sobota, 17 sierpnia 2013

Czemu najbogatszy naród Europy ma najuboższy wybór w sklepach?

Niezwykle ciekawy tekst o mechanizmach rządzących rynkiem, skutkach globalizacji. Zdecydowanie polecam:


"Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w norweskich sklepach z lupą szukać trzeba znanych zza granicy marek, a wybór wśród tych krajowych jest relatywnie mały? Za sytuację odpowiadają mechanizmy regulacji rynku i zaporowe cła.
Norwegia za wszelką cenę broni własnego wewnętrznego rynku żywności przed zalaniem produktami zza granicy. Nie jest tajemnicą, że koszty produkcji czegokolwiek w innych krajach są wielokrotnie niższe niż w Norwegii, a co za tym idzie – gdyby rynek był otwarty i wolny – półki sklepowe wypełnione byłyby żywnością importowaną. Sklepy walczą bowiem o klienta i konkurują między sobą cenami, a jeśli o cenach mowa, zawsze zagraniczne produkty będą tańsze od wytwarzanych w Norwegii, bez względu na to, z jak daleka by nie pochodziły. Na pierwszy rzut oka, sytuacja idealna dla nas, konsumentów – duży wybór, niskie ceny, znane marki. Dlaczego więc zamiast uwolnić rynek, państwo wprowadza coraz to nowe bariery dla importu żywności z zagranicy? Wcale nie po to, żeby nabijać narodową kasę wpływami z ceł. Ochrona własnego rynku to ochrona osadnictwa i życia na rozległym obszarze kraju.

Norwescy producenci żywności – rolnicy i przetwórcy – nie mają żadnych szans konkurować cenowo z zagranicą, przede wszystkim z powodu ekstremalnie wysokiego poziomu płac w Norwegii. Wolny rynek oznaczałby, że duże sieci handlowe (norweski rynek detaliczny prawie w całości jest w rękach kilku dużych graczy) kupowałyby prawie wyłącznie ogromne ilości taniej żywności zza granicy, zamiast płacić za to samo kilkakrotnie więcej rolnikom norweskim. W rezultacie gospodarstwa norweskie, mimo że otrzymują bardzo wysokie dotacje produkcyjne od państwa, nie mogłyby funkcjonować. Padające gospodarstwa pociągają za sobą wzrost bezrobocia, obciążenia dla systemu socjalnego i jeszcze większą migrację ludzi z dystryktów do miast. W praktyce w ciągu 20 lat prowadziłoby to śmierci dystryktów. Wiele miast, miasteczek i wiosek na zachodnim wybrzeżu i w głębi kraju zamieniłoby się w osady duchów, gdzie próżno szukać światła w oknach po zmroku. Jednocześnie norweskie miasta, a zwłaszcza rejon Oslofjordu, nie są w stanie przyjąć tak dużej liczby ludności; już dziś – w wyniku migracji zza granicy – zmagają się one z problemami komunikacyjnymi (mała pojemność sieci dróg, parkingów i transportu publicznego), z brakiem wystarczającej ilości miejsc w przedszkolach, szkołach, domach opieki, wreszcie – brakiem mieszkań i domów oraz – a może przede wszystkim – wolnych działek, żeby je budować.
Od dziesięcioleci polityką państwa jest zrównoważony rozwój regionów. Większość państwowych urzędów i miejsc pracy lokowanych jest w dystryktach, utrzymywane są nawet najmniejsze lokalne lotniska, a linie lotnicze SAS i Widerøe otrzymują dopłaty budżetowe do połączeń z nimi. Państwo konsekwentnie stymuluje życie we wszystkich województwach (fylke), a bez rolnictwa i produkcji żywności wiele rejonów nie mogło by istnieć. Bariery celne są zatem tylko kontynuacją przyjętej linii.
Dwie ogromne spółki – Tine i Nortura (właściciel marek Gilde i Prior) – są najbardziej znanymi regulatorami rynku żywności w Norwegii. Oznacza to, że powołane zostały przez państwo do tego, aby zapewnić skup każdej ilości mleka, mięsa i jaj od norweskich rolników, za taką samą cenę bez względu na to, jak odległy jest dystrykt. Tine przetwarza mleko i produkuje 90% dostępnych na rynku wyrobów mleczarskich (od mleka i masła, przez jogurty, po sery – tak tradycyjne żółte i brązowe, jak i pleśniowe czy mozarellę!). Nortura to król na rynku mięsa (wszystko z wyjątkiem drobiu sprzedaje się pod znakiem Gilde, natomiast wyroby drobiowe i jaja pod marką Prior). Na regulatorach rynku spoczywa znacznie większa odpowiedzialność, niż tylko odbiór surowców od rolników. Są oni odpowiedzialni za to, że każdy jeden mieszkaniec Norwegii, bez względu na to jak daleko od Oslo mieszka, zawsze miał dostęp do wszystkich produktów w takich samych cenach. W przypadku, kiedy regulator rynku zauważy, że prawdopodobnie nie będzie mógł się z tego zobowiązania wywiązać, musi jak najszybciej poinformować państwo o tym, jakiej ilości żywności braknie na rynku (np. z powodu zbyt niskiej produkcji czy klęski nieurodzaju). Państwo ma wówczas za zadanie zniesienie lub obniżenie zaporowych ceł na produkty zagraniczne, tak aby import mógł zastąpić to, czego norweski regulator rynku nie dał rady wyprodukować. W praktyce często wygląda to tak, że np. zezwala się na import określonej ilości – np. 200 ton wołowiny z Paragwaju do końca roku, wg obniżonych stawek celnych.
W ostatnich latach regulatorzy rynku zawiedli konsumentów kilkakrotnie – np. brakło masła w sklepach w grudniu 2011, w samym szczycie sezonu wypieków domowych. Pół roku później, przy okazji Wielkanocy, pojawił się problem z dostępem do jaj. Pod nieobecność prawdziwych kryzysów w gospodarce i ekonomii państwa, wydarzenia tego typu urastają do rangi kryzysów narodowych i coraz więcej głosów nawołuje do zniesienia monopoli państwowych i funkcji regulatora rynku oraz do wolnego rynku.
Państwo jednak wybiera swoją drogę i we wrześniu 2012 ogłosiło reformę stawek celnych, która polegać ma tym, że cło, które do tej pory było stałe, „według cennika” w koronach, zastąpione zostanie stawkami procentowymi. Oznacza to nawet kilkuset procentowy wzrost ceł na niektóre produkty. Unia Europejska uważa takie posunięcie za nieakceptowalne, zwłaszcza że Norwegia jest sygnotariuszem umowyo Europejskim Obszarze Gospodarczym (EØS), której filarowym zapisem jest liberalizacja handlu, i zapowiada wojnę handlową. Norweskie MSZ odpowiada, że wojny się nie boi. A skoro tak, to ja i ty jeszcze długo nie ujrzymy w sklepach holenderskich serów, polskiej maślanki czy argentyńskich biffów. Na pocieszenie pozostaną tętniące życiem kolorowe, drewniane domki w malowniczych norweskich dolinach! Nam to odpowiada! A Wam? Zapraszamy do dyskusji pod tekstem!"
 
 
źródło: http://evewnorwegii.blogspot.no/2012/10/czemu-najbogatszy-narod-europy-ma.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.