak jak zwykle we wszystkich swoich filmach, i w nowym filmie "Katyń" też.    redakcja polonica.net
(...) może powoli Pan, że zajmiemy się przez chwilę bulwersującą wielce Starą Polonię kolejną hucpą filmową, do której podobno przymierza się stalinowskifilmemacher Andrzej Wajda, który w czasach komunistycznej pogardy zarabiał na luksusowe życie kręceniem bata tzw. kultury filmowej, czylipolakożerczych filmów - takich jak np. "Lotna" wg. scenariusza politruka Zukrowskiego, w której to wyśmiewali się obaj, wspólnie z aktorami, z bohaterstwa Polaków szarżujących rzekomo z szablami na niemieckie czołgi w 1939 roku.
Pan jest młodym człowiekiem i może nie wiedzieć o tym, że Wajda powtarzał ujęcia filmowe hitlerowskiej propagandy. Polscy ułani mieli normalnie poukładane w głowach, natomiasta podli ludzie z branży filowej mieli i mają we łbach bałagan, wykorzystują np. seksualnie dzieci w Stanach Zjednoczonych, a w Polsce angażują się w obronie pedałów i postmodernizmu, żeby uchodzić za tzw. autorytety.
Tak oto niedawno dowiedzieliśmy się , że Andrzej Wajda ośmielił się zainteresować jako filmemacher tematem Katyń!
A tylko po to zainteresować tematem zagłady narodu polskiego, żeby odrzucić scenariusz napisany ręką NAJWYBITNIEJSZEGO POLSKIEGO PISARZA WSPóŁCZESNEGO, Włodzimierza Odojewskiego.
Czasami jest tak, Szanowny Panie Pośle, że nie mamy już siły do ignorantów, czy to w polityce, czy w dziedzinie kultury.
Szukamy wtedy siły wyższej, odwołujemy się do Boga. Piszemy do przyjaciół, u których pragniemy znaleźć zrozumienie, radę i pomoc. Bo nie jesteśmy w stanie objąć ludzkim rozumem potęgi zła.
Piszę do Pana, bo zwrócił się do mnie niedawno z prośbą o wyrażenie opinii o Pańskim środowisku politycznym Pan Profesor Jan Szarliński, przewodniczący Stowarzyszenia Nasza Przyszłość Polska.
Stowarzyszenie NPP wystąpiło 20.9.2005 z pismem do środowisk prawicowych, w tym i do Pana środowiska LPR, i nic niestety nie wiadomo, żeby ktoś zechciał poczuć się do politycznego i moralnego obowiązku, jakim jest okazanie szacunku do Najmądrzejszych Ludzi, jakich mamy w narodzie polskim.
Można kręcić filmy o tym, jak żydowskie NKWD ze Smoleńskawycięło w katyńskim lesie KWIAT INTELIGENCJI POLSKIEJ.
Ale nie wolno powtarzać tej ZBRODNI dokonanej NA NARODZIE POLSKIM.
Nie ma takich polityków polskich - ani w Kraju, ani na emigracji, którzy mogliby pozwolić sobie na odtrącanie mądrych Polaków.
Polski nie stać na ograniczanie życia publicznego do ograniczonych osób.
Pan Bóg daje nam siłę i radę. Naszym obowiązkiem jest wykonanie zadania.
Zadaniem naszego czasu jest Polska, natomiast Stowarzyszenie Filmowców Polskich wypowiada się ciągle jeszcze w swoich biuletynachjęzykiem socrealizmu magicznego , dlatego zastosowana dywersyfikacja form w niniejszej wypowiedzi wydawała się konieczna, co wyjaśniam też pozostając
Z wyrazami szacunku.
Stefan Kosiewski Frankfurt nad Menem, 28.11.2005 Do Posła Bogusława Kowalskiego, list otwarty 2005-11-28
Odojewski o Katyniu - "Milczący, niepokonani"
Kolejne wydanie książki Włodzimierza Odojewskiego "Katyń. Milczący, niepokonani" trafi do polskich księgarń jeszcze w tym tygodniu. Pierwotnie to właśnie opowieść Odojewskiego miała się stać podstawą filmu Wajdy o Katyniu.
Temat zbrodni katyńskiej przewijał się w twórczości Odojewskiego od lat. W napisanym w 1981 roku opowiadaniu "Ku Dunzynańskiemu Wzgórzu idzie las" pisarz użył szekspirowskiej metafory aby ożywić las katyński i kazać mu kroczyć na Zachód rozgłaszając prawdę o zbrodni. Temat Katynia powrócił w "Zasypie wszystko, zawieje".
"Milczący, niepokonani" nie są opowieścią o samym mordzie polskich jeńców, ale o kłamstwie z tym mordem związanym. Główny wątek powieści nawiązuje do autentycznych wydarzeń - na przełomie 1945-1946 roku w Polsce zainscenizowano tzw. proces katyński, którego celem miało być jednoznaczne udowodnienie winy Niemców i oczyszczenie ZSRR z odpowiedzialności.REKLAMA Czytaj dalej 
Główny bohater to lewicujący w młodości polski prokurator Martini, jeniec z obozu w Murnau, który prowadzi w Polsce w sprawie Katynia śledztwo z ramienia władz. Prawnik jest tez osobiście zaangażowany w śledztwo - w Katyniu zginął jego brat Andrzej. Martini chce ukarać zbrodniarzy ale od początku do końca śledztwa staje się elementem radzieckiej manipulacji.
Prawdziwy prokurator Roman Martini w 1946 r. został zamordowany, rzekomo z powodów nie mających nic wspólnego z prowadzonymi przesłuchaniami. Zagadka jego śmierci jest nadal nie rozwiązana. Niewątpliwie służby radzieckie mogły uznać, że Martini wiedział za dużo.
Książka "Milczący, niepokonani" pierwotnie miała się stać podstawą scenariusza filmu Andrzej Wajdy o Katyniu. Pisarz i reżyser mieli jednak różne koncepcje filmu - Wajda chciał skoncentrować się na temacie zbrodni, Odojewskiego bardziej interesowało opisanie powojennych prób zafałszowania prawdy. Ostatecznie Wajda zrobił film wg secenariusza Andrzeja Mularczyka. Książkę "Katyń. Milczący, niepokonani" opublikuje wydawnictwo Twój Styl.
 "


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.