Apokalipsa Jana - film na długi weekend

cz II

Jak znam życie film będzie bardziej nudny dla znacznej części osób, aniżeli "Ponowne przyjście Chrystusa", które umieściłem kilka dni temu.

Apokalipsa Jana nie jest tak baśniowa jak ten ostatni film, ale pokazuje prawdziwe życie chrześcijan: pełne cierpienia, poświęcenia i wiary. Osoby słabe mogą zniechęcić się do prawdziwego chrześcijaństwa, ale z drugiej strony film mógł być nakręcony inaczej. Wg mnie  celowo nie pokazują cudów apostołów a takie miały miejsce. Isus dał im moc i chyba żaden film tego nie pokazał.
Kiedy umiera pewien starszy człowiek Jan powiada że został zabrany przed oblicze Boga. Jak wiemy jest to nie prawda.  Nieliczni prorokowie zostali zabrani do Boga.

Jest za to pokazany jakbym to określił szkic działań Boga w sytuacji wydawałoby się beznadziejnej. Na  wyspie Patmos pojawia się szpieg rzymski celem zidentyfikowania Jana. W pewnym momencie ten rzymianin dowiaduje się, że jego rodzice również byli chrześcijanami.
Uświadamia mi to, że ktoś kto teraz jest naszym wrogiem za jakiś czas może być naszym sprzymierzeńcem. Tak jakby Bóg umieszczał takich pozytywnych koni trojańskich w najbardziej przeciwnych chrześcijaństwu organizacjach by w odpowiednim czasie mogli zmienić tok historii.

Film mimo wszystko polecam ponieważ pokazuje  trudne życie, które może nam tak naprawdę uzmysłowić iż MY jesteśmy w rewelacyjnej sytuacji w porównaniu do pierwszych chrześcijan. Wiele osób sobie może nawet w tym momencie, czytając ten tekst, pije piwo, jest po dobrej kolacji lub gościnie  kiedy tamtejsi chrześcijanie umierali w katorgach.

Z innej strony patrząc polecam "Apokalipsę Jana" katolikom, ażeby zobaczyli na jakiej bazie powstał kościół Rzymski zwany katolickim. Czego to jest kontynuacją, jak wiele osób zostało zabitych przez Rzym. Ten sam Rzym , który ukradł tożsamość chrześcijanom.