"
Przez dziewięć lat byłem ekspertem rządu francuskiego i mogę
powiedzieć, że od początku uprzedzaliśmy nasz rząd, że badania, na
podstawie których dopuszczano GMO do uprawy były zupełnie nienaukowe.
Tak, jakbyśmy byli w średniowieczu. Nie mam wątpliwości, że za 50 lat
nikt nie uwierzy, że w XXI wieku nie potrafiliśmy zrobić testów podając
GMO szczurom laboratoryjnym dłużej niż 3 miesiące. I że w tym samym
czasie dało się przekonać 450 milionów mieszkańców Europy, że jest to
bezpieczne dla niemowląt, dla osób starszych, dla pacjentów szpitali,
dla mężczyzn i kobiet. Po prostu, nikt w to nie uwierzy, że byliśmy
przekonani o nieszkodliwości czegoś, czego nie przetestowaliśmy.Z prof. E. G. Seralinim rozmawia Marek Kryda i Grzegorz Kuczek, Uwaga! TVN
- Jakie testy przeprowadziła firma Monsanto na swym herbicydzie Roundapie?
Pracujemy nad wpływem środków chemicznych i GMO na zdrowie ludzi i ich rozrodczość. Dlatego pracujemy z użyciem komórek embrionalnych, ale bez zabijania embrionów, także komórek łożyska. W badaniach używamy bardzo małe, minimalne dawki Roundapu – dokładnie takie same, jak w produktach spożywczych zawierających GMO. Takim rozcieńczonym Roundapem oddziałujemy na żywe komórki. Trzeba wiedzieć, że 80 % roślin modyfikowanych genetycznie, takich jak – kukurydza i soja ma nazwę “Roundup Ready” – “Gotowe dla Roundapu”. Rośliny te są zmodyfikowane genetycznie w taki sposób, by mogły przetrwać mimo wchłonięcia toksycznego Roundapu. 80% modyfikowanych genetycznie produktów spożywczych, pasz dla zwierząt na całym świecie, głównie w USA, w Argentynie, Kanadzie i w Brazylii. Z góry założono, że wszystkie te produkty spożywcze i pasze dla zwierząt będą nasycone Roundapem.
W naszych badaniach używaliśmy bardzo rozcieńczonego Roundapu – chodziło o to, by powtórzyć test toksyczności Monsanto. Ja sam jestem doradcą rządu francuskiego, skierowałem prośbę do Komisji Europejskiej o wykonanie oceny wpływu GMO na zdrowie. I co się stało? Gdy zapytaliśmy o wyniki testów, na podstawie których wprowadzono GMO do użycia, okazało się, że firma Monsanto nie chce ujawnić wyników badań krwi szczurów laboratoryjnych karmionych GMO zawierającym Roundup. Gdy w końcu administracja rządowa wymusiła ujawnienie tych wyników, okazało się z kolei, że wykryto objawy toksyczności GMO w wątrobie i nerkach badanych zwierząt. I wtedy nasze badania wykazały także skutki uboczne - takie jak - intoksykacja pozostałościami Roundapu w komórkach.
- Jeżeli chodzi o testy wykonane przez Monsanto - sprawdzono tylko jeden aktywny składnik tego produktu, czy tak?
Monsanto wykonało dwa rodzaje testów - badanie GMO zawierające Roundup oraz test samego Roundupu. Test GMO był wykonywany w okresie jedynie trzech miesięcy. Jest to okres zbyt krótki, by stwierdzić skutki w postaci chorób przewlekłych, takich jak nowotwory, choroby neurologiczne, czy hormonalne - w trzy miesiące one się nie rozwiną. Po wykonaniu nawet takich skróconych badań znaleziono objawy toksyczności w wątrobie i nerkach, - ale oni nie powiedzieli nawet tego.
Podczas naszych badań przekalkulowaliśmy ponownie ich wyniki i oceniliśmy stan wątroby i nerek.
Niezależnie od GMO, Roundup jest najlepiej sprzedającym się na świecie środkiem ochrony roślin. Choć Roundup pojawił się razem z żywnością i paszą GMO, to jednak teraz jest masowo stosowany także w ogrodach, parkach, do zwalczania chwastów itd. Zatem, gdy dopuszczano go do użycia przeprowadzono dwuletnie testy na szczurach, ale badano tak wyłącznie jeden składnik Roundapu – glifosat. Składnik ten nie jest sam z siebie herbicydem. By być skutecznym wymaga on dodatkowych substancji wspomagających i detergentów, które również są obecne w Roundapie.
Dopiero ta mieszanina - glifosat oraz detergenty i środki wspomagające dają Roundapowi skuteczność.
Choć dla GMO dwuletnie testy nie są obowiązkowe, to są one obowiązkowe dla środków ochrony roślin. A oni nie tylko nie przetestowali wszystkich składników Roundapu, to jeszcze sam glifosat był badany tylko przez trzy miesiące. Właśnie dlatego nie dostrzeżono szkodliwości tego środka dla zdrowia. Wykonując prawidłowe testy my wykazaliśmy tę szkodliwość.
Dla nich przeprowadzenie testów w zbyt krótkim okresie do wykazania szkodliwości, oraz zbadanie tylko jednego składnika - to były dwa sposoby ukrycia szkodliwości tego środka. Nie jestem nastawiony przeciwko Monsanto.
My testujemy dziesięć substancji skażających rzeki, wodę i żywność. Podczas badań stwierdziliśmy, że Roundup należy do głównych substancji skażających wodę i żywność. Inne takie substancje to PCB obecne w transformatorach - niestety jest to również produkt Monsanto. Są oni największym koncernem chemicznym na świecie. PCB jest obecne w organizmach niemowląt na całym świecie! A substancja ta w kombinacji z innymi może powodować problemy zdrowotne. Pracujemy także nad atrazyną, lendanem i głównymi pestycydami, które są w wodach powierzchniowych - dlatego nie jest tak, że wymyśliłem sobie temat “Monsanto”.
- Jakie problemy zdrowotne mogą spowodować PCB?
Wszystkie główne substancje toksyczne w środowisku są jak piasek w maszynerii naszego organizmu, który nie tyle opiera się na konstrukcji szkieletu kostnego. Podstawą jego jest komunikowanie się naszych komórek. Chodzi tu o siatkę powiązań procesów życiowych, która jest setki milionów razy bardziej złożona niż globalny Internet. Porozumiewanie się w tej sieci odbywa się poprzez dwa systemy - elektryczny, - czyli system nerwowy, oraz system sterowania chemicznego, - czyli system hormonalny. Właśnie my wszyscy żyjemy wyłącznie dzięki niezwykle złożonemu działaniu tych dwóch systemów. Wszystkie trucizny środowiskowe działają jak piasek wsypany w tryby tych systemów.
One nie wywołują choroby wprost - one zwalniają działanie systemów i w ten sposób doprowadzają do choroby. Jest to jak komputer, który został zasypany niepotrzebnymi informacjami - spamem, który może wpłynąć na kształt każdego z dokumentów zapisanych w komputerze.
Z toksynami jest podobnie - mogą one zaburzać układ nerwowy, hormonalny, czy odpornościowy, powodując najróżniejsze dolegliwości. Dlatego też, by określić, że przykładowo Roundup jest rakotwórczy trzeba wielu badań epidemiologicznych. Z punktu widzenia medycyny, nie można tego zrobić, gdy efekt toksyczny pojawia się z opóźnieniem lub w kombinacji z innymi truciznami, nie pojawia się tu zwielokrotnienie czynnika w krótkim czasie - gdyż jest to bioaktywizacja przez dłuższy czas - tak jak działa spam w komputerze - nie powoduje on problemów w jednym tylko dokumencie, ale może mieć wpływ na wiele dokumentów na wszystkich dyskach komputera.
Identycznie dzieje się z truciznami środowiskowymi - PCB, Roundupem, pestycydami, czy metalami ciężkimi.
Skoro są one jak piasek w maszynerii systemu to, gdy pojawia się choroba, to często jej nie daje się wyjaśnić na gruncie epidemiologii, czy genetyki - a to dlatego, że my wszyscy na tej planecie mamy w swych organizmach trucizny środowiskowe w coraz większych ilościach. I dlatego chroniczne choroby coraz szybciej rozprzestrzeniają się na świecie. To właśnie te trucizny powodują te choroby. I dlatego tez zajęliśmy się tym tematem.
- Czy mógłby Pan powiedzieć o tym, o czym rozmawialiśmy przez telefon - o wpływie Roundapu na komórki organizmu człowieka? Jakie były wyniki Pana badań dotyczących Roundapu?
Mieliśmy do tej pory cztery prace badawcze dotyczące Roundapu. Opublikowaliśmy też nasze wyniki w kilku międzynarodowych czasopismach naukowych. W badaniach okazało się, że Roundaup w bardzo małym stężeniu - takim, w jakim on występuje w GMO, a nawet 800 razy mniejszym, jest w stanie zabijać komórki człowieka w krótkim czasie - 2-3 dni. W jeszcze mniejszym stężeniu Roundup zaburzał system hormonalny - blokując wydzielanie hormonów płciowych w komórkach, jak też samo działanie tych hormonów w komórkach. Co bardzo ważne - hormony te mają kluczowe znaczenie dla płodu ludzkiego - bez nich niemożliwe jest ukształtowanie narządów płciowych noworodka i zdrowych kości. W zeszłym roku zajęliśmy się z kolei rodziną z trójka małych chłopców, z których dwóch urodziło się bez odbytu i bez normalnie rozwiniętych narządów płciowych - bez wyraźnych cech jednej lub drugiej płci. Okazało się, że ich ojciec stosował w gospodarstwie rolnym aż 1,3 tony środków ochrony roślin na rok, z tego 300 kg glifosatu.
Udało nam się udowodnić, że te same środki chemiczne wywołują zmiany chorobowe także u zwierząt laboratoryjnych. Również podczas badań epidemiologicznych w Kanadzie udowodniono, że Roundup zaburza przebieg ciąży i powoduje poronienia. Dlatego też przeprowadziliśmy badanie wpływu Roundupu na ludzkie komórki łożyska i komórki embrionalne człowieka. Okazało się, że nawet bardzo rozcieńczony Roundup zabija te komórki. Zabija je przy tym bardzo szybko. Oznacza to, że Roundup równie skutecznie może zabijać komórki człowieka, jak zabija on chwasty.
- Czy badanie Pana Profesora miały wpływ na to, że Francja zakazała upraw GMO?
Przez dziewięć lat byłem ekspertem rządu francuskiego i mogę powiedzieć, że od początku uprzedzaliśmy nasz rząd, że badania, na podstawie których dopuszczano GMO do uprawy były zupełnie nienaukowe. Tak, jakbyśmy byli w średniowieczu. Nie mam wątpliwości, że za 50 lat nikt nie uwierzy, że w XXI nie potrafiliśmy zrobić testów podając GMO szczurom laboratoryjnym dłużej niż 3 miesiące. I że w tym samym czasie dało się przekonać 450 milionów mieszkańców Europy, że jest to bezpieczne dla niemowląt, dla osób starszych, dla pacjentów szpitali, dla mężczyzn i kobiet. Po prostu, nikt w to nie uwierzy, że byliśmy przekonani o nieszkodliwości czegoś, czego nie przetestowaliśmy. Dlatego nasz instytut przede wszystkim zażądał od Monsanto wyników badania krwi szczurów karmionych GMO. Wtedy okazało się, że przebadano krew 40 szczurów z 400 zwierząt biorących udział w testach dopuszczających kukurydzę GMO o symbolu MON 810. I co ważne - te wyniki badania krwi nie zostały ujawnione, choć prawo wymaga tu transparentności. My, jako obywatele, powinniśmy domagać się ujawniania takich wyników badań dopuszczających produkt do konsumpcji.
Jeśli Monsanto karmiło szczury GMO - my chcemy zobaczyć skutki tego eksperymentu. Wtedy po sprawdzeniu wyników badania krwi tych zwierząt stałoby się jasne, że mają one problemy z wątrobą i nerkami. Z tego samego powodu przeprowadziliśmy badania na komórkach ludzkich.
- Jaki wpływ miały Pana badania na podejście Francji do uprawy GMO?
We Francji mamy moratorium na wszelkie uprawy GMO. Moje badania oraz innych specjalistów przyczyniły się do zakazu uprawy kukurydzy MON 810. Rządy Niemiec, Austrii, Grecji - w sumie większość rządów Europy nie chce upraw GMO. To Komisja Europejska uległa naciskowi USA i Światowej Organizacji Handlu i dopuściła te uprawy. Ale ta decyzja nigdy nie była autoryzowana przez kwalifikowaną większość ministrów państw Unii Europejskiej. A właśnie Rada Ministrów państw członkowskich jest najwyższą władzą. A teraz komisarz rolnictwa UE mówi krajom członkowskim - możecie zakazywać upraw GMO. Czyli zniża się szczebel, na jakim ma zapadać decyzja o bezpieczeństwie żywności i wpływie GMO na środowisko. Może więc zaistnieć sytuacja, gdzie jeden kraj członkowski dopuści uprawy GMO, które pojawią się też w innych krajach, - bo przecież nie mamy w UE barier handlowych.
W USA od lat nie można określać Roundupu mianem “biodegradowalny”, ponieważ Monsanto przegrało w tej kwestii sprawę sądową. Następnie Monsanto przegrało podobna sprawę przed sądem francuskim, który stwierdził, że Roundup jest toksyczny. Można powiedzieć, że Unia Europejska dopuściła uprawy GMO w bardzo ograniczonym zakresie. W roku 2000 koncerny biotechnologii w UE chciały osiągnąć poziom 50% upraw GMO. Obecnie, w roku 2010, jest tylko 0,5% takich upraw, - co oznacza wątpliwy sukces upraw GMO w Europie.
Niestety importujemy GMO ze Stanów Zjednoczonych na podstawie kontraktów podpisanych na poziomie światowej Organizacji Handlu. Również Komisja Europejska naciskała, by te kontrakty podpisywać, dlatego właśnie w łańcuchu żywieniowym mamy soję GMO nasycona Roundupem.
- Czy pan jako naukowiec boi się żywności modyfikowanej genetycznie?
Nie podaję moim dzieciom GMO. Nie chcę tego robić nie tylko z powodu manipulacji genetycznej, ale przede wszystkim dlatego, że GMO jest przesycone pestycydami. 99,9% żywności GMO z założenia musi zawierać pestycydy. 80% absorbuje Roundup, a 20% produkuje własne trucizny środowiskowe nazywane bacillus thuringenisis, w skrócie, “BT”.
Jest dziesięć odmian toksyn BT - zwalczających owady, które są produkowane przez same rośliny. Co ważne, te rośliny nie były testowane przez 3 miesiące na szczurach. Choć według nas powinny, gdyż wywołują skutki uboczne. Ja osobiście uwielbiam genetykę - sam jestem biologiem molekularnym. Jestem za genetyka, ale w laboratorium – możemy tam produkować insulinę i inne leki. Ale zupełnie inna sytuacja jest na otwartych polach w rolnictwie. I ponieważ przemysł sprzęgł GMO ze środkami ochrony roślin, tych środków zaczyna się używać coraz więcej. Jest zupełnie jasne, że jest to intensyfikacja rolnictwa zamiast redukcji jego chemizacji.
- Czy po wynikach badań nad Roundupem rekomendował Pan wycofanie glifosatu z rynku?
Nie jestem politykiem - mówię jedynie, że ten produkt jest o wiele bardziej toksyczny niż myślano. Nawet, gdy poziom Roundupu jest mniejszy 800 razy od tego, w jakim jest on w GMO, jest on toksyczny. Importując żywność GMO, Komisja Europejska podwyższyła dopuszczalny poziom zawartości Roundupu. Wtedy my zwróciliśmy się do Komisji Europejskiej z opinią, ze ta decyzja nie opiera się na badaniach naukowych, a jest podyktowana wyłącznie względami handlowymi, co jest groźne dla wszystkich mieszkańców Unii Europejskiej, zwłaszcza, ze te produkty nie są oznakowane. Wtedy też zażądaliśmy oznakowania tych produktów.
W 1996 roku produkty GMO nie podlegały obowiązkowi znakowania,
Francja jako pierwsza wprowadziła takie znakowanie . Jesteśmy kontynentem, który jest tak rozwinięty pod względem ekonomicznym, socjalnym, a także z punktu widzenia ochrony zdrowia i środowiska. Mieszkańcy Unii Europejskiej żyją długo i są zdrowsi od Amerykanów, czy Chińczyków. I jesteśmy z tego dumni. I teraz, sami w zasadzie nie uprawiamy GMO, ale je importujemy. Dlatego myślę, że trzeba ten import wstrzymać, by podnieść jakość naszego rolnictwa i środowiska.
- Dlaczego od pewnego czasu jest taka nagonka w Internecie przeciwko Panu?
W chwili obecnej aż 900 naukowców z całego świata wyraziło dla mnie wsparcie. Stało się tak dlatego, że zostałem zaatakowany przez firmę Monsanto i naukowców związanych z ta firmą. Zaczęli oni szerzyć pogłoski, ze moje badania nie są poważne, bo mówię, że GMO nie jest dobre.
Zaczęło się to w Indiach, gdzie występowałem jako biegły tamtejszego sądu najwyższego. Chodziło tam o wyrok w sprawie dopuszczenia do upraw bakłażana modyfikowanego genetycznie, który zawierał dużo insektycydów. Gdy Ministerstwo Rolnictwa Indii zleciło nam testy, stwierdziliśmy problemy zdrowotne u zwierząt karmionych tym bakłażanem. Pojawiły się u nich problemy z wątrobą i nerkami, podobnie jak u zwierząt karmionych kukurydzą GMO w Europie. Moja konkluzja była prosta - te szkodliwe uprawy powinny być zakazane. MAHYCO - filia Monsanto w Indiach, odpowiedziała: “nie, tu nie ma zupełnie problemu”. A my na podstawie naszego naukowego raportu, który miał 400 stron, powiedzieliśmy: “tak, tu jest problem!” Wtedy Ministerstwo Rolnictwa Indii wysłuchało opinii mojego instytutu i orzekło, ze potrzebne są długoletnie testy przed dopuszczeniem tego bakłażana do uprawy w Indiach. Wtedy przyjechała do Indii Hillary Clinton i powiedziała: “Indie nie powinny podejmować takiej decyzji, wszystkie komisje naukowe na świecie mówią, że GMO jest dobre.”
Następnie przyjechał posiadacz Nagrody Nobla - Marc Van Montagu. Jest to człowiek, który przed laty współpracował z przemysłem tytoniowym wykonując badania tytoniu modyfikowanego genetycznie w latach osiemdziesiątych. I on zaczął twierdzić, że “badania Seraliniego nie są dobre, bo nie miał on dostępu do nasion bakłażana.” A przecież moim zadaniem nie było badanie nasion, czy bakłażana. Zlecono mi ponowne wykonanie badań krwi zwierząt karmionych tym bakłażanem i sprawdzenie poprawności badań wykonanych przez Mahyco, badań obejmujących tylko testy krwi. Gdy następnie rząd Indii nie dopuścił bakłażana do uprawy, zaczął się na mnie atak - na przykład, w Rumunii, gdzie trwała debata na temat soi GMO. Tam zaczęto mówić: “Seralini jest zupełnie nieznany, a noblista stwierdził, że badania Seraliniego nie są dobre” - zaczęto słać listy o takiej treści do mojego uniwersytetu i do zarządu telewizji francuskiej, gdzie sugerowano, iż telewizja nie powinna mnie pokazywać, ponieważ laureat Nagrody Nobla miał mnie skrytykować. W odpowiedzi na te ataki 900 naukowców z całego świata stanęło w mojej obronie, a ja tym oszczercom wytoczyłem sprawę sądowa za kłamstwa na mój temat - rozprawa odbędzie się 23 listopada w Paryżu. (Profesor wygrał tę sprawę: Victory for Prof Seralini and independent science - przyp. red.)
Rośliny GMO powinny być odporne na Roundup w tym sensie, że można pryskać roślinę nie zabijając jej, dlatego poziom chemikaliów w roślinach jest tak wysoki. Jaki jest przeciętny poziom środków ochrony roślin zawartych w roślinach GMO?
Roślina wchłania Roundup i nie umiera. Odporność oznaczałaby zwalczanie czynnika toksycznego - rośliny tego nie robią, one są Roundupem nasączone! Poziom Roundupu w USA w paszy GMO to 400 ppm (cząsteczek na milion). Nasze badania dowiodły, że działanie toksyczne zaczyna się już przy poziomie 0,5 ppm, czyli w paszy GMO w USA poziom toksyczności jest 800 razy większy, a w paszy europejskiej 400 razy od dopuszczalnego poziomu. W takim dużym rozcieńczeniu działają hormony. I właśnie na hormony środki ochrony roślin wpływają, szczególnie u dzieci, które są o wiele bardziej narażone niż dorośli. Najbardziej wrażliwe na toksyny są komórki ludzkiego łożyska.
Wtedy Monsanto zaczęło mówić: “To tylko komórki ludzkie w probówce.” Ale my przecież udowodniliśmy, że w warunkach “in vitro” u szczurów laboratoryjnych też pojawiają się efekty toksyczne. W rodzinach rolników stwierdzano takie skutki zwłaszcza u kobiet w ciąży. Jakich dowodów jeszcze trzeba? Jak można wszystkie te wyniki podważać, że “to tylko badania w probówce”, że “to tylko badania na szczurach”? Oni się zachowują tak, jakby im wzrok odebrało, tak, że nie widzą dowodów czarno na białym.
- Niektórzy farmerzy w USA sygnalizują, że gdy karmią swe zwierzęta soja, czy kukurydzą GMO, wtedy rozrodczość, szczególnie samców, pogarsza się. Czy istnieje związek pomiędzy konsumpcja GMO i płodnością, zwłaszcza mężczyzn?
Tak, już na pierwszych opakowaniach GMO były napisy - trzymać z dala od żywności i od paszy dla zwierząt. Następnie napis ten zniknął i wymyślono, że Roundupem będą polewane rośliny jadalne, kukurydza i soja. Doprowadzono obecnie do tego, że soja i kukurydza GMO to gąbki nasączone Roundupem. Logicznym tego skutkiem są zmiany w płodności i reprodukcji. Problemem jest tu fakt, że w USA nie znakuje się żywności i pasz GMO, co oznacza, że farmer nie wie, co podaje zwierzętom, nikt do końca nie wie, na co i z jakiego powodu ktoś choruje. W przypadku epidemii wirusowej chorobę widać natychmiast. Jeżeli rozwój choroby trwa miesiące i lata, bez oznakowania produktów nie można dostrzec przyczyn choroby.
- Wiele małżeństw ma obecnie problemy z płodnością. Czy może istnieć związek pomiędzy konsumpcja GMO a ich płodnością?
Jeżdżę z wykładami po całym świecie - do Indii, Rosji, Ameryki i Europy. I podczas wykładu, zawsze zadaję jedno pytanie: “Kto z państwa na sali ma choroby układu rozrodczego, odpornościowego, nowotwory, choroby neurologiczne - wszystkie te choroby, których nie wywołują bakterie, wirusy, czy problemy genetyczne. Zatem proszę wszystkich, którzy mają w rodzinie takie tzw. “choroby cywilizacyjne” i wtedy cała widownia podnosi ręce do góry, - dlaczego tak się dzieje? Dlaczego wśród dzieci jest coraz więcej nowotworów mózgu i białaczki? Dzisiaj, co ósme małżeństwo już nie może mieć dzieci. W naszym instytucie zajmujemy się także problemami z płodnością. Obok nas znajduje się szpital i stąd dobrze znamy przypadki bezpłodnych małżeństw. Wszystkie te pestycydy i trucizny środowiskowe zaburzają komunikowanie się komórek w organizmie.
Komórki w warunkach skażenia popełniają samobójstwo zamiast się rozwijać. Szczególnie mieszanki pestycydów doprowadzają do takich skutków, co widzimy u zwierząt laboratoryjnych, widzimy też ten efekt w badaniach epidemiologicznych. Specjaliści widzą jasno, że ludzkość niedocenia wpływu chemikaliów na nasze życie.
- Potrzebował Pan Profesor dużo czasu, by otrzymać wyniki badań bezpieczeństwa GMO od firmy Monsanto. Czy może Pan opisać jak wyglądało postępowanie sądowe w tej sprawie we Francji i w Niemczech?
Gdy zapytałem francuskie Ministerstwo Rolnictwa i Środowiska o wyniki badań GMO - okazało się, ze testów takich nie ma lub trwały one niezwykle krótko - 28 dni. Pierwsza modyfikowana genetycznie kukurydza, zawierająca pestycyd - kukurydza BT-176, była testowana na czterech krowach przez 14 dni. Jedna z tych krów zdechła już po pierwszym tygodniu karmienia GMO. I co wtedy robią eksperci? Usuwają tę martwą krowę z eksperymentu! I dalej kontynuują badania tylko już na trzech krowach. Żeby uzyskać tę informację musiałem uzyskać wyrok sądowy Sądu Najwyższego Francji. Zobaczywszy sposób przeprowadzenia badań - powiedziałem - to jest niepoważne! W odpowiedzi Monsanto zapowiedziało, że przeprowadzi badania przez trzy miesiące. To za mało, by stwierdzić choroby, które mogą się pojawić pod koniec życia. Nie zważając na to, oni w roku 2002 przeprowadzili 3-miesięczny test z kukurydzą GMO - w Europie dopuszczona jest tylko kukurydza GMO do upraw. W przypadku kukurydzy NK603 - poprosiłem o wyniki badań. Odpowiedzieli mi, że są tajne. Mimo, że byłem doradca rządu, musiałem iść do sądu z żądaniem ujawnienia tych wyników. Potem okazało się, że wyników tych nie ma we Francji. Gdy zapytaliśmy o nie Brukselę - usłyszeliśmy, że są one zdeponowane w Niemczech. Wtedy niemiecki Greenpeace zwrócił się do swego rządu o udostępnienie testów.
My sami nie mieliśmy prawników, by działać w Niemczech. Wtedy Monsanto przystąpiło do ataków na rząd Niemiec. To coś niewiarygodnego - korporacja biotechnologii atakuje jeden z rządów europejskich z powodu wyników badań krwi 40 szczurów laboratoryjnych jedzących GMO! Gdy Monsanto przegrało w sadzie, postanowili się od wyroku odwołać – poszli do Sądu Najwyższego, domagając się utrzymania tajności wyników badań laboratoryjnych 40 szczurów. Wyniki te opublikowano, gdy odrzucono apelację.
I gdy opublikowaliśmy w prasie naukowej wyniki pokazujące skutki uboczne karmienia paszą GMO - oni odpowiedzieli - ależ tak, widzieliśmy te skutki, ale były one nieistotne biologicznie. Wymyślili oni nową teorię, że coś może być znaczące statystycznie, ale zupełnie nieznaczące biologicznie – i na dobitkę przyznali, że stosują tę koncepcję w przypadku wszystkich swych produktów od 50 lat, np. pestycydów czy leków. Jak tylko wyniki różnią się dla samic i dla samców, jak tylko nie są one proporcjonalne do dawki, Monsanto mówi, że nie są one biologicznie znaczące. Wtedy naukowcy z kilku kontynentów podpisali oświadczenie, że takie podejście jest niepoważne. Przecież nawet, gdy rezultaty są różne u samców i u samic - biologicznie są one istotne. Np. w przypadku raka piersi - rozwój jest inny u samic i u samców, mimo, że u obojga są sutki.
W konsekwencji tego stwierdziliśmy, że stosowane 3-miesięczne testy są niewystarczające - i wtedy Rada Ministrów Unii Europejskiej jednogłośnie zgłosiła wniosek o ponowne wydanie ocen bezpieczeństwa GMO wydawanych przez organ doradczy EK-EFSA. Początkowo EFSA nie chciała się na to zgodzić, mówiąc, że już wszystko przetestowała, ale wtedy okazało się, że to nieprawda - oni wydali opinie na podstawie testów Monsanto. Nasz instytut był jedynym, który zrobił badania statystyczne.
Zapytaliśmy EFSĘ “zalegalizowaliście kukurydzę i ziemniaka GMO - Jak długo trwały testy?” Odpowiedź: “90 dni na szczurach.” Ile szczurów brało udział w badaniu ziemniaka GMO? Odpowiedź: “od 10 do 30 szczurów.” My odpowiadamy - Czy jesteście ślepi? Czy nie widzicie, że dajecie autoryzację do karmienia 450 milionów świń w Europie GMO, a potem Europejczycy będą jedli ich mięso? - Dla instytucji, która ma stać na straży zdrowia Europejczyków istniały tylko problemy teoretyczne - typu “inny wynik u samców i samic”.
Przyczyna tych problemów jest jedna rzecz: brak transparentności systemu. W USA był skandal Madoffa i kryzys finansowy. Dlaczego? Prawie wszyscy mówią to samo - brak przejrzystości nadzoru nad systemem finansowym. W przypadku kwestii zdrowia publicznego mamy do czynienia z tym samym zjawiskiem - brakiem transparentności. Dotyczy to badań bezpieczeństwa wszystkich produktów spożywczych od 50 lat. Gdyby była transparentność, to każdy widziałby jak kiepsko ten system działa, jak ukrywa się przed społeczeństwem skutki uboczne.
System ten musi być zmieniony - nie będzie to kosztowało nawet jednego euro – powinno wystarczyć wejście do Internetu, by zobaczyć wyniki badań krwi zwierząt karmionych GMO i pestycydami przed wydaniem autoryzacji. Wtedy będziemy mieli pełną transparentność.
- Dziękujemy bardzo.
Podziękowania dla Marka Krydy za udostępnienie tekstu
Raport z wyników badań przeprowadzonych przez zespół naukowców pod kierunkiem profesora Seraliniego opublikowany na łamach czasopisma naukowego Environmental Sciences Europe w marcu 2011 roku: http://www.enveurope.com/content/23/1/10
źródło: http://gmo.net.pl/prof-seralini-odslania-szokujaca-prawde-na-temat-gmo/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.