Dziś postanowiłem "wytropić" definicję bliźniego i moich bliźnich. Kościół katolicki nauczył mnie, że należy kochać wszystkich ludzi. Starając się być przykładnym katolikiem a później po apostazji chrześcijaninem aprobowałem wszystkich ludzi z czym miałem problem. Nie mogłem uwierzyć, że na przykład moim bliźnim ma być ktoś stale grzeszący, obmawiający mnie, nie odwzajemniający dobra itd.
Już na wstępie tak jak podejrzewałem moimi bliźnimi nie są wszyscy ludzie. A wystarczyło trochę pomyśleć samemu i poszukać w necie.
Kim wg definicji jest bliźni?
1. bliski, pokrewny;
2. dawniej: bliźniaczy; jednakowy
źródło: http://sjp.pl/bli%BCni
Idziemy dalej. Mamy powiedzenie bliźnić się. Co ono oznacza?
1. goić się, zrastać się;
2. dawniej: bratać się, przyjaźnić się
Nie trzeba być mędrcem, ażeby od razu zauważyć kim jest dla nas bliźni. Jest to osoba: podobna do nas. Podobna do czego? do naszego systemu wartości, bliźniacza, jednakowa. Nasze lustrzane odbicie. Mamy się z nią bratać, przyjaźnić, zrastać tak jak robili to apostołowie i pierwsi chrześcijanie.
Kim więc jest dla chrześcijanina bliźni? chrześcijanin, ale naśladujący Isusa. Nie konfliktowy, uczciwy, przestrzegający Prawa Bożego.
"W ST oznacza współwyznawcę. Dla Żydów bliźni oznaczał innego żyda, połączonego z nim blizną po obrzezaniu. Przykazanie 5. Nie zabijaj bliźniego swego odnosiło się wyłącznie do innych Żydów"
Podobnie postępują do dziś chazarowie w diasporze.
Kim zaś nie jest dla nas bliźni: plemię żmijowe wspominane przez Isusa oraz osoby jak w Psalmie:
1) Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych Ani nie stoi na drodze grzeszników, Ani nie zasiada w gronie szyderców,
(3) Będzie on jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód, Wydające swój owoc we właściwym czasie, Którego liść nie więdnie, A wszystko, co uczyni, powiedzie się.
(4) Nie tak jest z bezbożnymi! Są oni bowiem jak plewa, Którą wiatr roznosi.
(5) Przeto nie ostoją się bezbożni na sądzie Ani grzesznicy w zgromadzeniu sprawiedliwych,
(6) Gdyż Pan troszczy się o drogę sprawiedliwych, Droga zaś bezbożnych wiedzie do nikąd.
Czy Judasz był bliźnim dla apostołów? nie. To był ich zakamuflowany wróg.
Dziś wiem, że moim bliźnimi są m.in. osoby, z którymi koresponduje dzięki temu blogowi. Kilka osób w rodzinie.
MT 22 (39) A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie
samego.
Mamy obowiązek kochać, ale osoby bliźniaczo podobne do nas. Ostatnio popełniłem wielki błąd w wyniku złego rozumienia miłości bliźniego. Pomogłem osobie nie lubiącej Biblii ale i też nie lubiącej siebie. Opisałem to na forum zbawieniecom.fora.pl:
"Jestem świeżo po pomocy osobie z problemem alkoholowym.
W skrócie: człowiek nie pracował 2 lata mając 40lat i dwoje dzieci. Dałem mu pracę przy kolportażu ulotek. Specjalnie kupiłem do tych celów auto żeby wspomóc jego i rodzine. Powiedziałem że na miesiąc, dwa, żeby stanął na nogi i znalazł gdzies pracę. Dałem mu 1200zł za mc i auto do dyspozycji, które parkował po pracy przed domem. Dodam, że nikt ze znajomych nie chciał mu pomóc. Zacząłem rozmawiać o Biblii. Miał na nią alergię, ale ja w oparciu o zasadę "kropla drąży skałę" chciałem mu pomóc, namawiając go także do czytania Słowa Bożego. Nie pił 40dni zainspirowany moim postem od alkoholu. Był zadowolony, mawiał że teraz to jest inny świat, że teraz więcej widzi. W między czasie nie wykonywał moich poleceń związanych z pracą. Na telefonie potrafił wisieć nawet godzine w czasie pracy. Wyszło szydło z worka kiedy zaczął pić ponownie.
Na jednym spotkaniu w domu letniskowym poznałem całą jego naturę. Ja wypiłem dwa lekkie piwa, kiedy on trzy mocne plus kilka kieliszków whisky. To jeszczebyło w miarę normalne. Problem zaczął się kiedy widział przez szybę kota. Patrzył na niego stale. Ja czasem zagadywałem. On w pewnym momencie kierując agresywnie palec wskazujący powiedział w nerwach: "nie przeszkodzisz mi w kontakcie z tym kotem". (swoją drogą ciekawe czy koty nie są jakims kanałem między ludźmi a demonami). Następnie kazał mi wybrać jakąś deskę na ścianie. Spytałem po co. Nie potrafił mi odpowiedzieć. Spytał mnie następnie: "co byś zrobił gdybym teraz sprowadził cię do parteru na podłogę".
Na drugi dzień rano zaczął pić piwo. W pewnym momencie zobaczyłem, że nie ma już połowy whisky. Coraz bardziej widziałem z kim mam do czynienia.
Jadąc z nim autem w drodze do domu powiedział: "pożycz mi 50zł". Dla zasady wiedząc że nie odda odmówiłem. Na co on z agresją:
"irytujesz mnie, wkur...sz mnie. Kiedyś do ciebie do pracy przyszedłem pieszo a tylko była nauka a nie zarobek. Co prawda byłem pieszo, ale mogłem stracić na autobus czy auto. Ja musze mieć 50zł żeby matce powiedzieć ze pracowałem." a miał gratis ode mnie nocleg plus jedzenie i piwo.
Dałem mu więc gratis 20zł i to co zostało z żywności i się rozstaliśmy. Następnego dnia zauważyłem że zginęło mi piwo prawie litrowe, które kupiłem za kilkanaście złotych żeby wypić z żoną kiedyś na jakąś okazje.
Jaki z tego wyciągnąłem wniosek? nigdy nie pomogę żadnemu człowiekowi z problemem alkoholowym, bo tylko on sam może sobie pomóc. Nigdy nie zostanie moim przyjacielem ktoś kto ma alergie na biblię. Zło należy definiować i stronić od niego.
Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Miałem dobre chęci.
Byłem pierwszą osobą, która wyciągnęła do niego rękę a ten mnie okradł, wydębił z agresją pieniądze i dał popis alkoholowej schizofrenii.
Straciłem na tej pomocy finansowo i psychicznie. Mam natomiast pouczającą lekcję.
Dla zła mówię nie. Jeszcze przed czytaniem strony zbawienie.com i Bibli miałem takie powiedzenie: na świecie są dwa rodzaje ludzi, mendy i ci co popełniają błędy. Dziś o tyle bym to zmodyfikował, że zamiast mendy powiedziałbym "źli ludzie" lub "osoby o złej woli".
Jeśli ktoś chce być chrześcijaninem prawdziwym, to niech ON SAM się stara i zabiega o przynależność do tej grupy. Niech pokaże, że warto go przyjąć. Ja też musze Bogu pokazać że jestem godny Królestwa Niebieskiego.
Popieram także wypowiedź Maggie (z forum) co potwierdza moje doświadczenie:
"Terapia skrajnego alkoholizmu wygląda w ten sposób, że wyrzuca się pijaka z domu, nie pomaga mu się, litowanie jest bezwzględnie zabronione, dopiero w momencie gdy takowa osoba osiągnie totalne dno, jest szansa, że wyjdzie z nałogu. Litowanie się czy pobłażliwość w takich sytuacjach, jedynie coraz bardziej pogłębia nałóg.
Tak samo jest ze złem. Jako chrześcijanie nie możemy się na nie godzić. Taka jest moja opinia."
W skrócie: człowiek nie pracował 2 lata mając 40lat i dwoje dzieci. Dałem mu pracę przy kolportażu ulotek. Specjalnie kupiłem do tych celów auto żeby wspomóc jego i rodzine. Powiedziałem że na miesiąc, dwa, żeby stanął na nogi i znalazł gdzies pracę. Dałem mu 1200zł za mc i auto do dyspozycji, które parkował po pracy przed domem. Dodam, że nikt ze znajomych nie chciał mu pomóc. Zacząłem rozmawiać o Biblii. Miał na nią alergię, ale ja w oparciu o zasadę "kropla drąży skałę" chciałem mu pomóc, namawiając go także do czytania Słowa Bożego. Nie pił 40dni zainspirowany moim postem od alkoholu. Był zadowolony, mawiał że teraz to jest inny świat, że teraz więcej widzi. W między czasie nie wykonywał moich poleceń związanych z pracą. Na telefonie potrafił wisieć nawet godzine w czasie pracy. Wyszło szydło z worka kiedy zaczął pić ponownie.
Na jednym spotkaniu w domu letniskowym poznałem całą jego naturę. Ja wypiłem dwa lekkie piwa, kiedy on trzy mocne plus kilka kieliszków whisky. To jeszczebyło w miarę normalne. Problem zaczął się kiedy widział przez szybę kota. Patrzył na niego stale. Ja czasem zagadywałem. On w pewnym momencie kierując agresywnie palec wskazujący powiedział w nerwach: "nie przeszkodzisz mi w kontakcie z tym kotem". (swoją drogą ciekawe czy koty nie są jakims kanałem między ludźmi a demonami). Następnie kazał mi wybrać jakąś deskę na ścianie. Spytałem po co. Nie potrafił mi odpowiedzieć. Spytał mnie następnie: "co byś zrobił gdybym teraz sprowadził cię do parteru na podłogę".
Na drugi dzień rano zaczął pić piwo. W pewnym momencie zobaczyłem, że nie ma już połowy whisky. Coraz bardziej widziałem z kim mam do czynienia.
Jadąc z nim autem w drodze do domu powiedział: "pożycz mi 50zł". Dla zasady wiedząc że nie odda odmówiłem. Na co on z agresją:
"irytujesz mnie, wkur...sz mnie. Kiedyś do ciebie do pracy przyszedłem pieszo a tylko była nauka a nie zarobek. Co prawda byłem pieszo, ale mogłem stracić na autobus czy auto. Ja musze mieć 50zł żeby matce powiedzieć ze pracowałem." a miał gratis ode mnie nocleg plus jedzenie i piwo.
Dałem mu więc gratis 20zł i to co zostało z żywności i się rozstaliśmy. Następnego dnia zauważyłem że zginęło mi piwo prawie litrowe, które kupiłem za kilkanaście złotych żeby wypić z żoną kiedyś na jakąś okazje.
Jaki z tego wyciągnąłem wniosek? nigdy nie pomogę żadnemu człowiekowi z problemem alkoholowym, bo tylko on sam może sobie pomóc. Nigdy nie zostanie moim przyjacielem ktoś kto ma alergie na biblię. Zło należy definiować i stronić od niego.
Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Miałem dobre chęci.
Byłem pierwszą osobą, która wyciągnęła do niego rękę a ten mnie okradł, wydębił z agresją pieniądze i dał popis alkoholowej schizofrenii.
Straciłem na tej pomocy finansowo i psychicznie. Mam natomiast pouczającą lekcję.
Dla zła mówię nie. Jeszcze przed czytaniem strony zbawienie.com i Bibli miałem takie powiedzenie: na świecie są dwa rodzaje ludzi, mendy i ci co popełniają błędy. Dziś o tyle bym to zmodyfikował, że zamiast mendy powiedziałbym "źli ludzie" lub "osoby o złej woli".
Jeśli ktoś chce być chrześcijaninem prawdziwym, to niech ON SAM się stara i zabiega o przynależność do tej grupy. Niech pokaże, że warto go przyjąć. Ja też musze Bogu pokazać że jestem godny Królestwa Niebieskiego.
Popieram także wypowiedź Maggie (z forum) co potwierdza moje doświadczenie:
"Terapia skrajnego alkoholizmu wygląda w ten sposób, że wyrzuca się pijaka z domu, nie pomaga mu się, litowanie jest bezwzględnie zabronione, dopiero w momencie gdy takowa osoba osiągnie totalne dno, jest szansa, że wyjdzie z nałogu. Litowanie się czy pobłażliwość w takich sytuacjach, jedynie coraz bardziej pogłębia nałóg.
Tak samo jest ze złem. Jako chrześcijanie nie możemy się na nie godzić. Taka jest moja opinia."
Powyższy cytat pragnę powtórzyć w przyszłości do osobnego tematu, który prawdopodobnie zatytułuje: Czy warto pomagać ludziom złym?
Reasumując; bliźnim dla mnie jest osoba pokój czyniąca, uczciwa, dobra i naśladująca naszego Pana. Nie jest dla mnie bliźnim osoba pokrętna, kłamca, cham choćby i w mojej rodzinie. Nie jest nim także każdy chrześcijanin Napisałem o tym tuatj: http://detektywprawdy.blogspot.com/2013/01/falszywi-mesjasze-i-144-tysiace.html. Utożsamić się z chrześcijaństwem jest łatwo, ale o wiele trudniej być osobą miłą, pokojowo nastawioną. Pamiętajmy, że "chrześcijanami" byli także sodomici templariusze i są nimi także katolicy.
"Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego"
-----------------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------------
Uaktualnienie 05 05 2013
W związku z twórczą wymianą zdań dokonuje poszerzenia tekstu o bliźnich ponieważ wkroczyły nowe elementy co nie zmienia sens dotychczasowego tekstu.
Dodaje definicję bliźniego
"tłumaczy grecki rzeczownik plesion, który oznacza osobę bliską, należącą do tej samej wspólnoty sąsiedzkiej lub rodowej. Pierwsi tłumacze Biblii na język grecki przekładali w ten sposób hebrajski termin rea’, który mógł oznaczać rodaka, przyjaciela, towarzysza, sąsiada, kochanka, krewnego lub po prostu kogoś drugiego, innego.
Na niejednoznaczność tego terminu wskazuje pytanie uczonego w Prawie: ”Kto jest moim bliźnim?” (Łk 10,39). Księgi Prawa (w języku greckim nomos), których interpretacją zajmowali się uczeni w Prawie (nomikoi), nazywały bliźnimi zarówno Izraelitów, jak i obcych mieszkających w Izraelu. Przykazaniem miłości bliźniego według Prawa Mojżeszowego powinni być objęci nie tylko ”synowie ludu” (Kpł 19,18), ale także ”przybysze” (proselytoi w Kpł 19,34; Pwt 10,19). Po powrocie z niewoli babilońskiej pojawiła się w judaizmie tendencja zawężająca zasięg miłości tylko do Izraelitów, a wykluczająca cudzoziemców, którzy nie byli prozelitami, czyli nie poddali się obrzezaniu i rytualnemu obmyciu ani nie zachowywali wszystkich przepisów Prawa. W czasach Jezusa nie uznawano za bliźnich nawet niektórych kategorii wierzących w Boga Izraela: Samarytan, grzeszników i całego ”ludu ziemi” (tym terminem określano osoby nieznające wystarczająco Prawa). W dokumencie, który regulował życie wspólnoty żyjącej niedaleko od Jerycha, znalazły się oprócz przykazań miłości także nakazy nienawiści: ”Kochać wszystkich Synów Światłości, każdego odpowiednio do jego działu w radzie Bożej. Nienawidzić Bożą wrogością wszystkich Synów Ciemności, każdego odpowiednio do jego winy”.
Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, który znajdował się na drodze prowadzącej do Jerycha, różni się radykalnie od zasad głoszonych przez uczonych w Prawie, ponieważ włącza wszystkich bez wyjątku do kręgu adresatów i podmiotów miłości bliźniego. Biblijnym uzasadnieniem tego nauczania Jezusa jest rozpoznanie w każdym człowieku obrazu Bożego.
źródło: http://biblia.wiara.pl/slownik/67ea4.Slownik-biblijny/slowo/Blizni
Z powyższej definicji wynika, że inaczej interpretowano bliźniego do czasów Isusa a inaczej od momentu Jego nauczania. O tyle można zgodzić się z tym zdaniem "Biblijnym uzasadnieniem
tego nauczania Jezusa jest rozpoznanie w każdym człowieku obrazu
Bożego", że bliźnim może być każda osoba ale nim każda nie jest. Może nim być poganin i łotr, ale tylko od momentu nawrócenia się, gdyz
mt 12
Albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką.
Jest więc postawiony warunek: ten, kto czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebie.
Dlaczego warunek? ponieważ cała rasa biała jest najprawdopodobniej 10 pokoleniami Izraela i każdy ma prawo się nawrócić:
Mateusza 18: (15) A jeśliby zgrzeszył brat twój, idź, upomnij go sam na sam; jeśliby cię usłuchał, pozyskałeś brata swego. (16) Jeśliby zaś nie usłuchał, weź z sobą jeszcze jednego lub dwóch, aby na oświadczeniu dwu lub trzech świadków była oparta każda sprawa. (17) A jeśliby ich nie usłuchał, powiedz zborowi; a jeśliby zboru nie usłuchał, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik.
Tutaj mamy sytuacje surowej krytyki człowieka grzeszącego. Isus nakazuje traktować takich ludzi obcesowo i sugeruje wykluczyć ze zboru: niech będzie dla ciebie jak
poganin i celnik. Ktoś z całkowicie innej społeczności.
Tak więc bliźnim naszym w dalszym ciągu jest osoba wierna Bogu, naśladująca Isusa, ale naszym zadaniem jest wybaczyć każdemu prześladowcy, czy grzesznikowi, kiedy ten będzie chciał się nawrócić i bezwarunkowo modlić się za naszych nieprzyjaciół.
Została poruszona w komentarzach jeszcze kwestia sądzenia co w zasadzie jest tematem na osobny tekst. Pisanie o kimś z nazwiska lub imienia i obmawianie go wśród znajomych jest sądem i jest nie dobre w oczach Boga. Trzymanie się z dala od grzeszników nie jest sądem. Chcąc nie chcąc każdego z kim rozmawiamy w jakiś sposób oceniamy; za strój, wymowę, inteligencję, mądrość, stan posiadania. Natomiast pisanie swoim znajomym, rodzinie o innej osobie którą znamy, że jest np nierządnicą, pijakiem, kłamcą itd jest sądem.
Ja sobie postanowiłem, że tego mojego byłego znajomego przed nikim nie będę obmawiał. Wiem, że w mieście, którym mieszkam ma opinie wystarczająco zszarganą. Nieważne czy zasłużył. Dla mnie, osoby naśladującej Isusa ważne jest żebym tego ja nie robił.
Tutaj podaje przykłady ze swojego życia i znajomych nie posługując się nazwiskami w kontekście Biblii.
Shay Beck poruszył jeszcze inną kwestię: modlenia się za naszych nieprzyjaciół choćby i pogan. Temat na kolejny artykuł.
KatarzynaG napisała:
"Mało ludzi pozostałoby nam do miłowania, gdyby to byli tylko prawdziwi bracia i siostry w wierze, bo jest ich dzisiaj tak mało, często wirtualnych"
To
prawda, ale będzie jeszcze mniej. Czy nazwiemy bliźnim osobę, która będzie do nas mówiła "ty chu..., ty kur.."? czy bliźnim jest osoba z partii rządzącej głosująca za legalizacją związków homo lub za podwyższaniem podatków? nie, to są poganie.
W takich czasach przyszło nam żyć,
gdzie ludzie dobrzy czują się samotni, wyalienowani (niemylić z
kosmitami :-) )
To dlatego strona zbawienie.com czy choćby mój o wiele skromniejszy blog mają dużą oglądalność. Przy czym tutaj chciałem zwrócić uwagę na jedną kwestię smutną zresztą. Wg statystyk bloga wyraźnie widzę zdecydowanie większe zainteresowanie przepowiedniami i sensacjami jak np proroctwem Malachiasza, aniżeli tego typu tekstem, który daje do myślenia.
Dziękuję za spojrzenie na problem bliźnich wszystkim komentującym
(Luk 6:32) A jeśli miłujecie tych, którzy was miłują, na jakąż wdzięczność zasługujecie? Wszak i grzesznicy miłują tych, którzy ich miłują.
OdpowiedzUsuń(Luk 6:33) Jeśli bowiem dobrze czynicie tym, którzy wam dobrze czynią, na jaką wdzięczność zasługujecie? Wszak i grzesznicy to samo czynią.
(Luk 6:34) A jeśli pożyczacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, na jaką wdzięczność zasługujecie? I grzesznicy pożyczają grzesznikom, aby to samo odebrać z powrotem.
(Luk 6:35) Ale miłujcie nieprzyjaciół waszych i dobrze czyńcie, i pożyczajcie, nie spodziewając się zwrotu, a będzie obfita nagroda wasza, i synami Najwyższego będziecie, gdyż On dobrotliwy jest i dla niewdzięcznych, i dla złych.
(Luk 6:36) Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz.
(Luk 6:37) I nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni, i nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni, odpuszczajcie, a dostąpicie odpuszczenia.
Dobrze, że przytoczyłeś/ąs te cytaty gdyż:
Usuń1. Łukasz nie będący apostołem Isusa był uczniem Pawła, którego ja nie akceptuje
2. Mogę być taki dla bliźnich. Bliźni także grzeszą czasem. Pewnym osobom przebaczałem kilkakrotnie.
3. Wg takiej filozofii nie powinniśmy potępiać Tuska, Kwaśniewskiego, Baraka, Stalina etc Kompletny nonsens.
Isus mówił o bliźnich:
źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz
Wg tej
Piotrze, nie akceptujesz Łukasza ok twoja sprawa, ale przytoczę ci cytat z Mateusza
Usuń"(42) Temu, kto cię prosi, daj, a od tego, który chce od ciebie pożyczyć, nie odwracaj się.
(43) Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego.
(44) A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują.
(45) Abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
(46) Bo jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż macie zapłatę? Czyż i celnicy tego nie czynią?
(47) A jeślibyście pozdrawiali tylko braci waszych, cóż osobliwego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?
(48) Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz, który jest w niebie doskonały jest." Biblia Mesjańska
To jest dopiero "wyzwanie", ale Bóg wie, że w ucisku może nas tylko sprawdzić, dobrze znasz historię Hioba (tak zakładam) i wiodło mu się oj wiodło - co stworzyło pretekst dla szatana, że czci Hiob Boga, bo ten mu błogosławi tak, że widzisz, piszesz, że ludzie tacy Ci urągają
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios.
(11) Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie!
Nie pamiętam kto to napisał (czy nawet czasem nie ty, a jak nie to chyba na forum Heńka), że Bóg stawia nam na drodze ludzi którzy nas zmieniają i kierują na dobre drogi
moim zdaniem tak jest ale to do nas już nalezy czy tej ścieżki będziemy się trzymali czy będziemy PRZEWROTNI
3) Głos wołającego na pustyni: Gotujcie drogę Pańską; Prostujcie ścieżki jego. Mk 1;3
--
(16) Oto Ja posyłam was jak owce między wilki, bądźcie tedy roztropni jak węże i niewinni jak gołębice. Mt
A wiem po sobie, bo sam nie byłem najlepszym człowiekiem, że ludzie się zmieniają trzeba naprawdę ich nakierunkować i modlić się o taką osobę(nawet o swoich wrogów). Sam wielu osoba nie pomogłem rzadko kto chce mnie słuchać czy to ze względu na mój wiek (20lat mam) czy to magia krk sam już nie wiem ale staram się głosić dobrą nowinę (oby do skutku ;d)
Shay, zgadzam się z Tobą częściowo.
UsuńPomogłem człowiekowi i źle na tym wyszedłem. Ok rozumiem że życie nie jest proste, ale po tej sytuacji wiem, że na drugi raz pomogę komuś komu na tym zależy.
Co do:
"(43) Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego.
(44) A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują."
po prostu może nie dorosłem. Nie potrafię się modlić za złoczyńców. widocznie nie jestem na tym etapie jeszcze.
Ilu z nas to robi? modlicie się żeby Tusk dobrze rządził, żeby nie był takim złym człowiekiem? żeby tak nie skubał ludzi podatkami? żeby ludzie nie umierali w kolejce do lekarza?
Modlicie się za Obame napadającego na niewinne kraje?
za Palikota...za urzędników zabierających ludziom dzieci jak rodzinie Bajkowskich, za pracowników sanepidu, którzy nakazują szczepień?
ja tego nie robie, może powinienem, ale niechaj mi Bóg wybaczy jeśli to grzech bo jeszcze nie umiem.
"Nie pamiętam kto to napisał (czy nawet czasem nie ty, a jak nie to chyba na forum Heńka), że Bóg stawia nam na drodze ludzi którzy nas zmieniają i kierują na dobre drogi"
to mówil prof Veith. choć może i ja za nim lub ktoś na forum.
Tak zmienił mnie ten znajomy że juz nie chce mi się pomagać, bo wychodzi na to że jestem używając żargonu młodzieżowego - zwykłym frajerem. To nie pierwszy przypadek pomocy komuś nie zbyt dobremu. Pomogłem także szwagrowi który dużo złego mi wcześniej narobił.
Masz dużo racji ale ja mam inne doświadczenia.
jeszcze pragnę zaznaczyć, że głównym wątkiem jest definicja bliźniego a jeszcze nikt się do tego nie odniósł
UsuńJa cię rozumiem, dlatego napisałem, że to nie jest łatwe.
UsuńKtoś nie chce pomocy na siłę mu jej nie będę wpychał, podbnie jak z przekonaniami ktoś się nie zgadza ze mną zostawiam go z tym. Tyle wiem, że ludzie nie musza nam niczym odpłacić (komuś pomożesz a ten za to cię "opluje" to boli ale WIELKA JEST NAGRODA W NIEBIE"
Schodzili się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby go słuchać. Faryzeusze jednak i nauczyciele Pisma szemrali: "On przyjmuje grzeszników i jada z nimi". Opowiedział im wtedy tę przypowieść : "Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nch, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie szuka tej zaginionej, aż ją znajdzie? A kiedy ją znajdzie, bierze ją z radości ana ramiona. Po powrocie do domu, zwołuje przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłęm moją zaginiona owcę" . Mówię wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika. który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. (wiem że z Łk ale daruj mi :D)
JAK ŻE WIELKA BĘDZIE RADOŚĆ
Wszystko zostało mi przekazane przez Ojca mego i nikt nie zna Syna tylko Ojciec, i nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.
(28) Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie.
(29) Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.
(30) Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie.
Ja wiem Piotr do czego ty dążysz, ale co nie zmienia faktu, że grzeszników nie powinniśmy potępiać bo to nie nasza działka ;]
Usuńjeszcze pragnę zaznaczyć, że głównym wątkiem jest definicja bliźniego a jeszcze nikt się do tego nie odniósł
(33) I odpowiadając, rzekł im: Któż jest matką moją i braćmi?
(34) I powiódł oczyma po tych, którzy wokół niego siedzieli, i rzekł: Oto matka moja i bracia moi.
(35) Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką.
Te słowa są bardzo wymowne
pisałeś że nawet w rodzinie nie każdy winien być doskonały i trzmać się nawet niektórych z rodziny nie powinniśmy, i to jest chyba największy sprawdzian, a apostołowie bez wahania opuścili swoich bliskich by iść za Isusem
Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien.
tu masz pełna racje
szczerze pisząc jestem zmęczony ludźmi. Nie mam siły na pomaganie. Przez ostatnie kilka lat wielu osobom pomogłem, a dostałem wiele złego.
UsuńI tu masz rację pisząc:
"Bóg stawia nam na drodze ludzi którzy nas zmieniają i kierują na dobre drogi".
bo przez tych złych ludzi trafiłem na ścieżkę Isusa. Zacząłem się przez nich, dzięki nim zastanawiać dlaczego są ludzi źli. Biblia wiele mi pomogła.
Może powinniśmy pomagać ludziom grzesznym, ale zdesperowanym w potrzebie pomocy.
Mnie nikt nie podziękował za pomoc. Tak więc moje dobro nie miało dla nich żadnego sensu edukacyjnego. Jak wspomniałem byłem dla nich takim frajerem.
I tu chyba jest sęk. Kiedyś wysyłałem co jakiś czas pewne kwoty dla dzieci niepełnosprawnych. Jedna z nich do dzisiaj przysyła mi kartki z pozdrowieniami z Przeworska. Pomagać trzeba prawdziwie potrzebującym.
Inaczej pomoc źle trafi.
Kiedyś zarzuciłem temat u Henryka na forum abyśmy zaczęli tworzyć grupy lokalne wspomagające się. Zero odzewu.
Ludzie nie wiedzą co jest na prawdę ważne dlatego zachowują się jak się zachowują, nasze przekonania na pewno odbiegają od reszty świata w którym się znaleźliśmy, ale nigdy nie wiemy komu i dzięki czemu Pan otworzy oczy. Miej wytrwałość. A co do rządzących wiemy jacy są i może taka była wola Boga, ale mi raczej chodziło o modlenie się za tych których mamy na co dzień.
UsuńPotępianie ludzi i ich osąd powinniśmy zostawić samemu Bogu. My możemy potępiać tylko ich czyny, ponieważ każdy, nawet największy grzesznik (a jeśli dopuścił się grzechu śmiertelnego to najważniejsze, że Bóg o tym wie bo zna serca) ma szansę pokuty i nawrócenia do Pana.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się po prostu czy takie podejście do ludzi nieprzyjmujących Pana Jezusa nie jest czasem pułapką zastawioną przez przeciwnika. Ponieważ zło można pokonać tylko za pomocą dobra, czyli miłości Pana Jezusa. Przypomina mi się teraz jak Pan Jezus zachowywał się wobec Judasza mimo, iż ten go wydał. Co prawda faryzeuszów potępiał, ale dlatego, iż znając doskonale pisma uprawiali hipokryzję.
Życzę Ci wielu błogosławieństw Bożych bracie w Jezusie!
"Potępianie ludzi i ich osąd powinniśmy zostawić samemu Bogu."
UsuńKto potępia i kogo Kolego?
"Zastanawiam się po prostu czy takie podejście do ludzi nieprzyjmujących Pana Jezusa nie jest czasem pułapką zastawioną przez przeciwnika. Ponieważ zło można pokonać tylko za pomocą dobra, czyli miłości Pana Jezusa."
Nie wiem co masz na myśli, ale zmiana alkoholika za pomocą miłości lub Tuska okradającego Polaków i doprowadzającego do nędzy, jest nie tylko naiwnością ale i złą interpretacją Słowa Bożego, żeby nie powiedzieć dosadniej.
Spojrzenie nie binarne, typu ying yang gdzie w każdym złu jest dobro i w każdym dobru jest zło to nauki szatańskie.
Ja patrze na to w ten sposób: dla przykładu, domyślam się i wierzę, że znaczna część czytających mego bloga lub stronę zbawienie.com to ludzie dobrzy ale czasem grzeszący. Natomiast ludzie nie zainteresowani Biblią i stale grzeszący wg mojej wielce subiektywnej oceny, dobra w sobie nie mają.
Mogę się w tym mylić. Każdy ma swoje doświadczenia. Fajnie jest pisać o bezwzględnej miłości do wszystkich kiedy żyje się w hermetycznej społeczności typu zielonoświątkowcy czy ad7, lub ŚJ. Gorzej jeśli wchodzi się w interakcje ze światem szatana.
Co do mojej osoby to, jeśli coś robię, to mocno się w to angażuję. Wiele rzeczy w życiu robiłem i z wieloma osobami miałem do czynienia. Pewnych mechanizmów sami ludzie mnie nauczyli. Niestety nauki Pawła o bezwzględnej miłości do bliźniego pojmowanego jako cała ludzkość wyszły mi bokiem.
Pewni ludzie są zapisani w księdze życia wiecznego, a pewni nie i ja ich nie zmienię swą miłością bezwzględną. Tak jak alkoholika może zmienić on sam tak i złych ludzi mogą zmienić oni sami.
Hmm.. Ja również byłam osobą stale grzeszącą i niezainteresowaną Biblią. Ale to się zmieniło.Miałam okres poszukiwań, potem byłam ateistką, a potem, nagle, bez wyraźnej przyczyny, zrozumiałam i uznałam w swoim sercu i za pomocą rozumu, że Bóg jest tak samo realny jak fakt, że ja istnieje, myślę, oddycham..Po prostu stało się to pewne, niezaprzeczalne. Biblią zainteresowałam się parę lat po tym "oświeceniu", długo o tym myślałam, ale nie potrafiłam sobie kupić Pisma (w domu go nie miałam:), i tak się wahałam aż do momentu, w którym mój instruktor prawa jazdy (adwentysta) po prostu mi ją dał.
UsuńI teraz tak, odnośnie tematu..Patrząc na siebie, jakieś parę lat wstecz, tak z boku, tak jak inni mnie widzieli, zakłądając, że ci inni mieli takie poczucie "estetyki człowieczeństwa" jakie ja mam teraz, to byłam w ich oczach grzesznicą, zasługującą na potępienie, bez możliwości poprawy, beznadziejny przypadek. No może trochę przesadzam też, bo nie ćpałam a ni nie kradłam, ale byłam wyniosłą, wyzywającą, nie szanującą siebie i innych, wiecznie imprezującą i bawiącą się ludźmi lalą. Ale się zmieniłam. O 180 stopni. Pomógł mi w tym człowiek, którego bardzo kocham do dziś i z którym jestem szczęśliwa, pokazał mi pewne wartości,a Biblia zrobiła resztę i narodziłąm się ponownie.
Ale co z tymi, którzy mnie potencjalnie potępiali?? Tak bardzo się mylili, ale przecież nie mogli wiedzieć, że się zmienię?
W tym temacie trzeba OGROMNEJ ostrożności. Ja bardzo dużo myślę na temat oceniania innych i bardzo staram się od tego stronić ale ni huhu, nie wychodzi mi, mimo że mam takie doświadczenia. Ale myślę sobie tak:
Jeżeli nie napiętnuje zła, które ktoś czyni, to być może nikt mu tego nigdy nie uświadomi i on sam również nie zrozumie tego. Więc MUSZĘ je napiętnować i jest to zgodne z przekazem Biblijnym, jednocześnie modląc się za tą osobę i mając nadzieję, że ona zapragnie zmian a Pan otworzy jej oczy.
Czynię też różnicę pomiędzy tymi, którzy znają pojęcie Boga i jego przeciwnika i świadomie wybierają tego drugiego ( choć oni też się czasem nawracają, H.K. przytaczał historię pewnego maga), a tymi, którzy po prostu błądzą. I w taki oto sposób rozwiązuje sobie pozorny problem jakim jest modlenie się za przywódców religijnych i politycznych.
To, że raz się nie udało pomóc nie oznacza końca. Ale wiesz, że się starałaś, możesz strząsnąć piach z sandałów i iść dalej, może komuś innemu się uda. Ty nie masz grzechu zaniechania.
Dla mnie konkluzja jest taka, że człowiek nie potrafi w sposób doskonały odróżnić bliźniego od niebliźniego..dlatego będziemy masowo ginąć, bo nasza, dla niektórych naiwność, a dla innych wiara, to spowoduje.
Pozdrawiam.
PS. Natchnąłeś mnie żeby się pomodlić za tych którzy nie zawsze byli dla mnie w porządku. Jakiś arcywrogów dotychczas nie miałem i dziękować za to Bogu.
OdpowiedzUsuń(17) Odtąd począł Isus kazać i mówić: Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios.
no widzisz, ciekawe ile osób choćby z czytających tego bloga modli się za swych nieprzyjaciół.....
UsuńCześć wam. Tam przy definicji bliźniego jest o przykazaniu Nie zabijaj, w samej Biblii jednak nie ma dopisku bliźniego swego.
OdpowiedzUsuńJa zawsze postrzegałam bliźniego po prostu jako drugiego człowieka, który jest mi bliźnim bo ma ciało podobne do mojego, tak samo cierpi, gdy coś go boli, gdy dotknie go jakieś nieszczęście, gdy jest chory, czy głodny, sfrustrowany. To jest pierwsze przykazanie, żeby miłować Boga i miłować bliźniego. Miłowanie bliźniego nie zawiera w sobie nigdy tego, żeby im potakiwać, przyznawać racje, której nie mają, żeby czuli się dobrze (bo prawdziwa miłość nie kłamie), ale trzeba próbować ludzi zrozumieć, zawsze myśleć jak ja czułbym się jakby mnie tak ktoś potraktował, zaniechał mnie, potraktował tylko kubłem zimnej wody. Z własnego przykładu powiem, że do mnie samo "nie zachowuj się tak, Bóg cie ukarze" itd w ogóle nie docierało, ale gdyby ktoś szczerze i z miłością wyciągnął pomocną dłoń... Tak czynił Isus, rozmawiał z grzesznikami, z tymi, którzy potrzebowali pomocy, nie odtrącał ich, jak faryzeusze.On im objawił Bożą miłość i łaskę, pewnie zdziwili się, że jest ktoś taki kto ich nie potępia, ale lituje się i wyjaśnia ich wewnętrzne zgryzoty, z których rodzi się często grzech i wtedy spokornieli i poszli za nim. Ale niestety niektórzy ignorują prawdę, albo wręcz szukają złego. Trzeba pamiętać, że oni są ślepi. A to jest taki wielki dar, że już widzi się, jakim się było okropnym i jakim dalej jest się brudnym, że się widzi to całe zło, którego się nie widziało dotychczas, że aż żal tych ludzi, którzy pozostają w takich mrokach.
Bóg jest miłością. Mało ludzi pozostałoby nam do miłowania, gdyby to byli tylko prawdziwi bracia i siostry w wierze, bo jest ich dzisiaj tak mało, często wirtualnych. Można więc chyba rozróżnić bliźnich i braci, jako prawdziwą rodzinę (Mat.12, 46-50), bliźnimi są wszyscy, ale braćmi tylko naśladowcy Isusa.
Pozdrawiam
w Mat 12 Isus wskazał ręką na apostołów mówiąc że to są bracia i matka:
Usuń(46) A gdy On jeszcze mówił do tłumów, oto matka i bracia jego stanęli na dworze, chcąc z nim mówić.
(47) I rzekł mu ktoś: Oto matka twoja i bracia twoi stoją na dworze i chcą z tobą mówić.
(48) A On, odpowiadając, rzekł temu, co mu to powiedział: Któż jest moją matką? I kto to bracia moi?
(49) I wyciągnąwszy rękę ku uczniom swoim, rzekł: Oto matka moja i bracia moi!
dodawszy:
(50) Albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką.
Wynika z tego, że kimś bliźnim dla Isusa jest tylko osoba czyniąca wolą Jego Ojca.
"Mało ludzi pozostałoby nam do miłowania, gdyby to byli tylko prawdziwi bracia i siostry w wierze, bo jest ich dzisiaj tak mało, często wirtualnych"
Mówi się trudno, albo stawiamy na jakość albo na ilość niczym znajomych na nasza-klasa.pl czy pejszbuku.
Może ktoś ocenić, że mam poglądy czarno białe. Isus tez takie miał i apostołowie. Moje spojrzenie na ludzi wynika z głębokich interakcji z nimi. Dlatego nie lubię tego świata, gdyż
"dziwny jest ten świat gdzie człowiekiem jeszcze gardzi człowiek"
tyle że "ludzi dobrej woli" jest mniej, co autor tej piosenki pod koniec życia przyznał.
My mamy pomagac bo PAN chce tym ludziom pomóc by na sądzie nie mieli nic na swoje usprawiedliwienie,,by nie mogli powiedzieć:gdybym dostał wtedy pomoc, to...Trzeba patrzeć jakPAN prowadzi,kiedy ON powie:dosć,,skonczyłem na razie z tym człowiekiem, to my tez mamy skończyć z pomaganiem.Chodzenie w DUCHU ŚWIĘTYM! Nie wolno się zrazić,bo PAN ma swoje plany,których my nie znamy
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze powiedziane, ale będąc dobrym dla kilkudziesięciu osób a nie otrzymawszy wdzięczności moja samoocena spada do najniższych pułapów. Czuje się jak ktoś nie logiczny, nie mądry, lub tzw frajer. W kilku ostatnich przypadkach nawet żona miała do mnie pretensje mówiąc że nie powinienem tego robić.
UsuńJest jeszcze jedna sprawa o której nie pisałem. Zanim temu człowiekowi pomogłem, zakupiłem auto. Nagle auto dla niego przeznaczone zaczęło się psuć. Padła pompa wspomagania. Kupiłem. Okazało się że przewody do pompy również trzeba kupić. I tutaj przeżyłem coś po raz pierwszy w życiu: Nie mogłem nigdzie zakupić tych przewodów. Ani w sklepach, ani na szrotach ani na allegro. Po ok3 tygodniach udało mi się znaleźć w końcu na allegro. Myślałem, że to demony sprawiają. Teraz myślę czy nie był to jednak sygnał od Boga.
Jeszcze miałem jeden irracjonalny przypadek z tym autem. Jechaliśmy z owym znajomym i on oddał mi książkę o wypędzaniu demonów. W trakcie oddawania mi auto samo podczas jazy zgasło, silnik się wyłączył.....
Pomoc OK należy się, ale ludziom wierzącym - bliźnim
Wiecie ze zaufanie sprawia że Bóg Tobą kieruje zaufanie Jemu
UsuńMimo WSZYSTKO
UsuńLudzie są często głupi, nielogiczni i dbają tylko o własny interes;
Przebaczaj im, mimo wszystko.
Jeśli jesteś życzliwy, ludzie oskarżą cię o egoizm i niskie pobudki;
Pozostań życzliwy, mimo wszystko.
Jeśli osiągniesz w życiu sukces, znajdziesz wielu fałszywych przyjaciół i wielu prawdziwych wrogów;
Staraj się osiągnąć sukces, mimo wszystko.
Jeśli jesteś szczery i otwarty, ludzie mogą to wykorzystać;
Bądź szczery i otwarty, mimo wszystko.
W jedną noc ktoś może zniszczyć to, co budowałeś przez lata;
Buduj, mimo wszystko.
Jeśli odnajdziesz pokój i szczęście, wielu będzie ci zazdrościć;
Bądź szczęśliwy, mimo wszystko.
O dobru, które czynisz dzisiaj, ludzie zapomną pewnie już jutro;
Czyń dobro, mimo wszystko.
Dawaj z siebie ile możesz, a często powiedzą ci, że to za mało;
Mimo to dawaj z siebie wszystko.
Widzisz, w ostatecznym rachunku, liczy się tylko to, co działo się między tobą a Bogiem.
Między tobą a 'nimi', i tak nic nigdy nie było. /Matka Teresa z Kalkuty/. to mi swojego czasu pomogło,gdy też nie widziałam wdzięczności.Patrz jak PAN prowadzi,byś nie pomagał tam,gdzieBÓG się wycofał.Pomocne jest też bardzo Pawłowe :kto NIE CHCE!! pracować,niech nie je.Zaoferowałam więc,by mi ta osoba umyła okna, to jej zapłacę.Oczywiscie nie chciała,więc pomocy więcej nie otrzymała,i tak to pozbyłam się lenia i wykorzystywacza,bo więcej sie nie zjawiła.Daję coś do zrobienia i proponuję wspólnie poczytać Biblię.Tak wygląda zdrowy odsiew.Trzeba zawsze prosić PANA o mądrość,by nie zostawic bez pomocy tych,którym PAN chce okazac MIŁOŚĆ