niedziela, 22 września 2013

Niszczą psychikę dzieci dla dotacji - gender w praktyce

To wszystko za biernym przyzwoleniem rodziców:

"Potężnym echem odbiły się teksty, opublikowane na portalu wSumie.pl, a poświęcone tak zwanym "Równościowym Przedszkolom", które realizują program naszpikowany ideologią gender. Gdy wnikliwiej przyjrzeliśmy się sprawie okazało się, że Fundacja Edukacji Przedszkolnej na swoją działalność dostała od Unii Europejskiej 15 milionów złotych, ale wcześniej jej prezes musiał się zobowiązać do wprowadzania gender do przedszkoli.
Projekt jest wdrażany po cichu od trzech lat. Dlaczego tak mało o nim wiemy? Komu zależy, żeby nie nagłaśniać sprawy? Dwa lata temu powstało 12 równościowych przedszkoli w woj. śląskim (pisał o tym m.in. "Dziennik Zachodni"). Prezes Fundacji Edukacji Przedszkolnej z Wrocławia, Tadeusz Szmigiel, za dotację z UE, otworzył placówki między innymi w w Rudzińcu, Siewierzu, Żarkach, Olsztynie, Włodowicach, Niegowej. Przedszkola nie przetrwały.
Prezes Fundacji Edukacji Przedszkolnej, wymijająco tłumaczy dlaczego śląskie przedszkola upadły:
Dwa lata temu funkcjonowało kilka, ale nic z tego nie wyszło. Zwykle wychodzi 70 proc. projektów. 30 proc. umiera. Tak się stało w Śląskiem - powiedział Szmigiel dla DZZ.
Może ktoś dostrzegł wówczas ryzyko płynące z programu i intencje jego autorów? Szmigiel winą za upadek przedszkoli obarcza samorządy i kurię.
Może trochę zawiniło to, że był to okres przedwyborczy i samorządowcy nam bynajmniej nie pomogli. Mieliśmy np. taką sytuację, że liderem grupy tworzącej przedszkole był miejscowy proboszcz. Wszystko szło pięknie do momentu, kiedy z kurii nie dostał zakazu angażowania się w to przedsięwzięcie.
Nie dziwi fakt, że kuria powiedziała STOP. Przypomnijmy choćby fragment "projektu" "Równościowe Przedszkole".
Po pół roku w przedszkolu czterolatek dostaje płeć. Odgórnie, bez możliwości zmiany, nagięcia, bez szans na rys indywidualny. Wpływ domu jest bez znaczenia. Posyłasz do przedszkola miłą androginiczną istotę nieświadomą wartości metek; której obojętne jest, czy wkłada majteczki w wyścigówki, czy z kokardkami, o ile tylko nie spadają ani nie wbijają się w pupę. (...) A kogo odbierasz? Dziewczynkę w różowej baletowej spódnicy (zdejmowanej wyłącznie do snu i kąpieli), w białych skarpetkach z falbanką (mogą być brudne), świadomą swoich umiejętności i możliwości (...). Jeśli posłałaś do placówki chłopca, odbierasz chłopca.
Fundacja Edukacji Przedszkolnej działa w województwach dolnośląskim, łódzkim i mazowieckim. Działalność fundacji z pozoru wygląda szczytnie. Dociera ona do malutkich miejscowości, gdzie otwarcie przedszkola jest nierentowne, żadna prywatna firma się tego nie podejmuje. Tworzy grupy z 8 do 15 dzieci i tak powstaje kolejne "Małe Przedszkole". Jak to możliwe, że coś, co nie opłaca się nikomu, opłaca się panu Szmiglowi? Może gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze? Od 2007 roku, dzięki dofinansowaniu z Unii Europejskiej Fundacja Edukacji Przedszkolnej utworzyła 88 placówek w 80 miejscowościach. W sumie objęła edukacją przedszkolną 1877 dzieci. W tym okresie na realizację celów statutowych pozyskała prawie 15 mln złotych. I wszystko wygląda pięknie: pan Tadeusz, niczym misjonarz, dociera z edukacją do zapomnianych przez innych zakątków Polski. Jest jednak jedno małe ALE: nim Fundacja Edukacji Przedszkolnej otrzymała dotację, jej prezes musiał się zobowiązać do promowania równości płci.
Realizujemy unijne projekty z EFS-u. Jesteśmy zobowiązani do promowania równości płci. Dlatego taki poradnik zamówiliśmy. Jest na naszej stronie internetowej już trzeci rok. Nie wiem, dlaczego nagle teraz ktoś się nim zainteresował -
powiedział Pan Szmigiel po serii publikacji na wSumie.pl i po tym jak "Równościowymi Przedszkolami" zainteresowaliśmy opinię publiczną. Równość płci pan Szmigiel zdecydował się promować właśnie przy pomocy poradnika "Równościowe Przedszkole". Publikację przygotowały feministki: Anna Dzierzgowska, Joanna Piotrowska i Ewę Rutkowska. Na sam ten projekt fundacja otrzymać miała 1 400 000 zł. O takiej kwocie mówiła posłanka Elżbieta Rafalska w interpelacji poselskiej do Ministra Edukacji Narodowej.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że autorki poradnika zalecają, by nie informować rodziców o programie.
Szczególnie ważne jest więc, by pamiętać, że rodzice nie są do końca tymi, którzy powinni ostatecznie decydować, czy w przedszkolach powinno się pracować na rzecz równouprawnienia, ponieważ często nie posiadają oni fachowej wiedzy na ten temat i sami również kierują się stereotypami -
czytamy w poradniku "Równościowe Przedszkole". Zaniepokojeni projektem rodzice zwracali się do Ministerstwa Edukacji Narodowej z prośbą o wyjaśnienia i interwencję. Odpowiedź była zaskakująca, bo ministerstwo od sprawy umyło ręce.
Za dopuszczenie do użytku w przedszkolu lub w szkole zaproponowanego przez nauczyciela programu wychowania przedszkolnego lub programu nauczania - odpowiada dyrektor przedszkola lub szkoły w porozumieniu z rodzicami. Nauczyciele mają prawo do swobody w wyborze metod (...), co wynika z autonomii szkół i autonomii zawodowej nauczycieli, zagwarantowanej w ustawie o systemie oświaty -
odpowiedziała rodzicom pani Bożena Skomorowska z MEN.
Rodzice poprosili Ministerstwo o odpowiedź na jeszcze jedno, bardzo ważne pytanie
Jak wprowadzenie tak kontrowersyjnego, burzącego wszelkie normy społeczne programu ma się do artykułów z Konstytucji RP? Art. 48. 1. Rodzice mają prawo do wychowania swoich dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania. W art. 53. 3. Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami.
Niestety, nie doczekali się odpowiedzi na to pytanie.
Polscy rodzice w większości uważają, że przebieranie przedszkolaków tak, by Ala była chłopcem, a Jaś dziewczynką, to nie najlepszy sposób uczenia dzieci o równości płci. Świadczą o tym komentarze w internecie czy sonda przeprowadzona przez "Dziennik Zachodni", w której 94 procent rodziców opowiedziało się przeciw "Równościowemu Przedszkolu". Czy do nauki tolerancji potrzebny jest poradnik zamówiony Tadeusza Szmigla? Na pewno potrzebuje go Unia, inaczej nie byłaby taka hojna.


1 komentarz:

  1. Ciekawe spostrzeżenia ma Marcin Dachtera na blogu http://zakazanawiedza.wordpress.com/marcin-dachtera/

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.