Najlepszą
wskazówką jest upewnienie się, czy życie dziecka jest zbalansowane.
Dzieci nie mogą rozwijać się w oparciu o tylko jedną czynność, gdyż
wpadną w ten sposób w kłopoty. Nawet jeśli dziecko protestuje, zadaniem
rodzica jest powiedzieć "nie" i pokazać mu inne rodzaje aktywności.
Bycie rodzicem nie jest łatwe, ale uwierzcie mi, przed pojawieniem się
gier komputerowych istniało życie, a my, jako rodzice musimy znaleźć lub
wymyślić inne zajęcia niż przesiadywanie przed ekranem. Oznacza to
zainteresowanie dzieci sportem, edukacją i życiem towarzyskim. Trzeba
przedstawić im alternatywy. Jeśli dziecko mówi, że nie chce brać w tym
udziału i pozostaje przy grze, musimy ustalić jakieś limity. W innym
przypadku pojawią się problemy.
Kto może się uzależnić i jakie są tego konsekwencje?
Każdy
może się uzależnić. Szkoły wyższe zauważają, że gry wideo są jednym z
głównych powodów porzucania studiów. Wiele uniwersytetów zatrudnia
doradców, których zadaniem jest uporanie się z nieumiarkowaniem
studentów w graniu. Niektóre uczelnie pytają kandydatów na studia o to,
czy grają w gry wideo. Wiedzą, że inwestycja czasu i środków finansowych
w gracza może być zmarnowana. Znam wielu rodziców, którzy stracili
pieniądze fundując swoim dzieciom - graczom studia.
Wielu
nastolatków, którzy zostali wciągnięci w gry wideo, jest geniuszami. Są
bardzo inteligentni i zmotywowani do pracy. Dowodem na to jest fakt, iż
gry wymagają od graczy wielu godzin żmudnej i męczącej aktywności,
koncentracji i cierpliwości. To bardzo smutne, kiedy widać jak cała
potęga umysłu zdolnych nastolatków jest marnowana w taki sposób. Oprócz
refleksji nad tym, jak gry wpływają na osobiste życie i edukacje,
powinniśmy się zastanowić, co by było gdyby ci wszyscy uzdolnieni ludzie
zaczęli rozwiązywać prawdziwe problemy ludzkości.
W pełni
rozwinięci i ciężko pracujący dorośli ludzie również się uzależniają.
Znam wielu, którzy mieli pracę i dom, ale stracili wszystko z powodu
gier. Ekstremalnym przypadkiem jest pewien mężczyzna z Florydy, który
stracił pracę i musiał zamieszkać na ulicy. Teraz pracuje w restauracji i
zarabia tyle, aby wystarczyło mu na spędzenie reszty dnia po pracy w
kawiarence internetowej. Gdy zamykają kawiarenkę, idzie spać na ulicę.
Tak wygląda każdy jego dzień.
Wielu ojców opuszcza rodziny aby
"zaoszczędzony" w ten sposób czas przeznaczyć na granie. Nie obchodzi
ich los rodziny, gdyż jedyne czego chcą to gra.
Z kolei, dorosłe
kobiety mają tendencję do grania w gry społecznościowe takie jak
Farmville, Sims czy Second Life, gdyż lubią robić coś wspólnie z innymi.
Prowadzi to do problemów, gdyż często porzucają swoich mężów i
zaniedbują dzieci aby spędzać czas z kimś innym w grze on-line. Skrajnym
przykładem może być para Koreańczyków, która doprowadziła do tego, że
ich prawdziwe dziecko zmarło z głodu, gdyż oni w tym samym czasie
opiekowali się wirtualnym dzieckiem w grze komputerowej.
Wiele gier wideo daje dzieciom poczucie wartości i spełnienia. Co w tym złego?
Jednym
z głównych zagrożeń jest właśnie to, że dzięki grom bardzo łatwo zdobyć
poczucie wartości i spełnienia. Jeśli coś ci się nie uda lub nie podoba
ci się to, co osiągnąłeś, zawsze możesz uruchomić grę od nowa i
spróbować jeszcze raz. Prawdziwe życie tak nie wygląda. Nie jest łatwe i
często nie można w nim rozpocząć pewnych rzeczy od nowa. Dziecko
dorasta w poczuciu rozczarowania światem realnym i chce się z niego
wycofać. Mówi "to za trudne" i ucieka do gry komputerowej.
Stanowi
to ogromne zagrożenie dla życia dziecka. Zamiast zdobyć poczucie
wartości i spełnienia przez interakcję ze światem realnym, osiąga to
poprzez granie. Nie otrzymuje przez to niezbędnego doświadczenia, które
jest potrzebne w prawdziwym życiu. Dotyczy to głównie cierpienia i
radzenia sobie zarówno w dobrych jak i złych sytuacjach. Prawdziwe życie
nie jest łatwe dla nikogo, ale pozwolenie dziecku na używanie gier jako
narkotyku, który pozwala uciec od rzeczywistości nie nauczy go jak
poruszać się w świecie realnym.
Widziałam to na przykładzie
mojego syna. W grze mógł z łatwością zrobić wszystko to, co chciał i
czuł się, jakby wypełniał jakąś misję. Nie spędzał czasu na wychowywaniu
się do swego prawdziwego życia. W świecie realnym nie było niczego, co
mogłoby go w nim zatrzymać. Nie obchodziła go przyszłość. Jeśli
większość czasu spędzasz w grze, nie masz czasu na to aby podnosić swoje
prawdziwe umiejętności i zdobywać nowe znajomości. Każdy, kto chce
osiągnąć prawdziwe poczucie spełnienia, musi porzucić gry i zacząć
działać w świecie realnym.
Co może Pani powiedzieć rodzicom, którzy używają gier wideo jako pomocy w edukacji swoich dzieci?
Widziałam
bardzo dużo przypadków lekkomyślnego zachowania rodziców, którzy
chcieli wykorzystać gry w charakterze opiekunki do dziecka. Niestety,
często dzieje się tak dlatego, że wielu rodziców również jest graczami.
Bycie
dobrym rodzicem nie oznacza dawania dziecku gry po to, aby przestało
zawracać nam głowę. Bądźcie ze swoimi dziećmi w świecie realnym! Znam
ojca, który uczył swoje trzyletnie dziecko gry w World of Warcraft.
Wydawało mu się, że będzie mógł nawiązać z nim lepszy kontakt, jeśli
uzależni je od gry. Chcę aby rodzice wiedzieli, że wspólne granie z
dziećmi nie jest interakcją i nawiązywaniem relacji, gdyż praktycznie
nic wtedy się nie mówi. Jedyną formą jakiejkolwiek komunikacji są
sygnały przesyłane do komputera.
Doradzam rodzicom aby nie
pozwalali dzieciom poniżej 16 lat na granie w gry wymagające dostępu do
internetu. Nigdy bowiem nie wiesz, z kim będą grać. Pedofile tylko
czekają na okazję aby połączyć się z Twoim dzieckiem za pomocą gry
on-line. Rodzice myślą, że skoro dziecko jest w domu, to jest
bezpieczne. To nieprawda.
Często słucham rodziców którzy mówią,
że nie potrafią pomóc swoim dzieciom i dają im to, czego one chcą. Nie
traktują poważnie tego, co znajduje się w grze. Gry mogą zawierać treści
erotyczne, wulgaryzmy, przemoc, nakłanianie do zażywania narkotyków i
picia alkoholu. Jeśli takie treści byłyby obecne w filmie, za samą
przemoc otrzymałby on czerwony kwadracik w rogu ekranu. Większość
chrześcijańskich rodzin, z którymi rozmawiam, nigdy nie pozwoliłoby
swoim dzieciom na oglądanie filmu z takim oznaczeniem. Ci sami rodzice
dają dzieciom brutalne gry komputerowe. To bardzo destrukcyjne zjawisko.
A co jeśli gry nie są brutalne i nie potrzebują dostępu do internetu?
To,
że gry nie zawierają przemocy i nie da się w nie grać przez internet
nie znaczy, że nie są szkodliwe. To tak jakby powiedzieć, że pozbawione
przemocy używki są dobre dla dzieci. Gry wideo powinny być uważane za
coś, od czego można się uzależnić a tego nikt nie powinien robić.
Uważamy,
że gry potrafią całkowicie "wymienić okablowanie" w mózgu człowieka.
Gracz może wtedy przekroczyć linię rozdzielającą wolny wybór od przymusu
i zobligowania do grania. Wtedy nie gra już dlatego, że chce, ale
dlatego, że musi. Potem zaczyna nienawidzić gier ale nie może przestać
grać. Jego życie się załamuje, wpada w błędne koło poczucia winy i
potrzeby osiągnięć dokonanych w świecie wirtualnym. Jeśli odsunie od
siebie gry staje się zdehumanizowany, jego zmysły są słabo wyczulone,
nie wychodzi na dwór aby poćwiczyć czy zobaczyć słońce. Zamienia się w
ludzką skorupę.
Temat ten wymaga kolejnych badań ale już teraz
możemy stwierdzić w jaki sposób gry wpływają na (głównie młodych) ludzi,
hamując ich rozwój. To jedna z tych rzeczy, która przeraziła mnie w
moim synu. Przestał rozmawiać z ludźmi, również ze mną.
Zanim
zaczął grać był taki, jak inni ludzie. Myślał o przyszłości, miał plany,
przyjaciół i pracę. Gdy się uzależnił, to tak jakby zgasło jakieś
światło w jego głowie. Przestało go obchodzić to jak spędzi swoje
prawdziwe życie, nie dostrzegał już przyszłości, nie stawiał sobie
żadnych celów i nie przestrzegał zasad. Po prostu przestał myśleć o
rzeczywistości i wpadł w depresję. Cała jego osobowość się zmieniła i
zrobił się anty społeczny. Dlatego zawsze mówię, że gracz może się
zmienić i stać się całkowicie inną osobą. Przyjaciele mojego syna byli
zdumieni tym, jak bardzo się zmienił.
Czy może Pani podać przykład na to w jaki sposób reagują rodzice, gdy jest już za późno?
Znałam
Brandona - 15 letniego chłopca z Kanady. Grał w grę Call of Duty a jego
rodzice wysilali się aby przestał, gdyż zaczął sprawiać problemy.
Brandon zbyt mocno przywiązał się do bycia odważną i silną postacią w
grze. Chciał zostać w świecie wirtualnym z powodu fałszywego poczucia
siły i bycia docenionym, jakie dostawał. W 2008 roku rodzice zdecydowali
się zabrać mu grę. Brandon uciekł z domu i kilka tygodni później
myśliwi znaleźli jego ciało około siedmiu mil od domu.
Najprawdopodobniej skoczył z drzewa.
Czy osoby uzależnione opowiadają Pani o tym jaką pustkę w realnym życiu powoduje granie?
Tak,
oczywiście. Taka pustka istnieje, gdyż w wirtualnym świecie zawsze jest
więcej interesujących wyzwań i "misji" do wykonania. Gracze dostają
zastrzyk adrenaliny, są w stanie osiągnąć następny poziom w grze i
zastanawiają się, co robić dalej. Przeżywanie kolejnych przygód czy
budowanie wirtualnych miast - to wszystko jest bardzo emocjonujące i
pasjonujące. A gdy wracasz do prawdziwego życia? Rodzice każą ci umyć
podłogę, odrobić lekcje, pozmywać naczynia, porozmawiać z rodzeństwem.
Potem rodzice dziwią się, kiedy dzieci mówią, że "życie jest
przygnębiające", "wszystko jest nudne", "nie mam przyjaciół". Wszystko
dlatego, że cały swój czas spędzają w grach i nie doświadczają
prawdziwego życia. Jeśli dzieci będą miały odpowiednie zajęcia i
przyjaciół, życie będzie dla nich interesujące.
Czy może Pani opowiedzieć jeszcze jakąś historię związaną z uzależnieniem Pani syna?
Tak.
Kiedy mój syn uzależnił się od gry Everquest i zdiagnozowano u niego
problemy psychiczne, został dopuszczony do długoterminowego programu
wsparcia. Żył razem z grupą ludzi w domu oddalonym o pięć mil od mojego.
Którejś nocy obudziłam się i nie mogłam spać. Rzadko mi się to zdarza
więc poszłam na dół aby sprawdzić pocztę e-mail. Działo się to krótko po
północy. Nagle usłyszałam, jak otwierają się drzwi wejściowe. Myślałam,
że to włamywacz. Wszedł mój syn, który był już uzależniony od grania.
Szedł pięć mil po to aby zagrać. Kto wie ile razy wstawał w nocy i
przychodził do domu? Dzieci potwierdzają na moim forum internetowym, że
spędzają całe noce na graniu. Rodzice o niczym nie wiedzą.
Innym
razem mój syn był na weselu swojego brata. Było to pierwsze wesele w
naszej rodzinie. Wyszedł podczas ceremonii aby grać i nie wrócił do
końca dnia. Ludzie zauważyli, że go nie ma i odkryli, że opuścił ślub w
połowie i wrócił na piechotę do domu aby kontynuować rozgrywkę. Mój syn
nigdy by czegoś takiego nie zrobił przed uzależnieniem. Uwielbiał zabawę
i obecność innych ludzi.
Elizabeth Woolley jest założycielką
organizacji Online Gamers Anonymous (Anonimowi Gracze Online) i
przeciwniczką uzależniających gier wideo. Woolley udzielała wywiadów
m.in. "Dla Catholic Herald Citizen" oraz telewizji CBC, CBS i BBC.
Podróżuje po całym świecie aby mówić o zagrożeniach związanych z grami
komputerowymi. W 2002 uruchomiła stronę mającą na celu uświadamianie
społeczeństwa na temat "ciemnej" strony grania oraz udzielanie pomocy i
porad dla tych, którzy już są uzależnieni od gier.
źródło http://www.pch24.pl/w-wirtualnej-matni-,10580,i.html
Ja nie byłem uzależniony od gier (albo tak mi się tylko wydawało) ale odstawiłem je na bok, zrobiłem to trochę późno.
Zamiast
tego kupiłem sobie łyżwy - chodzę na ślizgawkę (mimo mojego wieku
całkiem dobrze się na niej poruszam - czasy kiedy za dzieciaka śmigało
się po oblodzonym stawie i grało w hokeja nie poszły w niepamięć),
kupiłem rolki i jeżdżę po deptaku, wróciłem do tenisa stołowego (i mimo,
że obok mnie młodzież prezentuje duży wyższy poziom gry to po
pierwszych wyjściach kiedy zadyszka przyprawiła mnie prawie o zawał
teraz wydaje mi się, że nie mam się czego wstydzić). Z tenisem wiąże się
jeszcze jedna opowiastka, kiedyś na stole obok grał jakiś starszy
koleś, ruszał się tak żwawo i energicznie że ja z moim przeciwnikiem
(obaj koło 40) byliśmy w ciężkim szoku. Podejrzewam, że nie mielibyśmy z
nim szans w grze mimo znacznej różnicy wieku. Kolega oceniał go na
jakieś pięćdziesiąt parę lat - ja dawałem mu koło sześćdziesiątki. Jak
szliśmy do szatni bo już nie mięliśmy siły grać - a on dalej skakał przy
stole - nie wytrzymałem i podszedłem do niego z pytaniem: "Przepraszam,
patrzymy z kolegą na Pana grę przy stole i nie możemy wyjść z podziwu
jak dobrze Pan gra. Ale kłócimy się w jakim wieku Pan jest ja mówiłem,
że 60 kolega dawał Panu 55 - jeżeli można wiedzieć ile Pan ma lat ?".
Dziadek się tylko uśmiechnął i odpowiedział 74
Myślałem, że "koparę" będę zbierał z podłogi jak to usłyszałem ...
Także
radzę odstawić gry komputerowe a przerzucić się na przykład na
planszówki jeżeli już musimy w coś grać albo na jakiś sport. Łyżwy+rolki+tenis stołowy/ziemny to nie
jest wcale drogi interes (a można to robić przez cały rok) a na pewno
tańszy niż abonament w World of Warcraft i inne gry jak się to wszystko
policzy do kupy.
Szczególnie tym osobom, które żyją tylko myślą,
kiedy znowu siądą do nabijania expa, zdobywania nowych achievement'ów,
rozbudowy swojej wirtualnej farmy, zoo czy innego "cudeńka" które tak
naprawdę nic nie posuwa do przodu naszej prawdziwej i jedynej liczącej
się gry, która nazywa się życie.
W tej grze nie ma save'ów,
experience nabija się tak samo jak w grach ale jest przyznawany za coś
innego i bardziej wyrafinowanego niż eksterminacja mobów a achievementy
cieszą dużo bardziej niż w grze i są namacalne.
Zawsze można znaleźć sobie coś zamiast.
Ja grywam ostatnio na przykład w to :
http://www.granna.pl/produkt-opis,rancho
albo w jej poprzednika Super Farmer Deluxe.
Wszystkie gry planszowe mają tą przewagę nad komputerowymi, że można w trakcie nich
normalnie rozmawiać a nie tylko wydawać polecenia przez TeamSpeaka jak
się rozmieścić strategicznie na mapie, żeby zaskoczyć przeciwników. I
przede wszystkim nie są tak wciągające i uzależniające.
Ponieważ
gram w te gry już bardzo długo - zaczynałem od gier na Commodore i
Atari - gdzie dojeżdżając do szkoły średniej do miasta na drugą zmianę
biegałem do kolegi gdzie tłukliśmy w Robin Hooda czy w jakieś durne
kosmiczne strzelanki, zajęcia mięliśmy od 13 do 20, często się zdarzało,
że kłamałem w domu, że będę się z kolegą uczył przed zajęciami i
jechałem rano o 9 a jak o 13 jeszcze nie skończyliśmy gry to
opuszczaliśmy najpierw pierwszą lekcję, potem następną. Czasami
wyglądało to tak, że jechałem na 9 graliśmy do 19.30 i wracałem do domu -
muszę przyznać, że wtedy to było uzależnienie - na szczęście nie odbiło
się to na szkole i nie musiałem powtarzać żadnego roku.
Czym według mnie są gry ?
"Zabijaczem"
czasu, którego i tak mamy bardzo mało, "zabieraczem" pieniędzy których
też z roku na rok jest coraz mniej i silnym "uzależniaczem", żeby dwie
pierwsze cechy narastały. Ponadto gry oswajają z agresją, okultyzmem (w
wielu z nich korzystamy z pomocy czarów lub demonów które przywołujemy,
żeby pomogły nam walczyć ze złem).
Grę widziałem w akcji i co tam mamy ?
Przywoływanie
demonów, które materializują się na ekranie, inkantacje magiczne które
są wypowiadane przez gracza i jak się prawidłowo wypowie, inkantacja
jest zaliczona można przejść dalej w grze, czyli gra ta jest jawnym
otwarciem się na świat demonów - ale nikt o tym nie mówi - wszystko jest
"rozwijaniem wyobraźni dziecka" jak to pięknie nazwała "Superniania" -
niedobrze się robi ...
Inna gra - Final Fantasy - po wejściu na wyższy poziom gry można przywołać "pomocników", którzy pomagają w eliminacji wrogów.
W tą grę też kiedyś grałem - podobało mi się przyzywanie tych stworów - o czym to świadczy ?
W innej grze bardzo fajnie grało mi się czarnymi smokami.
Wiadomo czyim symbolem jest smok - wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem.
Najgorsze,
że teraz wiem i jak próbuję tłumaczyć w domu, że dzieci bawiące się
smokami to nic dobrego to spotykam się ze spojrzeniem z politowaniem -
dla większości jest to śmieszne, dla mnie już nie.
Co mamy ostatnio - rywalizację kto osiągnie
wyższy poziom i status w grach. Dochodzi do absurdów gdzie moi koledzy
grali w pracy w jakieś gry online (symulator farmy, zoo), żeby ich
dzieci mogły pokazać w szkole jakie poziomy udało im się osiągnąć.
Kuzyn studiujący i mieszkający w akademiku
miał w pokoju 2 kolegów którzy nie opuszczali praktycznie pokoju (chyba
tylko po to, żeby coś zjeść albo pójść na jakieś zajęcia, żeby ich nie
wyrzucili ze studiów) tylko non stop grali.
Jak próbował ich wyciągnąć na plażę, na
piwo, gdziekolwiek do ludzi - mówili, że nie mają czasu - granie było
dla nich celem życia.
i nie zawsze jest to mąż ale często gra żona albo grają oboje zaniedbując dzieci.
I tu mamy odpowiedź czemu gry tak uzależniają szczególnie te słabsze jednostki:
"Z ustaleń organów ścigania wynika, że 41-latek
oraz jego 25-letnia żona po utracie pracy postanowili wycofać się do
świata wirtualnego, gdzie nie musieli borykać się z problemami dnia
codziennego."
Dla wielu nałogowych graczy
gry stanowią pole gdzie są doceniani, czują się lepiej, mają poczucie
własnej wartości. Niestety w momencie kiedy przestają grać nie poprawia
to ich rzeczywistego poczucia wartości i destrukcja się pogłębia.
A tu urywek tych wypowiedzi:
"Z kolei Adrian, student UwB, komputer dostał z okazji pierwszej komunii świętej. Od tamtej pory gra codziennie.
-
To kosztowne hobby – przyznaje. – Nowy komputer to wydatek rzędu 3
tysięcy złotych. Przez kilkanaście lat grania wydałem z 12 tysięcy
złotych.
Adrian nie oszczędza zdrowia. Raz zdarzyło mu się, że grał na komputerze ponad 20 godzin bez przerwy.
- Ale jeśli zaszłaby potrzeba, mógłbym żyć bez gier – zastrzega."
Jaka potrzeba musiałaby zajść, żeby osoba grająca po 20 godzin non stop odstawiła ten "narkotyk" ?
Tu jeden z komentarzy:
"Jestem ciekawy dla czego nikt nie wspomina o TV przecież 10-20x więcej ludzi spędza przed TV całe wieczory po 4-8h.
Dla czego takich osób nie nazywają nałogowcami i uzależnionymi ? siedzą czasami dłużej przed ekranem niż gracze lol
Mowa
o kasie za gry lol a ile osób płaci abonament za TV dodatkowe kanały ?
full pakiet C+ prawie 200zł miesiecznie a to więcej niż gracz wydaje....
co
do tego gościa co wydał 12tyś zł przez pare lat na kompa Gratuluje
"Frajer" z tego można wnioskować ze zawsze robił zakupy z wyższej pułki
wydawał 1000zł na kartę która jest o 5-10% szybsza od takiej za 500zł
lol druga sprawa jak wydał 1000zł na płyte główna 3lata wczesnieśniej
to dzis nadal bedzie obsługiwała nowe procki i bedzie wydajna !!"
I
tu dochodzimy do sedna wszystkich "wypełniaczy czasu" - mamy zajmować
się bzdurami, oglądać bezsensowne seriale zastępujące nam prawdziwe
życie, durne talk-show w stylu "Mam talent" "X-Factor" przepełnione
symbolami satanistycznymi i w 100 % reżyserowane. Wiem to bo jedna z
koleżanek uczestniczyła w takim programie, akurat ten odcinek oglądałem i
byłem bardzo zdziwiony co w nim powiedziała - zupełnie do niej to nie
pasowało - i na moje pytanie czemu to powiedziała usłyszałem:
"żartujesz, tam wszystko jest reżyserowane, jak mamy być ubrane, co i
kiedy mamy mówić, nie ma możliwości zrobić nic co nie jest wymyślone
przez reżysera"
Jaki z tego wniosek - większość gier i programów telewizyjnych ma nas odciągać od ważnych rzeczy i kierować w stronę zła.
Ale jest to oczywiście podawane jako rozrywka i rozwój, przecież wszystkie gry rozwijają :)
Tu komentarz z jednego z zamieszczonych przeze mnie artykułów:
"No właśnie dlaczego nikt nie wspomina o TV, o nałogowym oglądaniu
seriali, teleturniejów i przy okazji setek reklam. To jest dopiero
nałóg, w który popadły całe rodziny bez wyjątku na wiek. Granie wymaga
koncentracji, myślenia, podejmowania wielu decyzji, nieraz szybko,
koordynacji ruchów, planowania- a oglądanie TV leżenia i umiejętności
obsługi pilota i raz na jakiś czas zmiany kanału.
Dzieci nie powinny przebywać długo przy komputerze jak i TV, i za to odpowiedzialni są rodzice."
To
pierwsze niby prawda ale tylko częściowa - w większości granie wymaga
opanowania schematów i zręczności. (oczywiście nie wszystkie gry tak
mają ale te najbardziej popularne bazują właśnie na tym).
Dla mnie granie i bezmyślne oglądanie tv to taka sama strata czasu i poddanie się złemu wpływowi tego w co się gra bądź ogląda.
Szczególnie
ważne jest aby sprawdzać w co grają dzieci bo do ich młodych umysłów
bez doświadczenia i wzorców szybko może zostać zasiane zło przez gry.
Wrzuciles Piotrze komentarze internautow wiec nie bede pisal podobnych argumentow,caly ten art.probuje wytworzyc atmosfere jakoby gry byly zlem wcielonym,wrzucenie paru historii o problemach z powodu grania nadaje wrazenia ogromnego problemu jaki powoduja gry a prawda jest taka,ze to znikomy odsetek ludzi,ktorzy maja taka pasje czy hobby,sa miliony graczy,ktorzy maja dystans do wirtualnych swiatow i swojego realnego zycia,to nie gry sa problemem tylko ludzie,ktorzy maja problem sami ze soba.To tak jakby powiedziec,ze internet jest problemem bo sa ludzie(cymbaly)ktorzy zamienili swoj swiat na ten wirtualny,zabierzesz takim gry czy net to znajda sobie inne nalogowe zajecie,ja gram w gry od czasow podstawowki zaczynajac od Atari,potem byly konsole i pc i jakos nigdy nie wpadlem na pomysl,zeby nie isc do szkoly czy pracy,gra nie zajac nie ucieknie niestety co po niektorzy o tym zapominaja,trzeba miec dystans do wszystkiego inaczej popada sie z jednej skrajnosci w druga.
OdpowiedzUsuńtekst przysłał czytelnik Yarpen ze swoim komentarzem na końcu. Ja nigdy nie grałem w owe gry.
UsuńJednakże uważam, że większość gier jest demoniczną emanacją.
Między innymi gry, a zwłaszcza te podobne do Diabolo zaliczyłbym do tej samej grupy ryzyka ataku demonów co oglądanie filmów typu horror.
Kiedyś rozmawiając z Henrykiem, ten odparł mi że ma kolegę w sumie poczciwego, ale dotyka go często tzw pech. Ustaliliśmy, iż jest to spowodowane oglądaniem horrorów. Obraz mówi tysiącem słów. W grze dodatkowo aktywnie uczestniczymy.
Może się narażę pewnej części czytających ten tekst, ale nie po to prowadzę blog, żebym się Wam podobał, że jestem taki fajny "kolo" pobłażający wszelkim źródłom zła.
A gdzie tam od razu narazac :)kazdy ma swoje zdanie to normalne.Co do gier to prawda w wielu przemycane sa poglady satanistyczne czy symbolika okultystyczna jest tego coraz wiecej.Diablo to gra w ktorej walczymy z demonami i innym paskudstwem.A co do filmow typu horror to tu przynajmniej mamy okreslone strony dobro i zlo,wiecej zamieszania i manipulacji i propagandy mamy w innych gatunkach np.SF ostatnio modne inwazje obcych albo epidemie tworzace z ludzi bestie itd.W muzyce podobnie kiedys metal i rock byly przedstawiane jako siedlisko zla,teraz marionetki Illuminatow z muzyki Dance-Pop przemycaja w teledyskach,oprawie koncertow i tekstach tresci satanistyczne.Trzeba miec oczy w kolo glowy i byc czujnym caly czas,zeby polapac sie i zauwazyc te wszystkie zagrywki swiata Satana.
Usuń