niedziela, 14 kwietnia 2013

Zabijanie pacjentów w imię naukowej medycyny jest sztuką lekarską, a skuteczne przywracanie zdrowia metodami naturalnymi jest przestępstwem !

                             Tani i skuteczny sposób na raka

 

 Proponuję wyciąć i zachować ten tekst. Wkrótce może  być zakazany. W USA te wiadomości już zostały ocenzurowane. Tam rząd zamknął stronę w internecie dr. Ashkara, a jego samego osądzono i skazano, bo pokazał, jak łatwo i tanio można wyleczyć raka.

Kiedyś przy wejściu do  jednego z amerykańskich szpitali dr George Ashkar zauważył wychodzącą  zapłakaną kobietę.
– Co się pani stało? – zapytał ostrożnie.
– Mój 11– letni synek ma raka. Leczyli go w tym szpitalu, ale bezskutecznie. Przed chwilą powiedzieli mi, że choroba jest już tak zaawansowana, że syn wkrótce umrze. Zasugerowali, że bardziej humanitarnie i lepiej  dla niego będzie jak to się stanie w domu, a nie w szpitalu.
– Niech pani przestanie płakać! Ja wiem jak pokonać raka. Pomogłem już wielu ludziom mającym podobny problem. Proszę wziąć moją wizytówkę i potem zadzwonić do mnie to wszystko dokładnie pani wyjaśnię. Po pewnym czasie kobieta zadzwoniła. Dr Ashkar pojechał do niej i zaprezentował swoją metodę. Choć pomysł Ashkara wydawał się trochę dziwny, to jednak kobieta intuicyjnie czuła, że  był nadzieją. Zresztą nie miała innej. Przecież była w najlepszym amerykańskim szpitalu „Memorial Hospital”. Zastosowała tę metodę.  W rezultacie syn całkowicie   wyzdrowiał. Gdy u chłopca nie było śladu raka, zawiozła go do tego samego szpitala z którego ją odesłano do domu. Spotkała się z lekarzem i powiedziała:
–  Niech pan spojrzy na mojego syna. Według pana powinien już nie żyć, a on jest całkowicie zdrowy.
– Rzeczywiście, jak to się stało?
– Poznałam cudownego człowieka, który pokazał mi, jak mogę go wyleczyć.
– A co to za człowiek?
– Proszę, tu jest jego wizytówka. Niech pan się z nim skontaktuje i nauczy od niego, jak można wyleczyć raka.
Lekarz grzecznie podziękował i wziął wizytówkę. Kobieta dopiero potem zrozumiała, że to był jej błąd. Wkrótce w domu Georga Ashkara zamiast lekarza pojawili się agenci FBI. Aresztowali go pod zarzutem leczenia bez uprawnień. Wytoczono mu proces. Na świadków wezwano innych uleczonych.
– Był pan chory na raka? – zapytał świadka sędzia.
– Tak wysoki sądzie.
– Czy teraz jest pan zdrowy?
– Tak wysoki sądzie.
– Czy stosował pan metodę obecnego tu Georga Ashkara?
– Tak wysoki sądzie.
Drugi świadek udzielił dokładnie takich samych odpowiedzi. W rezultacie ława przysięgłych uznała, że Georg Ashkar ich wyleczył. Nie pomogły tłumaczenia, że z medycznego punktu widzenia chłopiec miał umrzeć, a żyje, że dr Ashkar nie diagnozował, nie dotykał pacjenta, ani że ziarno ciecierzycy, które zalecał nie jest lekarstwem.
Sąd niczym bezduszny robot potraktował dr. Ashkara paragrafami –  leczył bez uprawnień. George Ashkar jest doktorem fizyki, nie medycyny, więc skazano go na 5 lat więzienia w zawieszeniu i dodatkowo na  5 tysięcy dolarów grzywny.
Oto mamy sytuację, gdzie ktoś twierdzi, że znalazł oczekiwane przez ludzkość skuteczne w 100 proc. lekarstwo na raka, ma świadków i dowody w postaci mnóstwa listów dziękczynnych. Próbuje, nie oczekując żadnego wynagrodzenia, zainteresować świat medyczny swoim odkryciem. Dobija się do wielu instytutów i lekarzy niby walczących z rakiem. I co? System się wścieka, bo zagrożone jest jego status quo. Przecież w razie rozwiązania problemu raka gigantyczne pieniądze na badania nagle się skończą. Zamiast nagrody więc jest proces, który skazuje Ashkara niczym przestępcę. W tym czasie w samym tylko USA umiera z powodu raka aż 1500 osób dziennie.
Przypomnijmy sobie, że 2000 lat temu skuteczne leczenie Jezusa  również doprowadzało do wściekłości ówczesnych kapłanów.  Wtedy też nie ważne było wyleczenie tylko to, że leczył o złej porze, bo w szabat. Jak widać mechanizm działania systemu wtedy i dziś jest bardzo podobny. Przypomina się jeszcze  profesor Wilczur, albo z ostatnich miesięcy –  doktor Lenart ze szpitala w Kolbuszowej, który pijawkami uratował nogę pacjenta ale naraził się na ostre szykany dyrekcji szpitala.
George nie poddał się. Dobrze wiedział, że jego metoda jest w 100 proc. skuteczna. Nazwał ją metodą NIA (Neutral Infection Absorption Method). Według jego danych do  dzisiaj wyzdrowiało  około 1000 osób stosujących tę metodę. W samej Kalifornii uratował 400 ludzi. Dr Ashkar  przyznaje, że 8 z tych czterystu zmarło, ale były to wyłącznie osoby bardzo zamożne, które stać było na najdroższe amerykańskie szpitale i tam kontynuowały leczenie. Wszyscy biedniejsi, których nie było stać na nowoczesną terapię, przeżyli. Oprócz raka metoda NIA uzdrowiła również przypadki reumatyzmu, artretyzmu, astmy, choroby układu immunologicznego a także AIDS. Skoro dr. Ashkarowi zabroniono polecać tej metody, wymyślił inny sposób, by pokazać światu jej skuteczność. To niesamowite, ale sam zapragnął dostać raka, by móc publicznie pokazać, że metoda jest dobra. Wyobraźcie sobie państwo kogoś, kto bardzo chce dostać raka!
I stało się tak, jak chciał. 6 lat temu, w wieku 72 lat, dr George Ashkar znalazł się w szpitalu z powodu dziwnych bólów z lewej strony ciała. W ciągu tygodnia schudł 25 kg.  Lekarze otworzyli mu brzuch i zdiagnozowali ciężki przypadek raka trzustki. Diagnozę przekazali jego żonie. Powiedzieli, żeby szykowała się do pogrzebu.
– George oni powiedzieli, że masz raka trzustki i wkrótce umrzesz! A my przecież nie mamy pieniędzy na pogrzeb! – powiedziała jego żona.
– Skoro nie mamy pieniędzy, to nie będzie pogrzebu …bo nie umrę. Po czym, ku zdziwieniu lekarzy na własną  prośbę wypisał się ze szpitala i zastosował swoją metodę. Po 2 miesiącach wyzdrowiał i żyje do dziś. Nie widząc żadnego zainteresowania medyków sam napisał o tym książkę. Niestety, nie wolno mu jej było wydać w USA, więc potajemnie wydrukował w  Armenii i przeszmuglował do USA.

Spotkanie z Georgem

Byłbym bardzo  zdziwiony gdyby ktoś mi powiedział,  że 78–letni George przyjedzie do Polski. Jeszcze bardziej  zdziwiłbym się, gdyby ktoś zapowiedział, że  podczas jego pobytu w naszym kraju spotkam go przypadkowo. A jednak! 6 maja wpadliśmy na siebie  hotelu  Jelenia Struga SPA Resort w Kowarach, gdzie George był zaproszony na wykłady o swojej metodzie, a ja  zajrzałem na chwilę podczas urlopu w Karkonoszach. Miałem zaszczyt poznać osobiście  tego niezwykle ciepłego i sympatycznego staruszka. Spędziłem z nim kilka godzin. Pomijając dowody i wiedzę, gdzieś w duszy  poczułem, że facet ma dużo racji, że trzeba o tym napisać.  Z radością przyjął moją propozycję wydania jego książki w Polsce.
Zresztą podczas jego pobytu w naszym kraju wszędzie budził zainteresowanie.
Oto jego metoda:
Kiedy George miał 5 lat z powodu raka zmarł jego wujek. Właśnie wtedy przysiągł sobie, że kiedyś odkryje lekarstwo na raka. Odkrycia dokonał stosunkowo szybko, bo już w wieku 12 lat. Wtedy jego domowym obowiązkiem było przygotowywanie jogurtu dla całej rodziny. Tego dnia grał akurat w piłkę, gdy mama jak zwykle zawołała go do zrobienia jogurtu. Proces polegał na zagotowaniu mleka, ostudzeniu go i dodaniu odpowiedniej porcji zaczynu. Chcąc jak najszybciej wrócić do gry zwiększył płomień pod garnkiem. Udało mu się przyśpieszyć gotowanie ale mleko przypaliło się. Pomimo tego, dokończył produkcję. Następnego dnia zaczerpnął łyżeczkę z wierzchu i ze zdziwieniem zauważył, że jogurt nie wykazuje żadnych oznak przypalonego mleka. Jednak gdy pobrał próbkę z  dna garnka, gdzie ciecz była bardziej wodnista, wyraźnie poczuł spaleniznę. Zjawisko wykorzystał gdy jego matka zachorowała na reumatyzm. Jeździła do najlepszych lekarzy, ale nikt nie potrafił jej pomóc. – Coś złego jest we krwi, a my nie wiemy jak się tego pozbyć – twierdzili lekarze i radzili przebywać w suchym i ciepłym klimacie.
George opowiedział mamie o swoim doświadczeniu z jogurtem i zasugerował, że z krwią może być podobnie – trucizny mogą się zbierać w bardziej wodnistym składniku krwi, choćby takiej wodzie, jaka powstaje w bąblu po oparzeniu. Mama uśmiechnęła się i natychmiast  tlącym się  papierosem przypaliła sobie nogę. Potem z powstałego bąbla upuściła płyn. Poczuła się lepiej, więc powtórzyła eksperyment. Ponieważ szpetnych przypaleń zaczęło przybywać, George wymyślił sposób, aby nie robić codziennie nowej rany, tylko wysączać ciecz ze starej. Po kilku próbach doszedł do wniosku, że najlepiej do tego nadaje się ziarno ciecierzycy. W żywej ranie umieszczał ziarno cieciorki  i bandażował nogę. Po 12 godzinach, kiedy ziarno nasiąkło, wymieniał je na nowe. Po pewnym czasie stosowania tej metody mama odzyskała zdrowie i co ważne, do  końca życia nigdy więcej  nie odczuwała  problemów z reumatyzmem.
Po latach badań i studiów George udoskonalił swoją metodę. Wybiera miejsce na nodze powyżej łydki ale poniżej kolana, tak by nie było na żyle ani na kości. Goli to miejsce z włosów i odkaża. Do wywołania sztucznego bąbla nie stosuje już rozżarzonego papierosa – ale zmiażdżony czosnek, który przykłada w małym pierścieniu.  Po 6 godzinach od kontaktu z czosnkiem pojawia się bąbel na skórze. Następnie George odkaża powierzchnię wokół bąbla i wycina z ze środka   martwą już skórę. Potem na gołej ranie umieszcza jedno zwykłe ziarno ciecierzycy. Takie jakie można kupić w sklepie. Ranę przykrywa chusteczką higieniczną z otworkiem, na który przykłada liść kapusty. Kapusta ma za zadanie utrzymać wilgoć aby rana nie wysychała. Całość opasa bandażem elastycznym i zostawia  na 12 godzin po czym wymienia ziarno z opatrunkiem oraz liściem kapusty na nowe. Ziarno cieciorki chłonie płyny sączące się z rany. Po 2 miesiącach  takich zabiegów krew oczyszcza się. Potem dopiero zaczyna oczyszczać się reszta organizmu. Specyficzne toksyny, które George nazywa kancerogenami mogą gromadzić się w różnych tkankach.
– Teraz organizm znajduję „otwartą furtkę” i korzysta z okazji by się ich pozbyć gdyż rozpoznaje je jako obce i niebezpieczne. Pełne oczyszczenie organizmu i tym samym wyleczenie z przyczyny raka następuje po 6 miesiącach. Czasami jednak wymaga to nawet 12 a nawet 18 miesięcy, o ile pacjent otrzymywał chemoterapię. Wskaźnikiem końca jest wyciek czystej wody przez około 3 tygodni oraz dobre samopoczucie – twierdzi dr Ashkar.
Dokładny opis i teorię tej metody pokazał  na filmie, który można jeszcze zobaczyć w internecie (nie wiadomo jak długo) wrzucając w Google hasło „metoda NIA”.
Jeden ze znajomych lekarzy po zapoznaniu się z metodą NIA stwierdził delikatnie, że wiedza medyczna jest inna. Drugi lekarz  postanowił po prostu ją sprawdzić i prowadzi w ten sposób 4 pacjentów.
Cóż, wiedza i mądrość to są dwie różne sprawy. Wiedza pochodzi jedynie z materii, a mądrość od Boga.
Wiedza analizuje i dzieli na kawałeczki, a mądrość łączy wszystko w całość.

Arkadiusz Woźniak

Źródło: zyciekalisza.pl

Tytuł za: zdrowiewnaturze.wordpress.com

Cieciorka zamiast chemioterapii?

„Jest lekarstwo na raka” – mówi doktor fizyki George Ashkar w swojej książce, której tłumaczenie na język polski ma się ukazać we wrześniu. Polskie wydanie książki firmować ma „Jelenia Struga” w Kowarach. George Ashkar w minionym tygodniu w „Jeleniej Strudze” mówił o autorskiej metodzie walki z rakiem. Za propagowanie tej metody w Stanach Zjednoczonych był karany. „Nie leczę, tylko edukuję ludzi, metoda nie ma żadnych skutków ubocznych” – tłumaczył w Kowarach fizyk z Nowego Jorku, absolwent Uniwersytetu Łomonosowa w Moskwie, urodzony w Libanie.
Zaczęło się od… przypalonego jogurtu
W 1936 roku wujek George’a Ashkara w ciągu zaledwie kilku dni umarł na raka żołądka w szpitalu klinicznym amerykańskiego uniwersytetu w Bejrucie. Mały George boleśnie to przeżył.
W 1943 roku George miał 12 lat. Do jego obowiązków domowych należało codzienne przygotowanie jogurtu. Pewnego dnia mały George tak się spieszył do kolegów, że przypalił mleko potrzebne do produkcji jogurtu. Spróbował: jogurt nie nadawał się do jedzenia. Zostawił jogurt na piecu. Po kilku godzinach mama spytała, w jaki sposób udało mu się zrobić tak cudowny jogurt. George nie wierzył: zebrany z góry jogurt był wyśmienity, wszystkie „śmieci chemiczne” zebrały się w wodzie, która została na dnie. George miał zacięcie fizyka – zaczął eksperymentować, zasady fizyki przenosząc na organizm człowieka i walkę z chorobami cywilizacji.

Opór w Nowym Jorku

Dziś George Ashkar ma 78 lat. Pół krwi Arab, pół krwi Armeńczyk, absolwent Uniwersytetu Łomonosowa w Moskwie, od wielu lat mieszka w Nowym Jorku. Swoją autorską metodą oczyszczania organizmu ze związków rakotwórczych próbował zainteresować lekarzy, kongresmenów. Bez skutku. „Lobby farmaceutyczne nie dopuści do głosu prostej i taniej metody leczenia” – uważa fizyk. Metodę wchłaniania naturalnej infekcji – tak ją bowiem nazwał – pokazywał chorym na raka w Armenii i Stanach. W 1986 roku za tę praktykę stanął w Nowym Jorku przed sądem.
-Nie mam dowodów oprócz maili od osób, którym ta metoda pomogła w walce z rakiem. Zastosowało ją około 400 osób, z tego tylko osiem osób przegrało walkę – powiedział podczas wykładu w Kowarach George Ashkar – Ja jestem najlepszym przykładem. Miałem raka trzustki, wyzdrowiałem.
Po raz pierwszy zastosował metodę na sobie – profilaktycznie – w 1985 roku. Kiedy w 2003 roku zachorował i lekarze postawili diagnozę – nowotwór trzustki – poddał się zabiegowi chirurgicznemu.
Po operacji żona mu powiedziała o złych rokowaniach lekarzy.
- Nie jestem do odstrzału, bo nie mam kasy na „piórnik” (trumnę), nie umrę – powiedział George Ashkar. Zrezygnował z proponowanej mu przez onkologów chemioterapii, której jest przeciwnikiem. Przez kilka miesięcy po operacji oczyszczał organizm swoją autorską metodą. Walkę z rakiem, jak widzimy, wygrał.

 Usunąć kancerogeny

„Rak jest wywoływany przez związki chemiczne, kumulowane przez lata w organizmie kancerogeny, komórki rakowe są skutkiem, a nie przyczyną” – uważa George Ashkar.
Kancerogeny do krwi dostają się między innymi z pokarmem – przedstawiał na wykładzie w Kowarach George Ashkar – to, wszelkie pestycydy, konserwanty, środki ochrony roślin itp. Kancerogeny pozwalają na chemiczne połączenie się ze zdrową komórką „promotorów”, czyli strzępów komórek „rozerwanych” na skutek silnych traumatycznych przeżyć, stresów, obaw, pozostawania długo w sytuacjach beznadziejnych”. Medycyna akademicka określa takie sytuacje stresem oksydacyjnym i zalicza go do grupy najważniejszych czynników chorobotwórczych. Tak powstają komórki rakowe – mówił George Ashkar. Jego zdaniem najważniejsze jest, ile kancerogenów „zjadamy” w pożywieniu. Dopiero jednak ich kumulacja w organizmie stanowi zagrożenie, dobre podłoże dla raka.
W 1950 roku potrzebowaliśmy 40-50 lat do kumulacji kancerogenów w organizmie, w 1990 roku – już tylko od 10 do 15 lat. Oddaje to skalę wzrostu skażenia środowiska, w którym obecnie żyjemy.
- W profilaktyce i leczeniu raka najważniejsze to fizycznie wyeliminować z organizmu kancerogeny – uważa fizyk z Nowego Jorku. Sama interwencja chirurgiczna w przypadku choroby nowotworowej (której jest umiarkowanym zwolennikiem) do końca nie powstrzyma nawrotu nowotworu, jeżeli nadal w organizmie są skumulowane kancerogeny. Dlatego również fizyk nie jest zwolennikiem chemio i radioterapii, które – według niego – „zabijają komórki rakowe”, ale jeszcze więcej komórek zdrowych, nie eliminują one wcale kancerogenów, chemio i radioterapia sama w sobie może być rakotwórcza, o tym wie przeciętny lekarz. Nie usunięte z ustroju kancerogeny, zasilone dodatkowo chemio i radioterapią, mogą w szybkim tempie naprodukować nowe komórki rakowe, stąd niemal regułą są wznowienia choroby nowotworowej.
Wybór – zaznacza – należy do pacjenta. Chemio czy radioterapia bowiem nie przekreślają zupełnie – a jedynie spowalniają – oczyszczanie organizmu z kancerogenów, według jego prostej i praktycznie bez ryzyka, metody.

Orężem czosnek i cieciorka

Metodą prób i błędów George Ashkar opracował metodę eliminowania kancerogenów z organizmu. Proponuje na nodze (poniżej kolana) na noc przyłożyć rozdrobniony czosnek (najlepiej w obrębie pierścionka) i zakleić plastrem. Kiedy zrobi się bąbel, należy go przeciąć i na taką „sączącą się ranę” dać… cieciorkę (ciecierzycę). Na wierzch w podwójnie złożonej ściereczce z wyciętym kołem z jednej strony przykładać liść kapusty (aby rana nie wysychała). Zabandażować ranę. Dwa razy dziennie przez dwa miesiące trzeba wymieniać cieciorkę (która pęczniejąc zbiera wraz z limfą kancerogeny), ranę wokół dezynfekować. Każdy jest w stanie własnoręcznie przeprowadzić taką kurację oczyszczającą.
Instruktażowy filmik można sobie oglądnąć wpisują w Google hasło ”metoda nia” lub w YouTube “lekarstwo na raka”.
- Organizm jest mądry, jeżeli da się mu możliwość, otwierając krwiobieg, sam pozbędzie się kancerogenów – mówił George Ashkar, pokazując na nodze zabliźnioną ranę – po dwóch miesiącach w ten sposób krew zostaje oczyszczona, przez kolejnych sześć miesięcy (czasem dłużej) oczyszcza się cały organizm.
„Jelenia Struga” centrum inicjacji
„Jelenia Struga” w Kowarach, która łączy nowoczesne spa z naturalnymi metodami prozdrowotnymi, zamierza propagować metodę oczyszczania organizmu według Georga Ashkara. Dlatego nawiązała z nim współpracę i zaprosiła do Polski.
- Przymierzamy się do warsztatów, które będą uczyły pacjentów tej metody, chcemy wydać książkę Ashkara w języku polskim, zaprosić go ponownie do Polski – wypowiedział się dyrektor „Jeleniej Strugi”.
George Ashkar o swojej metodzie walki z rakiem opowiadał także na warsztatach w Polanicy, gdzie lekarz Jan Pokrywka prowadził w dniach 1 – 3 maja swoje ciekawe warsztaty „Akademii Długowieczności”.
- Metoda Pana Ashkara koresponduje z innymi naturalnymi metodami, jest skuteczniejsza w tym fizycznie oczyszczającym aspekcie niż akupunktura czy akupresura, efektywniej bowiem, jego zdaniem, może oczyścić organizm z kancerogenów – uważa dr Jan Pokrywka.
Metody oczyszczające organizm nie są również obce współczesnej onkologii, co widzimy przy podawaniu litrów płynów fizjologicznych w czasie podawania „chemii”.
Lekarz medycyny Jan Pokrywka komentuje to tak:
W wypadku poważnego zastoju energii CZI i płynów tkankowych w określonym miejscu organizmu, co może manifestować się guzami różnego pochodzenia, oprócz prób poruszenia samej energii, z pomocą odpowiednich nakłuć punktów akupunkturowych, stosuje się również i inne metody oddziaływań leczniczych.
Należą do nich uciski, masaże, drenaż limfatyczny, ogrzewania, przypiekania, czyli MOXA, z wywołaniem oparzenia pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia, jak również wywoływanie skrwawień z pomocą tak zwanego trójgrańca oraz jeszcze inne modyfikacje tych sposobów. We współczesnej medycynie echem takiego postępowania jest maść ichtiolowa stosowana z powodzeniem do dzisiaj.
Metoda (NIA) przypomina do złudzenia starożytne chińskie praktyki wywoływania wrzodów, sączących się oparzeń i ropy na ciele chorego. Starożytni lekarze akupunkturzyści zajmowali się również tego typu praktykami.
Jeszcze nie tak dawno niemal współcześni nam lekarze europejscy wykonywali terapeutyczne podskórne wstrzyknięcia mleka bądź krwi, by uzyskać ropiejącą ranę. Uważano, że wydobywająca się ropa doprowadza do wyzdrowienia.
Zauważmy, że przy chorobie nowotworowej niemal nie obserwujemy odczynów ropnych.
Zachorowania z tworzącymi się guzami nowotworowymi jak i innymi guzami nienowotworowymi wymagają poruszenia nie tylko samej energii CHI, ale i większej ilości substancji, czyli płynu tkankowego.
W takiej sytuacji akupunkturzyści wykonywali wtedy całą serię zabiegów “MOXA” wywołując małe surowicze pęcherze oparzeniowe, tak iż niektórzy pacjenci byli potem cali w bliznach pooparzeniowych po wielokrotnie powtarzanych zabiegach.
Niezależnie ponownie odkryta i sugestywnie opisywana, a przede wszystkim z powodzeniem wypraktykowana przez Pana Georga Ashkara sprytna technika drenowania (NIA) wywołanego terapeutycznie i odpowiednio zlokalizowanego oparzenia drugiego stopnia (oparzenia wywołanego za pomocą miazgi czosnku) jest techniką, która wpisuje się tę odwieczną praktykę holistycznej medycyny.
Wielomiesięczny drenaż tej oparzeniowej rany jest utrzymany za pomocą przykładanych nasion ciecierzycy (cieciorki) okładanej liściem kapusty dla niedopuszczenia do wyschnięcia i przedwczesnego zagojenia się tej terapeutycznej rany.
Metoda Wchłaniania Naturalnej Infekcji (NIA) jest terapią całkowicie akceptowalną przez współczesnego pacjenta z uwagi na:
- bezbolesność w porównaniu z metodami starożytnymi – MOXA jest bolesna,
- niski koszt ograniczający się w zasadzie do ziaren cieciorki (odmiana grochu), kawałka liścia kapusty oraz bandaży,
- niewielką uciążliwość terapii, która wymaga mniej niż pięć minut dziennie przy zmianie opatrunku,
- efekt kosmetyczny ograniczony do miejsca na podudziu, które łatwo ukryć pod odzieżą,
- imponującą efektywność drenażową metody.
Pobieżne tylko wyliczenie wskazywałoby na wymianę w ten sposób nawet do 5 litrów płynu tkankowego przy rocznej procedurze (NIA). Przypomnę, że całkowita ilość płynu tkankowego u typowego mężczyzny o ciężarze ciała 70 kilogramów wynosi około 15 litrów.
Metoda ta nie jest może elegancka, i prawdopodobnie dlatego również zabiegi “MOXA” oraz pochodne od niej, jak metoda (NIA), nie cieszą się w obecnych czasach dużą popularnością zarówno wśród lekarzy, jak i wśród pacjentów.
Jednak opisywana przez Pana Ashkara skuteczność powinna wzbudzić większe zainteresowanie wśród osób zagrożonych nowotworem, a w szczególności osób z aktywną chorobą nowotworową, oraz pobudzić lekarzy ją obserwujących do wyciągania wniosków wypływających z praktycznych rezultatów, a nie uprzedzeń i fałszywych wyobrażeń, zwłaszcza wyobrażeń estetycznych.
Teoria onkogenezy zaprezentowana przez Pana Ashkara jest w zasadzie zgodna z obecnie lansowanymi teoriami, gdzie główną odpowiedzialność za raka przypisuje się nadmiernej ilości i koncentracji związków rakotwórczych w przestrzeni międzykomórkowej, w tak zwanej tkance podścieliskowej.
Ciekawe, a zarazem przerażające, jest też zamieszczone w filmie zestawienie pokazujące, jak z upływem dekad ostatniej połowy dwudziestego wieku skracał się okres ekspozycji na aktualne środowisko, by zgromadzić wystarczającą do onkogenezy ilość związków rakotwórczych, by zainicjować raka.
Interesujące, że mniej więcej równolegle w tym czasie wzrastała koncentracja ołowiu i metali ciężkich w organizmach społeczeństw uprzemysłowionych.
Jak zauważył to jeden z lekarzy uczestniczących w Polanickich warsztatach Akademii Długowieczności, chory poprzez tę w sumie prostą i nieszkodliwą procedurę otrzymuje w prezencie jakby dodatkową „nerkę” do eliminacji zalegających w organizmie substancji.
Nie bez znaczenia są ponadto i inne ważne aspekty stosowania tej procedury, a wiążące się ze stanem umysłu.

Źródło: Nowiny Jeleniogórskie

Za: lekarstwonaraka.com.pl/Artykuly o NIA.htm


źródło: http://krecikowaty.blogspot.com/2013/03/zabijanie-pacjentow-w-imie-naukowej.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.