środa, 16 stycznia 2013

Zaufaj Bogu cz II - z autopsji

Mam świadomość o tym, że przykład znajomych z mojego tekstu Zaufaj Bogu jest dość surowy i wiem że pisałem w trzeciej osobie liczby mnogiej oraz trzeciej pojedynczej co jest prostsze w ocenie. Dlatego też dzisiaj chciałem napisać nieco o sobie w kontekście Biblii.

Życie miałem dosyć ciężkie ponieważ wychowywałem się bez ojca a mama pracowała. Tak więc z automatu wychowywała mnie babcia, bardzo wierząca katoliczka. Uczyła mnie modlić się, mówiła o Bogu ale też i musiałem cierpieć godzinne ponure msze w kościele.
Kiedy doszedłem do małpiego wieku szkolnego, od około 15 roku życia zaczęła mnie wychowywać "ulica". Kiedy matka pracuje to nie ma czasu na wychowanie. Oczywiście skutki były opłakane. Na szczęście nie upadałem nigdy tak nisko żeby nie móc powstać. Uważam, że mogę to zawdzięczać mojej nieżyjącej babci, która mi wpoiła część zasad biblijnych.



Do około 18 roku życia chodziłem do kościoła ze względu na przebywające tam dziewczyny.  Wychowywałem się za tzw komuny więc miejsc gdzie można je było spotkać nie było wiele :-)
Będąc już dwudziestoparolatkiem stałem się, że tak się wyrażę ortodoksyjnym katolikiem. Dochodziło do tak kuriozalnych sytuacji, że będąc na Wielkanoc w kościele z koszyczkiem poszedłem do księdza po poświęceniu złożyć reklamację, ponieważ mój koszyczek z pokarmami nie był poświęcony :-)
W owym czasie miałem kolegę świadka jehowy, który to później wyemigrował na misję do Estonii ponieważ został u nich odpowiednikiem biskupa katolickiego. Zanim jednak wyjechał, to zdążył ukazać mi kilka niezgodności kościoła katolickiego z Biblią. Jedną z nich był fakt, że w Biblii nie ma mowy o trzech królach a są trzej mędrcy co jest kolosalną różnicą. Napisałem o tym artykuł: http://detektywprawdy.blogspot.com/2013/01/trzech-kroli-ktorych-nie-ma-w-biblii.html
Byłem trochę wtedy zszokowany, że religia której jestem członkiem w tej kwestii mnie oszukiwała. Postanowiłem zadzwonić do miejscowego katolickiego radia i zapytać dlaczego jest taka różnica. Ksiądz odparł, że na przestrzeni lat się to zmieniało. Poczułem irracjonalny niepokój, ale nie miałem jeszcze pojęcia na jaką skalę byłem oszukiwany.
Zrezygnowałem z chodzenia do kościoła jeszcze z innego powodu: materializm księży i ich występki na których Urban miał pożywkę.
Uwolniwszy się teoretycznie od kościoła postanowiłem być nowoczesny i wszedłem z deszczu pod rynnę gdyż zacząłem studiować astrologię, numerologię, czytałem o new age, analizowałem tarota. Oczywiście w życiu mi się nie wiodło. Brak pracy, brak partnerki, konflikty w domu i inne małe koszmary.
Ufałem religii, ale czy Bogu?

Tutaj mogę zacytować Księgę Kapłańską:

"Nie będziecie uprawiać wróżbiarstwa. Nie będziecie uprawiać czarów" - 19,26. "Także przeciwko każdemu, kto się zwróci do wywołujących duchy albo do wróżbitów, aby uprawiać z nimi nierząd, zwrócę oblicze i wyłączę go spośród jego ludu" - 20,6.
Księga Powtórzonego Prawa mówi:
: "Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza" - 18,10-12.

Nieświadomie byłem przeciw Bogu mimo że oficjalnie byłem wierzący.
Po jakimś czasie doszła Huna. Byłem nią niesamowicie zachwycony. Huna to system wierzeń polinezyjskich mówiących nam o trzech duchach w człowieku: niższe Ja, średnia Ja, Wyższe Ja. Kupiłem masę książek i praktykowałem techniki huny łącznie z sztuką oddychania i wizualizacją co jest tak naprawdę dowiedziałem się w ub roku - okultyzmem.....
Wydarzały mi się przeróżne historie ale wciąż prześladował mnie pech mimo, że starałem się być dobrym człowiekiem i zgodnie z nauką huny trzymałem się dewizy: nie krzywdź. O hunie napisze osobny artykuł niebawem.
Czy jednak ufałem Bogu?

Około 10 lat temu rodzina mojej żony nie zaakceptowała mnie co trwa do dziś notabene. Były historie że wstyd powtarzać.
Zrozpaczony pojechałem w góry w interesach, zarabiać pieniądze. Rozbiłem lekko auto i noclegowałem w Wiśle. Przez dwa dni byłem sparaliżowany niemocą i swym pechem. Płakałem w pokoju jak bóbr. Przypadkiem , nie przypadkiem obok mnie mieszkał starszy mężczyzna z Tomaszowa Mazowieckiego, protestant. Dużo rozmawialiśmy o Biblii. Do dziś nie mam takiego człowieka do takich pogawędek. Zadawałem mu ciężkie pytania. Na niektóre nie mógł odpowiedzieć, ale wiele mi wyjaśniał. M.in o fałszywym kulcie maryjnym KRK. Wracając do tamtych chwil myślę, że ten człowiek widząc moje rozterki i oczy które są zwierciadłem duszy modlił się za mnie. Polecił mi kilka książek oraz oczywiście czytanie biblii. Jedną z nich była "Pieniądze przychodzą do ciała Chrystusa" Autor protestant twierdził w niej  że trzeba dawać dziesięcinę aby osiągnąć sukces w finansach. Nie wiem do tej pory czy to jest zgodne z Biblią...
Od tamtej pory zaczęło mi się powodzić finansach i to na sporą skalę. Czasem robiłem to dla KRK a czasem wspierałem stowarzyszenia skupiające chore dzieci.
Zaczęło mi się już z żona dobrze wieść. Trwało to kilka lat.
W związku z tym, że nie braliśmy ślubu a mieliśmy dziecko, to głównie dla dziecka postanowiliśmy dokonać tego sakramentu małżeństwa i to nad morzem. Poszliśmy do księdza a ten o dziwo po drugiej wizycie przy wypełnianiu ankiety powiedział że musimy to wypełnić żeby partner wiedział np o chorobie w rodzinie partnera i tu wymienił akurat chorobę mojego ojca. Niesłychanie rzadką. Zaniepokoiło mnie to dlaczego akurat ta chorobę wymienił. Ogólnie był niemiły.
Tuż po wizycie u księdza w nowym aucie popsuła się skrzynia biegów. Na panieńskie żony pękła opona. Zacząłem czuć niepokój ponownie.
Przed ślubem dwa dni wyrwałem sobie ósemkę co ma potworne skutki: szczękościsk około dwóch tygodni a więc nie można spożywać pokarmu i zbytnio mówić. No ale zbyt dużo już zrobiliśmy żeby odwołać ślub.
Tuz po ślubie kilka dni zatrudniłem pracownika, który się okazał leserem i okazał się wg mojej oceny jednym z tych z narodu wybranego.
Był rekordzistą bo pracował zaledwie 2 tygodnie. Już za kilka tygodni miałem wizytę z inspekcji pracy. Następnie z inspekcji handlowej a po niej z policji skarbowej. To co przeżywałem to był koszmar. Ostatnia kontrola trwała pół roku, podczas której byłem w US ok. kilkunastu razy. W między czasie mama miała raka.
Wydarzyło się wiele innych rzeczy złych ale nie mam na celu rozczulenia czytelnika a pokazania co było przyczyną poszczególnych nieszczęść.

Wtedy zacząłem intensywnie szukać przyczyn pecha. Natknąłem się na zbawienie.com. Codziennie jak tylko mogłem zgłębiałem temat. Powoli zaczynałem czytać Biblię. W między czasie wydarzył się zamach w Smoleńsku co utwierdziło mnie w słuszności tekstów Heńka.

Postanowiłem odciąć się od toksycznych znajomych a docelowo dokonać apostazji w kościele.
Świat zacząłem postrzegać czarno-biało. Mimo że mogłem mieć korzyści zrezygnowałem z koleżeństwa z fałszywym kolegą radnym z PO. Postanowiłem wbrew własnej mamie nie celebrować świąt saturna 24.12, nie przyjmować księdza po tzw kolędzie, wyrzuciłem dewocjonalia i różne bałwochwalcze gadżety.
Różnie się z jedynym moim rodzicem żyjącym, niemal w każdej kwestii. Nie idę na kompromisy od pewnego czasu, w kwestiach dotyczących słów Isusa Chrystusa. Staram się je stosować w życiu. Myślę że Bóg lub Jego aniołowie w jakiś sposób mnie chronią i nie interesuje mnie to co teraz myśli jakiś pseudo chrześcijanin pełen nienawiści do bliźniego.
 Zastanawiałem się dlaczego z jedynym rodzicem się różnię. Dlaczego znajomi mnie zawiedli? Biblia dała mi odpowiedź:

" (34) Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. (35) Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. (36) Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego. (37) Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. (38) I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. (39) Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je. (40) Kto was przyjmuje, mnie przyjmuje, a kto mnie przyjmuje, przyjmuje tego, który mnie posłał. (41"

To że ponownie się narodziłem, jest wg mnie  zasługą mojej babci zgodnie z powiedzonkiem czym skorupka za młodu nasiąknie itd
Dlatego uważam za bardzo ważne uczyć dzieci życia zgodnie z Biblią. Czytam co jakiś czas dziecku "Biblię dla dzieci". Tłumacząc gdzie jest dobro, zło, kogo Pan Bóg lubi i za co a kogo nie. Zdaję sobie sprawę, że taka postawa nie długo może być karana przez UE tak więc robię co mogę aby jak najwięcej edukować młodego człowieka. Tłumaczę, że Xmen, Spiderman to postacie zmyślone, że są mściwe i ze jeśli jest jakiś "czarodziej" na świecie to jest nim Isuss Chrystus, który wypędzał demony, chodził po wodzie, rozmnożył chleb i ostatecznie zmartwychwstał co nie zrobi żaden człowiek na ziemi sam z siebie bez pomocy Boga.
Kiedyś interweniowałem w przedszkolu u dyrektorki tej instytucji aby przeniosła moje dziecko do innej grupy ze względu na poziom kultury dzieci w obecnej grupie. Rozeszła się fama wśród rodziców i jedna z matek zapytała mnie: Piotr czy myślisz, że zawsze uchronisz dziecko przed złem? odpowiedziałem jej, ze zdaje sobie sprawę, że nie zawsze, ale wtedy kiedy mogę i mam wpływ to czynię to. Nie jestem rodzicem typu róbta co chceta. 


Uważam, że ze złem nie powinno się iść na kompromis.

Ufam Bogu.

Może coś jeszcze dodam innym razem






3 komentarze:

  1. KSIĘGA OZEASZA 1,14 Gdy Efraim przemawiał,panował przestrach.Wiele on znaczył w Izraelu,lecz przez Baala zgrzeszył i zginął.A TERAZ GRZESZĄ DALEJ ODLEWAJĄ POSĄGI ZE SREBRA BOŻKÓW WEDŁUG SWEGO POMYSŁU,TO WSZYSTKO ROBOTA RZEMIEŚLNIKÓW.MÓWIĄ; NALEŻY IM SKŁADAĆ OFIARY,I LUDZIE CAŁUJĄ CIELCE.Dlatego będą podobni do chmur o świtaniu,do rosy która prędko znika,lub do żdżbła porwanego z klepiska,do dymu co wychodzi przez okno.Któż jest tak mądry aby to pojął,i tak rozumny, aby to rozważył.Bo drogi Pańskie są proste;kroczą nimi sprawiedliwi,lecz potykają się na nich grzesznicy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkich mas podobne losy były w poszukiwaniu drogi do Boga Ojca

    "Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki. Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie."
    (Mt 7,24-29)


    "Jak wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych."
    (Mt 18,12-14)



    Pozdrawiam Serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. To ciekawe i fajne że można komentować cytatami z Biblii. To nie tylko inteligencja, ale też chyba zrozumienie Boga

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.