wtorek, 2 lipca 2013

Tak się naciąga ludzi i robi biznes na fundacjach

"Nic tak nie podbija serc donatorów jak cierpiące dzieci, tragiczne wypadki, chorzy na nowotwory – w końcu każdego może to spotkać, więc trzeba pomóc. „Tampa Bay Times” opublikował ranking 50 najgorszych fundacji w Ameryce, które oszukują ludzi i ogromną część zebranych pieniędzy zatrzymują dla siebie. Ranking powstał po prawie rocznym dochodzeniu! Poznajcie niecne praktyki właścicieli fundacji i sprawdźcie jak to wygląda w Polsce...

Jak donoszą twórcy rankingu, fundacja, której zadaniem jest wspierać umierające dzieci i ich rodziny, wydała do tej pory tylko 18,1 miliona dolarów na cele charytatywne, a tylko 3,2 miliony bezpośrednio na określony przez siebie cel.




W odniesieniu do 109,8 milionów dolarów wydanych na organizację, prawników, a także 4,8 miliona dolarów wypłaconych założycielowi fundacji w ciągu jednego roku to wręcz skandal. Standardowo szef fundacji, Mark Breiner zarabia na Kids Wish Network 130 tys. dolarów rocznie.

Istnieje od 1984 r. i przedstawia się jako pierwsza organizacja działająca na linii frontu z rakiem. Tymczasem okazuje się, że jej działalność nie ma nic wspólnego z finansowaniem badań czy płaceniem za leczenie. Firma spośród wszystkich darowizn wybiera takie produkty jak: kosmetyki, filmy DVD, odświeżacze powietrza i rozsyła je w paczkach do chorych w całym kraju. Owe wsparcie to śmieszne 0,9 proc. środków, którymi fundacja dysponuje.

Szacuje się, że w ciągu ostatniej dekady fundacja zebrała 98 milionów dolarów, z czego chorzy na raka otrzymali w ciągu tych dziesięciu lat mniej niż milion dolarów pomocy gotówkowej. Jak twierdzi założyciel fundacji James T. Reynolds S., nie jest w stanie bardziej wesprzeć chorych, gdyż część pieniędzy musi przeznaczać na koszty prowadzenia fundacji. Te jak widać do niskich nie należą.

Założyciel i prezes fundacji KidProtect, która rzekomo miała pomagać dzieciom, które padły ofiarą pedofilii przepuścił wszystkie zebrane na ten cel pieniądze – informuje portal himavanti.org. Jakub Śpiewak założył swoją fundację w 2002 r., a w lutym tego roku jej konto zostało całkowicie przejęte przez ZUS, a byli pracownicy Śpiewaka walczą o swoje wynagrodzenia.

Swego czasu głośno było o prezesach OPP zarabiających po kilkanaście tysięcy złotych. W 2007 r. „Nie” podniosło kwestię wynagrodzenia jednego z dyrektorów Polskiego Czerwonego Krzyża, które wynosiło 11 tys. 600 zł podczas gdy statut tej instytucji przewidywał pensję nie większą niż 1,5 średniej krajowej.

Dyrektor jednak nie był zatrudniony na pełnym etacie, a na kontrakcie, więc spokojnie mógł tyle zarabiać.
Źródło: fot.pckrzeszow.pl


Tygodnik „Wprost” dotarł do wyciągów z kont bankowych fundacji za 2011 r. Okazało się, że prezes KidProtect wydał 30 tys. na ciuchy, 685 zł zostawił u jubilera, w perfumerii i w sklepie z zegarkami zapłacił 6 tys. zł, w księgarniach i aptekach 4 tys., a za nowe okulary zapłacił 3 tys. Z pieniędzy fundacji opłacił również sobie wyjazd do Turcji z narzeczoną – 6 tys. zł. A suma wypłat z bankomatów? Od stycznia 2011 r. do marca 2012 r. Śpiewak wypłacił sobie 170 tys. zł.



źródło: http://www.biztok.pl/Tak-sie-naciaga-ludzi-i-robi-biznes-na-fundacjach-Oto-zatrwazajace-przyklady-s8321?utm_source=o2_SG&utm_medium=Biznes&utm_campaign=o2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.