niedziela, 11 sierpnia 2013

Od Mazowieckiego do Tuska

źródło: http://niepoprawni.pl/blog/6583/z-cyklu-od-mazowieckiego-do-tuska-3

"Rzeczpospolitej nawet wówczas, gdy jeszcze było słychać Jej oddech po beztlenowym stanie wojennym.
Leszek Balcerowicz ps. „Kasiarz”
W rządzie Tadeusza Mazowieckiego, a więc w latach 1989–1991 pełnił funkcję wicepremiera i ministra finansów, a w czasie gdy premierem został Jan Krzysztof Bielecki (1991), jak również później za rządów Jerzego Buzka (1997–2000) – także pełnił te dwie funkcje. Był również posłem na Sejm III kadencji (1997–2001), prezesem Narodowego Banku Polskiego (2001–2007), oraz drugim przewodniczącym Unii Wolności w latach 1995–2000.
Urodził się 19 stycznia 1947 roku w Lipnie (obecnie woj. kujawsko-pomorskie). Jego prawdziwe nazwisko – Lejba Buholtz. Ojciec Lejby związał się z Toruniem. Był długoletnim dyrektorem młyna w tym mieście przy ul. Dworcowej. Nie trzeba wielkiej wyobraźni aby wiedzieć, że zajmowanie tak prominentnego stanowiska  w tamtych czasach wiązało się z olbrzymimi profitami oraz „układami” z towarzyszami z PZPR, które pozwoliły w późniejszym czasie wykształcić syna na warszawskiej uczelni – Szkole Głównej Planowania i Statystyki. To na tej uczelni w roku 1970 otrzymał dyplom magisterski z wyróżnieniem.
Jest to szczególna postać, którą ogół Polaków kojarzy z potężną inflacją na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Był twórcą „zbawiennego” planu schładzania polskiej gospodarki. Postać, która zapisała się na polskiej scenie politycznej sadystycznym działaniem ekonomicznym. Doprowadziło ono sektor bankowy i gospodarczy Polski do totalnego upadku, nie spotykanym dotychczas w Europie. Spośród wszystkich krajów ongiś będących pod okupacją sowiecką, – Polska najbardziej doświadczyła skutków „terapii szokowej” Balcerowicza, który wmawiał Polakom, iż tylko otwarcie rynku i utrzymanie wysokiego kursu złotówki w stosunku do dolara będzie gwarantem sukcesu „transformacji ustrojowej”, czyli… zamiany PRL na PRL-bis.
L. Balcerowicz – to były aktywny członek KC PZPR i wykładowca w Wyższej Szkole Nauk Społeczno-Politycznych przy Komitecie Centralnym PZPR. Po roku 1989 członek Unii Demokratycznej, a po przekształceniu się UD w Unię Wolności jeszcze bardziej uaktywnił się w jej zarządzie. Realizator pokojowego planu rozbioru Polski, autorstwa George’a Sorosa – żydowskiego hochsztaplera (fot. 2.) i Jefrey’a Sachsa – drugiego „ancymona” światowej finansjery (fot.3.).
                
J. Sachs przybył do Polski w sierpniu 1989 r. i został przedstawiony jako jeden z największych ekspertów międzynarodowych. „Sprawdzony” przez M. Bortnera – francuskiego publicystę – okazał się być bezpośrednim sprawcą zniszczenia między innymi gospodarki boliwijskiej. Oficjalnie podwyższał liczby, piorąc dochody pieniężne pochodzące z handlu narkotykami. Chwalił się, że zorganizował tam „ożywienie”, które według jego oświadczenia było dopingowane przez… kokainę. A w Polsce ochoczo wziął się za dyktowanie członkom „Solidarności”, robotnikom i intelektualistom, jak mają prowadzić sprawy w swoim kraju, aby najlepiej dorównać poziomowi państw Zachodu. Odbywało się to także na terenie Stoczni Gdańskiej. Na czyje zaproszenie przyjechał i kto finansował jego pobyt w Polsce? Komu to złodziejstwo miało przynieść zyski?
Odpowiadam: tym człowiekiem był nowojorski miliarder, Żyd węgierskiego pochodzenia George Soros! Ten sam, który narzucił rządowi Rakowskiego tzw. terapię wstrząsową. To ten sam Soros, który atakował angielskiego funta i włoskiego lira. A więc pod egidą Fundacji Batorego w białych rękawiczkach Balcerowicz i jego mocodawcy rozczłonkowali bez najmniejszych skrupułów Polskę, kawałek po kawałku, aż do skutku.
I w tym miejscu koniecznie trzeba zapytać: dlaczego tych hochsztaplerów nie odsunięto od polskich finansów i gospodarki?
Odpowiedź jest również pytaniem: A komu z ludzi będących u władzy zależało na dobru Polski? Szperając we wszelkich materiałach, nie dopatrzyłem się takiej wpływowej osoby, która przegoniłaby na cztery wiatry cwanych majsterkowiczów, manipulujących przy polskiej bankowości i gospodarce, bo po "Okrągłym stole"... mieliśmy już "pozamiatane"! Taki stan rzeczy można nazwać okupacją bez jednego wystrzału, ale za to przy pomocy kas pancernych Narodowego Banku Polskiego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego.
L. Balcerowicz zaangażował się w realizację radykalnego programu, ale przytłaczał go ogrom zadania. Przedstawił zatem program „stabilizacji” Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu na spotkaniu w Waszyngtonie. MFW zaaprobował program i jego realizacja rozpoczęła się w styczniu 1990 roku. Już po niespełna roku produkcja spadła o 30 %, co zyskało uznanie w oczach „mafii” – (czyt. MFW). Bezrobocie wzrosło „tylko” o 3 %, z czego MFW nie bardzo był zadowolony. Balcerowicz został zobowiązany do realizacji następnych wytycznych programu: zastosowania dyscypliny rynku w stosunku do przedsiębiorstw państwowych tak, by doprowadzić do ich upadłości, a w konsekwencji do likwidacji i przejęcia ich prawie za darmo przez cwaniaków zachodnich koncernów i komunistycznej nomenklatury. Trzeba tu nadmienić, iż przedsiębiorstwa te w większości przypadków funkcjonowały w sektorze bezpieczeństwa państwa polskiego (bankowość, energetyka, „zbrojeniówka”, itp.) Zarówno siła robocza, jak i inne zasoby według planu powinny stać się ogólnodostępne, gdyż zachodnie firmy potrzebowały taniej siły roboczej i innych zasobów w celu zasilenia rynku zachodniego.
Ot i całą strategię mafiozów spod znaku gwiazdy Dawida, a więc Sorosa, Sachsa i Balcerowicza, któremu „fachowo” szczególnie pomagali: B. Geremek, W. Kaczmarek – zdolny uczeń aferzysty Davida Bogatina (ściganego przez amerykański wymiar sprawiedliwości) można ująć w takich oto punktach:
1)  niszczyć, zamienić w masę upadłościową przemysł, gospodarkę,
2)  wyprodukować armię bezrobotnych
3)  taniej siły roboczej, a jej pracą i zasobami Polski zasilić zachodnie rynki.  
W marcu 1992 roku Balcerowicz poleciał do Waszyngtonu, aby złożyć tam kolejne sprawozdanie ze swojej niszczycielskiej misji oraz otrzymać kolejne instrukcje. Technika, którą posługiwał się Balcerowicz, polegała między innymi na sztucznym utrzymywaniu waluty poprzez nowe pożyczki, które pozwalały przede wszystkim bogacić się zachodnim bankierom, zamiast tym, którzy produkowali dobra, czyli polskim producentom. Kierując się wytycznymi dyrygentów z MFW, Banku Światowego i innych agend międzynarodówki socjalistycznej spod znaku gwiazdy Dawida, – Balcerowicz prowadził dywersyjną metodę sztucznego i ekonomicznie absurdalnego zadłużania przedsiębiorstw w zawrotnym ekspresowym tempie.
Przedsiębiorstwa dotowane dotychczas przez skarb państwa, pozbawione tych dotacji, nie posiadały zdolności kredytowej, a szczególnie nie miały możliwości stawienia czoła kolosalnym stopom oprocentowania wcześniej podjętych kredytów państwowych. W roku 1990 stopa oprocentowania skumulowała się w niebotyczną liczbę ponad 600%!!! Prywatni drobni kredytobiorcy: przedsiębiorcy, rolnicy, ratując się przed bankructwem, wyprzedawali co się dało sprzedać, mające jakąś wartość. Wyprzedawali maszyny i urządzenia technologiczne, nieruchomości, inwentarz, a nawet ziemię, aby spłacić bankowe długi powiększone o lichwiarskie odsetki. Takiej możliwości nie miały stocznie, duże fabryki i zakłady usługowe, huty, kopalnie i inne większe państwowe zakłady przemysłowe. W następnym 1991 roku stopa oprocentowania zmalała do ok. 120 %.
Majstrowanie stopami procentowymi miało na celu doprowadzenie do bankructwa większość polskich zakładów, a o to przecież chodziło w planie Sachsa-Balcerowicza. W tym rozboju dokonywanym na polskiej gospodarce swój udział miał Narodowy Bank Polski, który stał się wierzycielem polskiego przemysłu. Nie kto inny jak NBP udzielił dotacji w wysokości 4,5 miliarda dolarów rozkradanym bankom komercyjnym, jednocześnie odmawiając kredytu zadłużonym przedsiębiorstwom, w tym Stoczni Gdańskiej, co odbiło się wówczas głośnym echem. Było to działanie sabotażowe, obliczone na zagładę polskiego przemysłu i finansów publicznych, nazwane potocznie terapią szokową. Bez najmniejszych skrupułów nazywam tę terapię jako bandycką, przestępczą i dywersyjną, skierowaną przeciwko Narodowi Polskiemu.
Olbrzymie oprocentowanie kredytów, to nie wszystko, na co stać było profesora-kasiarza. Dołożył jeszcze sektorowi publicznemu obciążenie w postaci podatków i parapodatków (tzw. popiwek, tak chętnie podpisany przez ówczesnego prezydenta Wałęsę). Zadłużenie niemal wszystkich podmiotów gospodarczych wystrzeliło w górę, osiągając „pierwszą prędkość kosmiczną” za sprawą odsetek od nie spłaconych kredytów, zaciągniętych w latach gospodarki państwowej, scentralizowanej.
Następnym elementem „dokopania” polskiej gospodarce było wprowadzenie mechanizmów ekonomicznych, które zablokowały zbywanie wyprodukowanych dóbr zarówno na rynku krajowym, jak i zagranicznym. Tym mechanizmem był niekontrolowany, bezcłowy import towarów zachodnich. Towary te zalały polski rynek po konkurencyjnych cenach, zwłaszcza produkty rolne. Taka sytuacja pozwoliła swobodnie kombinować rzeszy cwaniaków, których mogliśmy ujrzeć na listach aferzystów. Poznaliśmy, jakie straty Polsce przyniosły afery: alkoholowa, tytoniowa, ziemniaczana, papierosowa, rublowa.
Balcerowicz, jako dewastator prywatyzacyjny nazywał swoje działania „twardą stabilizacją”, „twardą liberalizacją”, „twardym otoczem makroekonomicznym przedsiębiorstw”. Ja to nazywałem… „twardym skurwysyństwem”.
Jestem przekonany, że gdyby wprowadzono ten balcerowiczowski model ekonomiczny na Saharze, to po dwóch tygodniach zabrakłoby piachu.
Zamienianie gospodarki Polski w jedną wielką masę upadłościową stanowiło część globalnego planu Sachsa-Sorosa-Balcerowicza. Denis Small – jeden z uczciwych znawców problemu, tak oto wówczas recenzował niszczycielski „globalizm” tej żydo-mafii: „Narody euroazjatyckie, które ostatnio uwolniły się od komunizmu (czyżby? – pyt. autora), są dziś zagrożone przez nową formę perwersji i niewolnictwa. Establishment anglo-amerykański zapowiedział im, że jeśli chcą wybrnąć z problemów ekonomicznych, muszą się one stać częścią wolnorynkowego systemu ekonomicznego zachodniego, a to oznacza, że muszą przyjąć warunki MFW, a reformy wolnego rynku są związane z l’enfant terrible uniwersytetu Harvarda, ekonomistą Jefrey’em Sachsem”.
W tym samym czasie, gdy Balcerowicz zamieniał polską gospodarkę w masę upadłościową, a ministrowie „zniekształceń” własnościowych – najpierw Lewandowski, a potem Kaczmarek zajmowali się rozdawnictwem najlepszych kęsów tej masy komunistycznym hienom w Polsce i zagranicą, Fundacja Batorego trudziła się bardzo nad zamienianiem polskiego systemu edukacji w zbiorowego apologeta wolnego rynku, „otwarcia na zachód” – na MFW i na Unię Europejską. Balcerowicz, jako znaczący członek Fundacji Batorego, który firmował niemal całość działań przeciwko Polsce, zaczął wbijać gwoździe w trumnę polskich finansów i gospodarki. Owa Fundacja roztoczyła parasol ochronny nad „kasiarzem-profesorem”, pod egidą której ów wbijający gwoździe czuł się na tyle bezkarnie, że nawet wbijał je wtedy, gdy spod wieka słychać głos żyjącej jeszcze ostatkiem sił polskiej gospodarki.
Fundacja Batorego była i jest nadal jedną z kilkudziesięciu podobnych struktur dywersji gospodarczej, cywilizacyjnej i moralnej. Ta agenda Sorosa, twór światowej masonerii świetnie wyszkoliła L. Balcerowicza, na „eksperta” od rozbioru Polski. Centralną formułą organizacyjną tych zakusów był powołany przez Sorosa i finansowany w większości z jego funduszy tzw. Uniwersytet Europy Centralnej (CUE). Główny ośrodek tej dywersji mieści się w mieście dzieciństwa Sorosa – Budapeszcie, a najważniejsze filie w Warszawie i Pradze. Celem dalekosiężnych planów Sorosa i jego mocodawców było narzucenie krajom Europy Środkowo-Wschodniej akceptacji rozbioru ich państw narodowych.
Do realizacji tych planów Soros powołał „sługusa” L. Balcerowicza. Ale największą przeszkodą na tej drodze było poczucie więzi narodowej wśród społeczeństwa. Plan ten implikował – zdaniem patriotów – wszelkie nacjonalizmy, szowinizmy i totalitaryzmy, ograniczał wolność jednostki, a także wolną grę sił w gospodarce i ekonomice. W latach ’90. Balcerowicz organizował międzynarodowe konferencje pod wymownym tytułem: „Jednostka kontra państwo”. Pieczę nad tymi konferencjami sprawowało nowojorskie „Towarzystwo Otwartego Społeczeństwa” oraz Uniwersytet Europy Centralnej. Takie antynarodowe sabaty organizowano także na szczeblu prezydentów państw. Przykładem niech będzie konferencja w Piranie (Słowenia, czerwiec 1997), gdzie prezydent (nie)wszystkich Polaków Kwaśniewski jawnie zadeklarował rezygnację Polski z suwerenności, mówiąc bez ogródek dla Informacyjnej Agencji Radiowej, cyt.: „(…) rezygnacja z suwerenności nie jest wydarzeniem dramatycznym. Nie wierzę, żeby w Polsce problemem było przekazanie części uprawnień Unii Europejskiej”.
Wyprany w fundacji mózg Balcerowicza doprowadził do jego działania w zakresie miksowania umysłów tych, którzy w Polsce byli podatni na sugestie „nowoczesnej europejskości” spod stempla „globalnego umysłu” żydomasonerii, która stwierdziła, że imperia przyszłości będą imperiami kontrolującymi umysły, albowiem kontrola i kształtowanie ludzkiego myślenia przynosić będzie o wiele większe korzyści niż odbieranie siłą ziemi, obszarów całych państw.
L. Balcerowicz – sługus i „użyteczny dureń” dla światowej masonerii, określany jako „chłopiec na posyłki” George’a Sorosa – miał zadanie doprowadzić do tego, co zaobserwowałem w światowej sferze finansów. Z inspiracji chlebodawców Balcerowicza, zachwiano funtem angielskim, włoskim lirem, nie mówiąc o walutach państw małych i słabych. Gwałtowne załamanie się kursu walut kilku państw Azji Południowo-Wschodniej było także robotą Sorosa, który tylko w lipcu 1997 roku spowodował obniżenie kursu tajlandzkiej waluty o 27 % w stosunku do dolara. Za to samo premier Malezji obrzucił Sorosa epitetami: „złodziej, łotr, spekulant”. Jakby tego było mało, Soros ze swoją pseudo-filantropijną bandą dobrał się do kasy państw Ameryki Południowej, a wspierał go dzielnie Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Ewidentne skutki ich działania „odbiły się czkawką” w Argentynie, w której ludzie wyszli na ulicę z ostrym protestem przeciwko zbrodniczej polityce w sferze finansów i gospodarki, która doprowadziła do dokładnie tego samego, co dziś mamy w Polsce.
Nie jest już żadną tajemnicą, iż Balcerowicz zrobił z Polski drugą Argentynę, czego naród polski jemu nigdy nie zapomni. „Kasiarz” jest głuchy na wszelkie słowa krytyki opozycji, na dodatek komentujący każdy sprzeciw w sposób butny i chamski. Nie pomogły sejmowe wnioski o wotum nieufności dla L. Balcerowicza, gdyż mając za sobą „wazeliniarzy wszelkiej gojowskiej maści”, wniosek nie przyniósł oczekiwanego przez wnioskodawców efektu. Jego złodziejska działalność nadal trwała. Jako minister finansów miał wszelkie możliwości ku temu, by pod pozorem walki z inflacją, zachwiać kursem złotówki w relacji z dolarem amerykańskim do tego stopnia, że natychmiast eksport każdych polskich towarów mocno „dostał w plecy”. Polskich eksporterów „wysłał na zieloną trawkę”, a osiągnięcie ujemnego bilansu handlu zagranicznego uznał za sukces. Trzeba mieć dużo tupetu, chamstwa, aby przy autorskim obezwładnieniu polskiej gospodarki, żyjąc w Polsce, mówiąc po polsku, jedząc polski chleb – mieć czelność patrzeć Polakom prosto w oczy lub ironicznie się uśmiechać, albo być obrażonym na tych, którzy pytali: za ile judaszowych srebrników to zrobiłeś? Jest to rzecz trudna do zrozumienia, jak można być tak perfidnym. A jednak okazuje się, że można! To tylko kwestia: za ile?
L. Balcerowicz, uznający siebie za autorytet w dziedzinie ekonomii, dobrał się do nieukształtowanych jeszcze umysłów młodzieży. W ramach działalności Fundacji Wspierania Inicjatyw Proeuropejskich „Pro-Europa” prowadził cykl wykładów pod hasłem „Młodzież na drodze do Zjednoczonej Europy”.
Chociaż już dawno wyrosłem z wieku harcerskiego, miałem okazję przypadkiem być na jego "wykładzie" w 2002 roku, w zasadzie przeznaczonym dla młodzieży, który poprowadził ów „Kasiarz” w Europejskim Centrum Współpracy Młodzieży w Toruniu. Przybył na salę z czterema ochroniarzami, którzy spoglądali „spode łba” na zebranych, jak na potencjalnych zabójców ich mocodawcy (kto broi, ten się zbroi?). Przede wszystkim bardzo negatywnie został odebrany fakt, iż Balcerowicz nie był przygotowany do poprowadzenia tego pseudo-wykładu. Mówił bełkotliwie i chaotycznie, a momentami zachowywał się arogancko, z dużą nutą megalomanii. Ten zadufany cynik sądził, że na sali siedzą same barany, którym można wcisnąć stek kłamstw, a słuchacze to „kupią”. „Podpierał” swój pseudo-wykład nieaktualnymi danymi albowiem operował danymi z lat 1996-2000, a brakowało danych z 2001 roku i jakże istotnych danych z trzech kwartałów 2002. Wiele z nich było „naciąganych” w kierunku prounijnym. Zauważyli to na sali nawet ci, którzy deklarowali się jako euroentuzjaści. W dodatku dane te były przygotowane bardzo niechlujnie graficznie, a wyświetlane na ekranie – były mało czytelne.
Po zakończonym pseudo-wykładzie, słuchacze mieli okazję zadać pytania prelegentowi. Z tej okazji skorzystałem i ja. Moje trzy pytania były konkretne i takich samych odpowiedzi się spodziewałem. Oto moje pytania i odpowiedzi Balcerowicza, które cytuję:
J. K.: 
– Skoro mamy niebawem być w Unii Europejskiej, o co pan tak usilnie zabiega, dlaczego w okresie stowarzyszeniowym z UE, dyrektywy NBP – którego pan jest szefem – nadal nakazują utrzymanie wysokich stóp procentowych kredytów na poziomie 12–18 %, podczas gdy przedsiębiorcy na przykład w Niemczech, mogą skorzystać z kredytów ze stopą oprocentowania rzędu 3,5–7 % ? Jeśli mamy być w zjednoczonej Europie, to dlaczego jesteśmy pozbawieni jednakowych szans i możliwości rozwoju przedsiębiorczości w porównaniu do krajów Zachodu będących w UE?
L. Balcerowicz:
– Wielu kredytobiorców w Polsce nie spłaca zaciągniętych kredytów. Tak więc pozostali kredytobiorcy, którzy spłacają swoje zobowiązania wobec banków – pokrywają swymi zawyżonymi odsetkami niedobory w bankach powstałe z wyżej wymienionego powodu.
J.K.:
– Skoro większość kredytobiorców nie spłaca zaciągniętych kredytów, wynika to z dwóch powodów: pierwszy to taki, że kredytobiorca na skutek prowadzonej między innymi przez pana polityki wyprzedaży przedsiębiorstw i utraty źródła przychodu czy też bankructwa własnej firmy – utracił płynność finansową. Drugi natomiast to taki, że już w fazie przygotowawczej kredytu, pracownik banku pozyskał wiedzę, iż potencjalny kredytobiorca nie posiada zdolności kredytowej, a mimo to przyznaje jemu kredyt za tzw. „odsyp” z kwoty kredytu do swojej kieszeni, choć ma świadomość, że kredyt ten nie będzie spłacany. I nie są to sporadyczne przypadki. W związku z tym zapytuję: kiedy pracownik banku będzie ponosił odpowiedzialność za „nietrafione” kredyty?
L. Balcerowicz:
– A co pan by chciał?! – Chciałby pan, by takich pracowników banku postawić pod ścianę i rozstrzelać?
J.K.: – Kiedy zaprzestanie pan realizować ten zabójczy dla Polski plan opracowany przez George’a Sorosa– hochsztaplera dużego formatu i Jefrey’a Sachsa – drugiego „ancymona” światowej finansjery?
L. Balcerowicz:
– Nie wiem, o jakim planie pan mówi i o jakich osobach.
Zapoznając się z powyższą treścią pytań i odpowiedzi, łatwo można zauważyć, że Balcerowicz wprowadził wśród kredytobiorców odpowiedzialność zbiorową, a wykluczył jakąkolwiek odpowiedzialność skorumpowanych pracowników banku za „nietrafione” kredyty. Natomiast odpowiedź na trzecie pytanie należy potraktować jako żenującą i deklasującą do reszty tego człowieka.
„Profesor-kasiarz” zrobiwszy swoje, udając obrażonego odszedł ze stanowiska ministra finansów, a po odejściu H. Gronkiewicz-Waltz do Londynu (na etat dyrektora EBOR-u), bierze we władanie Narodowy Bank Polski, co nie przeszkadza jemu w aktywnej działalności w Radzie Polityki Pieniężnej. Przekładało się to na jednoosobowe stymulowanie finansami Polski, a także na ograniczenie kompetencji ministra finansów – Marka Belki. Prezesowanie w NBP nie przeszkodziło jemu w przejściu do następnego etapu wprowadzania destabilizacji polskiej ekonomii i całej gospodarki.
Mimo tylu krytycznych uwag, mimo ostrego sprzeciwu, butny i chamski Balcerowicz nadal utrzymywał wysoki kurs złotówki w stosunku do dolara, wysoką stopę oprocentowania kredytów w granicach 18-30 % (najwyższą w Europie!), obniżył stopę oprocentowania lokat terminowych i był współautorem projektu ustawy o opodatkowaniu zysków od odsetek z kapitału zdeponowanego w bankach.
Przepraszam Czytelników, że więcej o nim już nie napiszę, gdyż mam odruchy wymiotne na samą myśl o tym sk........nu.
Satyr
P.S.
Piszący te słowa, na własnej skórze doświadczył skutków „terapii wstrząsowej” Balcerowicza, której efektem było bankructwo własnej, 17-osobowej firmy i dług wobec banku w wysokości 1,5 miliarda starych zł, który powstał z astronomicznych odsetek od zaciągniętego kredytu, a wynoszącego tylko 500 milionów starych zł.

______________"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.