"Rzeczpospolitej nawet wówczas, gdy jeszcze było słychać Jej oddech po beztlenowym stanie wojennym.
Leszek Balcerowicz ps. „Kasiarz”
W rządzie Tadeusza Mazowieckiego, a więc w latach
1989–1991 pełnił funkcję wicepremiera i ministra finansów, a w czasie
gdy premierem został Jan Krzysztof Bielecki (1991), jak również później
za rządów Jerzego Buzka (1997–2000) – także pełnił te dwie funkcje. Był
również posłem na Sejm III kadencji (1997–2001), prezesem Narodowego
Banku Polskiego (2001–2007), oraz drugim przewodniczącym Unii Wolności w
latach 1995–2000.
Urodził się 19 stycznia 1947 roku w Lipnie
(obecnie woj. kujawsko-pomorskie). Jego prawdziwe nazwisko – Lejba
Buholtz. Ojciec Lejby związał się z Toruniem. Był długoletnim dyrektorem
młyna w tym mieście przy ul. Dworcowej. Nie trzeba wielkiej wyobraźni
aby wiedzieć, że zajmowanie tak prominentnego stanowiska w tamtych
czasach wiązało się z olbrzymimi profitami oraz „układami” z
towarzyszami z PZPR, które pozwoliły w późniejszym czasie wykształcić
syna na warszawskiej uczelni – Szkole Głównej Planowania i Statystyki.
To na tej uczelni w roku 1970 otrzymał dyplom magisterski z
wyróżnieniem.
Jest to szczególna postać, którą ogół Polaków
kojarzy z potężną inflacją na przełomie lat osiemdziesiątych i
dziewięćdziesiątych. Był twórcą „zbawiennego” planu schładzania polskiej
gospodarki. Postać, która zapisała się na polskiej scenie politycznej
sadystycznym działaniem ekonomicznym. Doprowadziło ono sektor bankowy i
gospodarczy Polski do totalnego upadku, nie spotykanym dotychczas w
Europie. Spośród wszystkich krajów ongiś będących pod okupacją sowiecką,
– Polska najbardziej doświadczyła skutków „terapii szokowej”
Balcerowicza, który wmawiał Polakom, iż tylko otwarcie rynku i
utrzymanie wysokiego kursu złotówki w stosunku do dolara będzie
gwarantem sukcesu „transformacji ustrojowej”, czyli… zamiany PRL na
PRL-bis.
L. Balcerowicz – to były aktywny członek KC PZPR i
wykładowca w Wyższej Szkole Nauk Społeczno-Politycznych przy Komitecie
Centralnym PZPR. Po roku 1989 członek Unii Demokratycznej, a po
przekształceniu się UD w Unię Wolności jeszcze bardziej uaktywnił się w
jej zarządzie. Realizator pokojowego planu rozbioru Polski, autorstwa
George’a Sorosa – żydowskiego hochsztaplera (fot. 2.) i Jefrey’a Sachsa –
drugiego „ancymona” światowej finansjery (fot.3.).
J. Sachs przybył do Polski w sierpniu 1989 r. i
został przedstawiony jako jeden z największych ekspertów
międzynarodowych. „Sprawdzony” przez M. Bortnera – francuskiego
publicystę – okazał się być bezpośrednim sprawcą zniszczenia między
innymi gospodarki boliwijskiej. Oficjalnie podwyższał liczby, piorąc
dochody pieniężne pochodzące z handlu narkotykami. Chwalił się, że
zorganizował tam „ożywienie”, które według jego oświadczenia było
dopingowane przez… kokainę. A w Polsce ochoczo wziął się za dyktowanie
członkom „Solidarności”, robotnikom i intelektualistom, jak mają
prowadzić sprawy w swoim kraju, aby najlepiej dorównać poziomowi państw
Zachodu. Odbywało się to także na terenie Stoczni Gdańskiej. Na czyje
zaproszenie przyjechał i kto finansował jego pobyt w Polsce? Komu to
złodziejstwo miało przynieść zyski?
Odpowiadam: tym człowiekiem był nowojorski miliarder, Żyd węgierskiego pochodzenia George Soros! Ten sam, który narzucił rządowi Rakowskiego tzw. terapię wstrząsową. To ten sam Soros, który atakował angielskiego funta i włoskiego lira. A więc pod egidą Fundacji Batorego w białych rękawiczkach Balcerowicz i jego mocodawcy rozczłonkowali bez najmniejszych skrupułów Polskę, kawałek po kawałku, aż do skutku.
I w tym miejscu koniecznie trzeba zapytać: dlaczego tych hochsztaplerów nie odsunięto od polskich finansów i gospodarki?
Odpowiedź jest również pytaniem: A komu z ludzi będących u władzy zależało na dobru Polski? Szperając we wszelkich materiałach, nie dopatrzyłem się takiej wpływowej osoby, która przegoniłaby na cztery wiatry cwanych majsterkowiczów, manipulujących przy polskiej bankowości i gospodarce, bo po "Okrągłym stole"... mieliśmy już "pozamiatane"! Taki stan rzeczy można nazwać okupacją bez jednego wystrzału, ale za to przy pomocy kas pancernych Narodowego Banku Polskiego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego.
Odpowiadam: tym człowiekiem był nowojorski miliarder, Żyd węgierskiego pochodzenia George Soros! Ten sam, który narzucił rządowi Rakowskiego tzw. terapię wstrząsową. To ten sam Soros, który atakował angielskiego funta i włoskiego lira. A więc pod egidą Fundacji Batorego w białych rękawiczkach Balcerowicz i jego mocodawcy rozczłonkowali bez najmniejszych skrupułów Polskę, kawałek po kawałku, aż do skutku.
I w tym miejscu koniecznie trzeba zapytać: dlaczego tych hochsztaplerów nie odsunięto od polskich finansów i gospodarki?
Odpowiedź jest również pytaniem: A komu z ludzi będących u władzy zależało na dobru Polski? Szperając we wszelkich materiałach, nie dopatrzyłem się takiej wpływowej osoby, która przegoniłaby na cztery wiatry cwanych majsterkowiczów, manipulujących przy polskiej bankowości i gospodarce, bo po "Okrągłym stole"... mieliśmy już "pozamiatane"! Taki stan rzeczy można nazwać okupacją bez jednego wystrzału, ale za to przy pomocy kas pancernych Narodowego Banku Polskiego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego.
L. Balcerowicz zaangażował się w realizację
radykalnego programu, ale przytłaczał go ogrom zadania. Przedstawił
zatem program „stabilizacji” Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu na
spotkaniu w Waszyngtonie. MFW zaaprobował program i jego realizacja
rozpoczęła się w styczniu 1990 roku. Już po niespełna roku produkcja
spadła o 30 %, co zyskało uznanie w oczach „mafii” – (czyt. MFW).
Bezrobocie wzrosło „tylko” o 3 %, z czego MFW nie bardzo był zadowolony.
Balcerowicz został zobowiązany do realizacji następnych wytycznych
programu: zastosowania dyscypliny rynku w stosunku do przedsiębiorstw
państwowych tak, by doprowadzić do ich upadłości, a w konsekwencji do
likwidacji i przejęcia ich prawie za darmo przez cwaniaków zachodnich
koncernów i komunistycznej nomenklatury. Trzeba tu nadmienić, iż
przedsiębiorstwa te w większości przypadków funkcjonowały w sektorze
bezpieczeństwa państwa polskiego (bankowość, energetyka, „zbrojeniówka”,
itp.) Zarówno siła robocza, jak i inne zasoby według planu powinny
stać się ogólnodostępne, gdyż zachodnie firmy potrzebowały taniej siły
roboczej i innych zasobów w celu zasilenia rynku zachodniego.
Ot i całą strategię mafiozów spod znaku gwiazdy
Dawida, a więc Sorosa, Sachsa i Balcerowicza, któremu „fachowo”
szczególnie pomagali: B. Geremek, W. Kaczmarek – zdolny uczeń aferzysty
Davida Bogatina (ściganego przez amerykański wymiar sprawiedliwości)
można ująć w takich oto punktach:
1) niszczyć, zamienić w masę upadłościową przemysł, gospodarkę,
2) wyprodukować armię bezrobotnych
3) taniej siły roboczej, a jej pracą i zasobami Polski zasilić zachodnie rynki.
2) wyprodukować armię bezrobotnych
3) taniej siły roboczej, a jej pracą i zasobami Polski zasilić zachodnie rynki.
W marcu 1992 roku Balcerowicz poleciał do
Waszyngtonu, aby złożyć tam kolejne sprawozdanie ze swojej
niszczycielskiej misji oraz otrzymać kolejne instrukcje. Technika, którą
posługiwał się Balcerowicz, polegała między innymi na sztucznym
utrzymywaniu waluty poprzez nowe pożyczki, które pozwalały przede
wszystkim bogacić się zachodnim bankierom, zamiast tym, którzy
produkowali dobra, czyli polskim producentom. Kierując się wytycznymi
dyrygentów z MFW, Banku Światowego i innych agend międzynarodówki
socjalistycznej spod znaku gwiazdy Dawida, – Balcerowicz prowadził
dywersyjną metodę sztucznego i ekonomicznie absurdalnego zadłużania
przedsiębiorstw w zawrotnym ekspresowym tempie.
Przedsiębiorstwa dotowane dotychczas przez skarb
państwa, pozbawione tych dotacji, nie posiadały zdolności kredytowej, a
szczególnie nie miały możliwości stawienia czoła kolosalnym stopom
oprocentowania wcześniej podjętych kredytów państwowych. W roku 1990
stopa oprocentowania skumulowała się w niebotyczną liczbę ponad 600%!!!
Prywatni drobni kredytobiorcy: przedsiębiorcy, rolnicy, ratując się
przed bankructwem, wyprzedawali co się dało sprzedać, mające jakąś
wartość. Wyprzedawali maszyny i urządzenia technologiczne,
nieruchomości, inwentarz, a nawet ziemię, aby spłacić bankowe długi
powiększone o lichwiarskie odsetki. Takiej możliwości nie miały
stocznie, duże fabryki i zakłady usługowe, huty, kopalnie i inne większe
państwowe zakłady przemysłowe. W następnym 1991 roku stopa
oprocentowania zmalała do ok. 120 %.
Majstrowanie stopami procentowymi miało na celu
doprowadzenie do bankructwa większość polskich zakładów, a o to przecież
chodziło w planie Sachsa-Balcerowicza. W tym rozboju dokonywanym na
polskiej gospodarce swój udział miał Narodowy Bank Polski, który stał
się wierzycielem polskiego przemysłu. Nie kto inny jak NBP udzielił
dotacji w wysokości 4,5 miliarda dolarów rozkradanym bankom komercyjnym,
jednocześnie odmawiając kredytu zadłużonym przedsiębiorstwom, w tym
Stoczni Gdańskiej, co odbiło się wówczas głośnym echem. Było to
działanie sabotażowe, obliczone na zagładę polskiego przemysłu i
finansów publicznych, nazwane potocznie terapią szokową. Bez
najmniejszych skrupułów nazywam tę terapię jako bandycką, przestępczą i
dywersyjną, skierowaną przeciwko Narodowi Polskiemu.
Olbrzymie oprocentowanie kredytów, to nie
wszystko, na co stać było profesora-kasiarza. Dołożył jeszcze sektorowi
publicznemu obciążenie w postaci podatków i parapodatków (tzw. popiwek,
tak chętnie podpisany przez ówczesnego prezydenta Wałęsę). Zadłużenie
niemal wszystkich podmiotów gospodarczych wystrzeliło w górę, osiągając
„pierwszą prędkość kosmiczną” za sprawą odsetek od nie
spłaconych kredytów, zaciągniętych w latach gospodarki państwowej,
scentralizowanej.
Następnym elementem „dokopania” polskiej
gospodarce było wprowadzenie mechanizmów ekonomicznych, które
zablokowały zbywanie wyprodukowanych dóbr zarówno na rynku krajowym, jak
i zagranicznym. Tym mechanizmem był niekontrolowany, bezcłowy import
towarów zachodnich. Towary te zalały polski rynek po konkurencyjnych
cenach, zwłaszcza produkty rolne. Taka sytuacja pozwoliła swobodnie
kombinować rzeszy cwaniaków, których mogliśmy ujrzeć na listach
aferzystów. Poznaliśmy, jakie straty Polsce przyniosły afery:
alkoholowa, tytoniowa, ziemniaczana, papierosowa, rublowa.
Balcerowicz, jako dewastator prywatyzacyjny nazywał swoje działania „twardą stabilizacją”, „twardą liberalizacją”, „twardym otoczem makroekonomicznym przedsiębiorstw”. Ja to nazywałem… „twardym skurwysyństwem”.
Jestem przekonany, że gdyby wprowadzono ten balcerowiczowski model ekonomiczny na Saharze, to po dwóch tygodniach zabrakłoby piachu.
Balcerowicz, jako dewastator prywatyzacyjny nazywał swoje działania „twardą stabilizacją”, „twardą liberalizacją”, „twardym otoczem makroekonomicznym przedsiębiorstw”. Ja to nazywałem… „twardym skurwysyństwem”.
Jestem przekonany, że gdyby wprowadzono ten balcerowiczowski model ekonomiczny na Saharze, to po dwóch tygodniach zabrakłoby piachu.
Zamienianie gospodarki Polski w jedną wielką masę
upadłościową stanowiło część globalnego planu
Sachsa-Sorosa-Balcerowicza. Denis Small – jeden z uczciwych znawców
problemu, tak oto wówczas recenzował niszczycielski „globalizm” tej
żydo-mafii: „Narody euroazjatyckie, które ostatnio uwolniły się od
komunizmu (czyżby? – pyt. autora), są dziś zagrożone przez nową formę
perwersji i niewolnictwa. Establishment anglo-amerykański zapowiedział
im, że jeśli chcą wybrnąć z problemów ekonomicznych, muszą się one stać
częścią wolnorynkowego systemu ekonomicznego zachodniego, a to oznacza,
że muszą przyjąć warunki MFW, a reformy wolnego rynku są związane z
l’enfant terrible uniwersytetu Harvarda, ekonomistą Jefrey’em Sachsem”.
W tym samym czasie, gdy Balcerowicz zamieniał
polską gospodarkę w masę upadłościową, a ministrowie „zniekształceń”
własnościowych – najpierw Lewandowski, a potem Kaczmarek zajmowali się
rozdawnictwem najlepszych kęsów tej masy komunistycznym hienom w Polsce i
zagranicą, Fundacja Batorego trudziła się bardzo nad zamienianiem
polskiego systemu edukacji w zbiorowego apologeta wolnego rynku,
„otwarcia na zachód” – na MFW i na Unię Europejską. Balcerowicz, jako
znaczący członek Fundacji Batorego, który firmował niemal całość działań
przeciwko Polsce, zaczął wbijać gwoździe w trumnę polskich finansów i
gospodarki. Owa Fundacja roztoczyła parasol ochronny nad
„kasiarzem-profesorem”, pod egidą której ów wbijający gwoździe czuł się
na tyle bezkarnie, że nawet wbijał je wtedy, gdy spod wieka słychać głos
żyjącej jeszcze ostatkiem sił polskiej gospodarki.
Fundacja Batorego była i jest nadal jedną z
kilkudziesięciu podobnych struktur dywersji gospodarczej, cywilizacyjnej
i moralnej. Ta agenda Sorosa, twór światowej masonerii świetnie
wyszkoliła L. Balcerowicza, na „eksperta” od rozbioru Polski. Centralną
formułą organizacyjną tych zakusów był powołany przez Sorosa i
finansowany w większości z jego funduszy tzw. Uniwersytet Europy
Centralnej (CUE). Główny ośrodek tej dywersji mieści się w mieście
dzieciństwa Sorosa – Budapeszcie, a najważniejsze filie w Warszawie i
Pradze. Celem dalekosiężnych planów Sorosa i jego mocodawców było
narzucenie krajom Europy Środkowo-Wschodniej akceptacji rozbioru ich
państw narodowych.
Do realizacji tych planów Soros powołał „sługusa”
L. Balcerowicza. Ale największą przeszkodą na tej drodze było poczucie
więzi narodowej wśród społeczeństwa. Plan ten implikował – zdaniem
patriotów – wszelkie nacjonalizmy, szowinizmy i totalitaryzmy,
ograniczał wolność jednostki, a także wolną grę sił w gospodarce i
ekonomice. W latach ’90. Balcerowicz organizował
międzynarodowe konferencje pod wymownym tytułem: „Jednostka kontra
państwo”. Pieczę nad tymi konferencjami sprawowało nowojorskie
„Towarzystwo Otwartego Społeczeństwa” oraz Uniwersytet Europy
Centralnej. Takie antynarodowe sabaty organizowano także na szczeblu
prezydentów państw. Przykładem niech będzie konferencja w Piranie
(Słowenia, czerwiec 1997), gdzie prezydent (nie)wszystkich Polaków
Kwaśniewski jawnie zadeklarował rezygnację Polski z suwerenności, mówiąc
bez ogródek dla Informacyjnej Agencji Radiowej, cyt.: „(…)
rezygnacja z suwerenności nie jest wydarzeniem dramatycznym. Nie wierzę,
żeby w Polsce problemem było przekazanie części uprawnień Unii
Europejskiej”.
Wyprany w fundacji mózg Balcerowicza doprowadził
do jego działania w zakresie miksowania umysłów tych, którzy w Polsce
byli podatni na sugestie „nowoczesnej europejskości” spod stempla
„globalnego umysłu” żydomasonerii, która stwierdziła, że imperia
przyszłości będą imperiami kontrolującymi umysły, albowiem kontrola i
kształtowanie ludzkiego myślenia przynosić będzie o wiele większe
korzyści niż odbieranie siłą ziemi, obszarów całych państw.
L. Balcerowicz – sługus i „użyteczny dureń” dla
światowej masonerii, określany jako „chłopiec na posyłki” George’a
Sorosa – miał zadanie doprowadzić do tego, co zaobserwowałem w światowej
sferze finansów. Z inspiracji chlebodawców Balcerowicza, zachwiano
funtem angielskim, włoskim lirem, nie mówiąc o walutach państw małych i
słabych. Gwałtowne załamanie się kursu walut kilku państw Azji
Południowo-Wschodniej było także robotą Sorosa, który tylko w lipcu 1997
roku spowodował obniżenie kursu tajlandzkiej waluty o 27 % w stosunku
do dolara. Za to samo premier Malezji obrzucił Sorosa epitetami:
„złodziej, łotr, spekulant”. Jakby tego było mało, Soros ze swoją
pseudo-filantropijną bandą dobrał się do kasy państw Ameryki
Południowej, a wspierał go dzielnie Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Ewidentne skutki ich działania „odbiły się czkawką” w Argentynie, w
której ludzie wyszli na ulicę z ostrym protestem przeciwko zbrodniczej
polityce w sferze finansów i gospodarki, która doprowadziła do dokładnie
tego samego, co dziś mamy w Polsce.
Nie jest już żadną tajemnicą, iż Balcerowicz
zrobił z Polski drugą Argentynę, czego naród polski jemu nigdy nie
zapomni. „Kasiarz” jest głuchy na wszelkie słowa krytyki
opozycji, na dodatek komentujący każdy sprzeciw w sposób butny i
chamski. Nie pomogły sejmowe wnioski o wotum nieufności dla L.
Balcerowicza, gdyż mając za sobą „wazeliniarzy wszelkiej gojowskiej
maści”, wniosek nie przyniósł oczekiwanego przez wnioskodawców efektu.
Jego złodziejska działalność nadal trwała. Jako minister finansów miał
wszelkie możliwości ku temu, by pod pozorem walki z inflacją, zachwiać
kursem złotówki w relacji z dolarem amerykańskim do tego stopnia, że
natychmiast eksport każdych polskich towarów mocno „dostał w plecy”.
Polskich eksporterów „wysłał na zieloną trawkę”, a osiągnięcie ujemnego
bilansu handlu zagranicznego uznał za sukces. Trzeba mieć dużo tupetu,
chamstwa, aby przy autorskim obezwładnieniu polskiej gospodarki, żyjąc w
Polsce, mówiąc po polsku, jedząc polski chleb – mieć czelność patrzeć
Polakom prosto w oczy lub ironicznie się uśmiechać, albo być obrażonym
na tych, którzy pytali: za ile judaszowych srebrników to zrobiłeś? Jest
to rzecz trudna do zrozumienia, jak można być tak perfidnym. A jednak
okazuje się, że można! To tylko kwestia: za ile?
L. Balcerowicz, uznający siebie za autorytet w
dziedzinie ekonomii, dobrał się do nieukształtowanych jeszcze umysłów
młodzieży. W ramach działalności Fundacji Wspierania Inicjatyw
Proeuropejskich „Pro-Europa” prowadził cykl wykładów pod hasłem
„Młodzież na drodze do Zjednoczonej Europy”.
Chociaż już dawno wyrosłem z wieku harcerskiego,
miałem okazję przypadkiem być na jego "wykładzie" w 2002 roku, w
zasadzie przeznaczonym dla młodzieży, który poprowadził ów „Kasiarz” w
Europejskim Centrum Współpracy Młodzieży w Toruniu. Przybył na salę z
czterema ochroniarzami, którzy spoglądali „spode łba” na zebranych, jak
na potencjalnych zabójców ich mocodawcy (kto broi, ten się zbroi?).
Przede wszystkim bardzo negatywnie został odebrany fakt, iż Balcerowicz
nie był przygotowany do poprowadzenia tego pseudo-wykładu. Mówił
bełkotliwie i chaotycznie, a momentami zachowywał się arogancko, z dużą
nutą megalomanii. Ten zadufany cynik sądził, że na sali siedzą same
barany, którym można wcisnąć stek kłamstw, a słuchacze to „kupią”.
„Podpierał” swój pseudo-wykład nieaktualnymi danymi albowiem operował
danymi z lat 1996-2000, a brakowało danych z 2001 roku i jakże istotnych
danych z trzech kwartałów 2002. Wiele z nich było „naciąganych” w
kierunku prounijnym. Zauważyli to na sali nawet ci, którzy deklarowali
się jako euroentuzjaści. W dodatku dane te były przygotowane bardzo
niechlujnie graficznie, a wyświetlane na ekranie – były mało czytelne.
Po zakończonym pseudo-wykładzie, słuchacze mieli
okazję zadać pytania prelegentowi. Z tej okazji skorzystałem i ja. Moje
trzy pytania były konkretne i takich samych odpowiedzi się spodziewałem.
Oto moje pytania i odpowiedzi Balcerowicza, które cytuję:
J. K.:
– Skoro mamy niebawem być w Unii Europejskiej, o co pan tak usilnie zabiega, dlaczego w okresie stowarzyszeniowym z UE, dyrektywy NBP – którego pan jest szefem – nadal nakazują utrzymanie wysokich stóp procentowych kredytów na poziomie 12–18 %, podczas gdy przedsiębiorcy na przykład w Niemczech, mogą skorzystać z kredytów ze stopą oprocentowania rzędu 3,5–7 % ? Jeśli mamy być w zjednoczonej Europie, to dlaczego jesteśmy pozbawieni jednakowych szans i możliwości rozwoju przedsiębiorczości w porównaniu do krajów Zachodu będących w UE?
L. Balcerowicz:
– Wielu kredytobiorców w Polsce nie spłaca zaciągniętych kredytów. Tak więc pozostali kredytobiorcy, którzy spłacają swoje zobowiązania wobec banków – pokrywają swymi zawyżonymi odsetkami niedobory w bankach powstałe z wyżej wymienionego powodu.
J.K.:
– Skoro większość kredytobiorców nie spłaca zaciągniętych kredytów, wynika to z dwóch powodów: pierwszy to taki, że kredytobiorca na skutek prowadzonej między innymi przez pana polityki wyprzedaży przedsiębiorstw i utraty źródła przychodu czy też bankructwa własnej firmy – utracił płynność finansową. Drugi natomiast to taki, że już w fazie przygotowawczej kredytu, pracownik banku pozyskał wiedzę, iż potencjalny kredytobiorca nie posiada zdolności kredytowej, a mimo to przyznaje jemu kredyt za tzw. „odsyp” z kwoty kredytu do swojej kieszeni, choć ma świadomość, że kredyt ten nie będzie spłacany. I nie są to sporadyczne przypadki. W związku z tym zapytuję: kiedy pracownik banku będzie ponosił odpowiedzialność za „nietrafione” kredyty?
L. Balcerowicz:
– A co pan by chciał?! – Chciałby pan, by takich pracowników banku postawić pod ścianę i rozstrzelać?
J.K.: – Kiedy zaprzestanie pan realizować ten zabójczy dla Polski plan opracowany przez George’a Sorosa– hochsztaplera dużego formatu i Jefrey’a Sachsa – drugiego „ancymona” światowej finansjery?
L. Balcerowicz:
– Nie wiem, o jakim planie pan mówi i o jakich osobach.
– Skoro mamy niebawem być w Unii Europejskiej, o co pan tak usilnie zabiega, dlaczego w okresie stowarzyszeniowym z UE, dyrektywy NBP – którego pan jest szefem – nadal nakazują utrzymanie wysokich stóp procentowych kredytów na poziomie 12–18 %, podczas gdy przedsiębiorcy na przykład w Niemczech, mogą skorzystać z kredytów ze stopą oprocentowania rzędu 3,5–7 % ? Jeśli mamy być w zjednoczonej Europie, to dlaczego jesteśmy pozbawieni jednakowych szans i możliwości rozwoju przedsiębiorczości w porównaniu do krajów Zachodu będących w UE?
L. Balcerowicz:
– Wielu kredytobiorców w Polsce nie spłaca zaciągniętych kredytów. Tak więc pozostali kredytobiorcy, którzy spłacają swoje zobowiązania wobec banków – pokrywają swymi zawyżonymi odsetkami niedobory w bankach powstałe z wyżej wymienionego powodu.
J.K.:
– Skoro większość kredytobiorców nie spłaca zaciągniętych kredytów, wynika to z dwóch powodów: pierwszy to taki, że kredytobiorca na skutek prowadzonej między innymi przez pana polityki wyprzedaży przedsiębiorstw i utraty źródła przychodu czy też bankructwa własnej firmy – utracił płynność finansową. Drugi natomiast to taki, że już w fazie przygotowawczej kredytu, pracownik banku pozyskał wiedzę, iż potencjalny kredytobiorca nie posiada zdolności kredytowej, a mimo to przyznaje jemu kredyt za tzw. „odsyp” z kwoty kredytu do swojej kieszeni, choć ma świadomość, że kredyt ten nie będzie spłacany. I nie są to sporadyczne przypadki. W związku z tym zapytuję: kiedy pracownik banku będzie ponosił odpowiedzialność za „nietrafione” kredyty?
L. Balcerowicz:
– A co pan by chciał?! – Chciałby pan, by takich pracowników banku postawić pod ścianę i rozstrzelać?
J.K.: – Kiedy zaprzestanie pan realizować ten zabójczy dla Polski plan opracowany przez George’a Sorosa– hochsztaplera dużego formatu i Jefrey’a Sachsa – drugiego „ancymona” światowej finansjery?
L. Balcerowicz:
– Nie wiem, o jakim planie pan mówi i o jakich osobach.
Zapoznając się z powyższą treścią pytań i
odpowiedzi, łatwo można zauważyć, że Balcerowicz wprowadził wśród
kredytobiorców odpowiedzialność zbiorową, a wykluczył jakąkolwiek
odpowiedzialność skorumpowanych pracowników banku za „nietrafione”
kredyty. Natomiast odpowiedź na trzecie pytanie należy potraktować jako
żenującą i deklasującą do reszty tego człowieka.
„Profesor-kasiarz” zrobiwszy swoje, udając
obrażonego odszedł ze stanowiska ministra finansów, a po odejściu H.
Gronkiewicz-Waltz do Londynu (na etat dyrektora EBOR-u), bierze we
władanie Narodowy Bank Polski, co nie przeszkadza jemu w aktywnej
działalności w Radzie Polityki Pieniężnej. Przekładało się to na
jednoosobowe stymulowanie finansami Polski, a także na ograniczenie
kompetencji ministra finansów – Marka Belki. Prezesowanie w NBP nie
przeszkodziło jemu w przejściu do następnego etapu wprowadzania
destabilizacji polskiej ekonomii i całej gospodarki.
Mimo tylu krytycznych uwag, mimo ostrego
sprzeciwu, butny i chamski Balcerowicz nadal utrzymywał wysoki kurs
złotówki w stosunku do dolara, wysoką stopę oprocentowania kredytów w
granicach 18-30 % (najwyższą w Europie!), obniżył stopę oprocentowania
lokat terminowych i był współautorem projektu ustawy o opodatkowaniu
zysków od odsetek z kapitału zdeponowanego w bankach.
Przepraszam Czytelników, że więcej o nim już nie napiszę, gdyż mam odruchy wymiotne na samą myśl o tym sk........nu.
Satyr
P.S. Piszący te słowa, na własnej skórze doświadczył skutków „terapii wstrząsowej” Balcerowicza, której efektem było bankructwo własnej, 17-osobowej firmy i dług wobec banku w wysokości 1,5 miliarda starych zł, który powstał z astronomicznych odsetek od zaciągniętego kredytu, a wynoszącego tylko 500 milionów starych zł.
______________"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.