czwartek, 28 marca 2013

Epidemia zła

Nie wiem czy to moje subiektywne odczucie czy realna rzeczywistość, ale patrząc w ciągu kilku ostatnich tygodni po wielu znajomych dochodzę do wniosku, że Zło atakuje z wzmożoną siłą. Atakuje osoby idące w kierunku dobra, prawdy, Boga. Mianownikiem wspólnym ataków jest skłócanie mężów i żon a w efekcie rozbijanie rodziny.
Wychodzę z założenia opartego na obserwacji ludzi, grup, iż ludzie źli lub idący w stronę zła nie są łakomym kąskiem dla szatana i demonów. Celem szatana są ludzie dobrzy, idący ku dobru. Ma to różne przejawy.
Niedawno znajomy zaoferował żonie święta nad morzem, gdyż uważał że po ciężkim okresie pracy należy się jego rodzinie coś wyjątkowego. Żona znajomego ni stąd ni z zowąd powiedziała: "znajdź sobie jakąś kobietę i z nią jedź". Problem w tym, że ów znajomy nie zdradza żony i nie było do tej pory kłótni.




Sam zostałem zaatakowany nie tak dawno również m.in. przez ostre kłótnie w rodzinie. Pewien kolega powiedział  mi: jak to, ciebie, tak świadomego, o takiej wiedzy?" Odpowiedziałem mu, że tacy ludzie jak ja są szczególnym kąskiem. Ludzie będący w sferze zła są w sidłach szatana. Ja - nie. Dodatkowo zasiałem dobro. Jeden kolega z problemem alkoholowym dzięki mnie nie pije alkoholu już prawie 40dni. Zorganizowałem mu pracę. Z agresywnego typa stał się spokojny i to mimo, że żona od niego odeszła z dziećmi. Mało tego, ostatnio namówił na abstynencję  brata mającego jeszcze większy problem alkoholowy niż on sam. Brat przed tym pytał: jak tj nie pić. Teraz nie pije. Nie wiem ile czasu wytrzyma, ale sam fakt podjęcia decyzji przez takiego człowieka to jest coś. Niechcący stworzyłem łańcuszek dobra. Nie mam na celu gloryfikowania swej osoby, zwłaszcza że święty nie jestem, ale uświadomienie, że tacy ludzie jak ja, my dążący do prawdy jesteśmybardziej narażeni na ataki.
Czy Tuska, Palikota i innych giermków  szatan musi atakować? - NIE!!! on im daje powodzenie do pewnego momentu. Na koniec "wynagradza" w typowy dla siebie sposób jak np Freuda: http://thewordwatcher.blogspot.com/2013/03/smierc-bezboznika.html

Znam jeszcze kilka przypadków i piszę o tym ponieważ może ktoś z Was ma podobne odczucia.
Czuje jakby siły zła z wzmożoną siłą atakowały rodziny i małżeństwa.. Może to subiektywne odczucie a może nie.



3 komentarze:

  1. Wyglada na to, ze Zly sie msci na Tobie Piotrze... Za pomoc i skuteczne odwracanie ludzi na dobra droge. Trzeba zdawac sobie sprawe z jego dzialania, zeby byc silnym, ostroznym I cierpliwym a z mojego doswiadczenia to wiem, ze to w koncu sie uspokoi i nawet pojawi sie nagroda od naszego Zbawiciela. Modlitwa najlepszym lekarstwem...ale nie dziala od razu. Badzmy razem silni w Isusie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację,modlitwa,to ciężka artyleria choć czasem z opóźnionym zapłonem :-)
      Każdy z nas niestety, narażony jest mniej lub bardziej na ataki tych wrednych istot,ale przecież my nie z tych co się łatwo poddają.
      Skoro już muszą nas atakować to nie ułatwiajmy im tego,niech się trochę spocą ;-)

      Usuń
    2. Na prawdę, sama świadomość istnienia demonów wielce pomaga. To co pojawiło mi się w głowie po pewnej kłótni przerosło moje wyobrażenia. Nawet pisał nie będę bo nie ma się czym chwalić. W skrócie powiem, że chciał mnie namówić do pewnej formy samozagłady. Kilka sekund po tym jak o tym "pomyślałem", zacząłem się zastanawiać w którym momencie wszedł we mnie, w moje myśli... Nie spełniałem niemal żadnego warunku z opisanych przeze mnie w tekstach o demonach. Ani nie medytowałem, ani nie piłem alkoholu etc. Jednak po chwili zastanowienia zorientowałem się, że mój błąd polegał na tzw samonakręcaniu się. W takiej sytuacji przypominają się wszystkie urazy, które niczym roślinki podlewa się negatywnymi emocjami i powstaje jak ja to nazywam zasada czajnika; podgrzewa się to wszystko, zaczyna parować aż w końcu jak gwizdnie...
      W takiej oto sytuacji wyłącza się umysł i jest przyzwolenie na wejście demonów. Nie trzeba absolutnie żadnych używek.


      Tak, modlitwa ma kolosalne znaczenie jak piszecie. Wiele razy się już o tym przekonałem i tak jak Wojtuś napisał niestety z opóźnionym zapłonem. Dlatego szybciej ludzie uwierzą w Harrego Pottera niz "magię" Isusa. Magia w bajkach działa od razu. Modlitwy po pewnym czasie.

      Co radzę innym to kontrolowanie wyłączania się umysłu podczas kłótni. Wiem, że to wszystko nie jest proste bo jedna strona może się starać a druga może mieć inne spojrzenie. Np moja żona w sytuacji popełnienia błędu robi wszystko żeby tylko się nie przyznać do winy a na mnie z kolei działa to jak płachta na byka. Nie lubię krętactw i manipulacji. Wtedy demon ma używkę. Łatwy przepis na konflikt :-)

      Z drugiej strony czas przedświąteczny z jakim się konfrontujemy może być całkowicie osobnym tematem wpisu na blogu. Jeden z moich klientów powiedział mi że stojąc w kolejce w sklepie spożywczym, otarł się o mężczyznę przed nim, lekko go zawadzając. Ten zaś zareagował nerwowo mówiąc: "panie uważaj pan jak stoisz".

      Od kilku lat obserwuje reakcje ludzi przed świętami. Wygląda to w następujący sposób: trzy tygodnie pospiechu w przygotowaniach do świąt w wielkim stresie i chamstwie. Po czym w ten jeden już świąteczny dzień, ludzie są dla siebie mili. Wszystkim już się nagle nie spieszy, hamują emocje. Na tym polega magia świąt kościoła katolickiego. Czarna magia.

      Usuń

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.