czwartek, 17 października 2013

Odbudowali arkę i czekają na mesjasza





"

Mesjasz na wzgórzu niezgody

Rabin Chaim Rich­man pro­wa­dzi mnie do za­ciem­nio­ne­go po­miesz­cze­nia, gła­dzi się po bro­dzie i wy­cią­ga smart­fon. Uru­cha­mia spe­cjal­ną apli­ka­cję, która włą­cza oświe­tle­nie sali. Gdy rabin raz jesz­cze na­ci­ska ekra­nik, otwie­ra się po­tęż­na kur­ty­na. Moim oczom uka­zu­je się olśnie­wa­ją­ca szcze­rym zło­tem – choć mniej­sza, niż się spo­dzie­wa­łem – Arka Przy­mie­rza.

To nie jest prawdziwa zaginiona arka – wyjaśnia Richman. – Prawdziwa ukryta jest jakiś kilometr stąd, w podziemnych komnatach zbudowanych za czasów Salomona. Spoglądam na rabina ze zdziwieniem. – To prawda –  zapewnia. – Żydzi nieprzerwanie przekazują sobie ten sekret z pokolenia na pokolenie, więc znają dokładną lokalizację. Wszyscy niesamowicie fascynują się poszukiwaniami zaginionej arki, ale nikt nigdy nie spytał Żyda. A my wiemy, gdzie ona jest, od tysięcy lat. Moglibyśmy ją znaleźć, gdybyśmy zaczęli kopać pod Wzgórzem Świątynnym, ale teren ten kontrolują muzułmanie.
 
 
Oto wystawa Instytutu Świątynnego – międzynarodowej organizacji kierowanej przez rabina Richmana – w samym sercu Starego Miasta w Jerozolimie. W eleganckiej, supernowoczesnej galerii znajduje się kolekcja szat i naczyń liturgicznych, które będą używane przez żydowskiego arcykapłana, gdy nadejdzie Mesjasz. Richman zastrzega, że nie są to eksponaty muzealne. Podobnie jak Arka Przymierza, każdy przedmiot został starannie odtworzony zgodnie z biblijnymi wytycznymi oraz będzie wykorzystywany w prawdziwych obrzędach religijnych w tak zwanej Trzeciej Świątyni, która zostanie zbudowana, kiedy tylko pojawi się Mesjasz.
– Wierzymy, że Mesjasz może przybyć już niebawem – mówi 54-letni Richman. – A kiedy przyjdzie, i będzie chciał zbudować nową świątynię, Instytut zadba, by dysponował wszelkimi niezbędnymi rytualnymi przedmiotami i wiedzą. Jednym z kluczowych eksponatów w kolekcji jest wart 160 tysięcy funtów kostium arcykapłana, uszyty z lazurowego materiału ozdobionego złotymi haftami, z pektorałem z dwunastoma dużymi kamieniami szlachetnymi. Są tu także misternie wykonane srebrne trąbki i drewniane liry, garnuszki na krew ofiarnego baranka oraz duży stojak na rytualny chleb. Na zewnątrz, na podwyższeniu wychodzącym na Ścianę Płaczu, stoi ozdobna, ważąca 1,5 tony menora, pokryta 90 kilogramami złota i warta 1,3 miliona funtów.
Wszystkie przedmioty zaprojektowano we współpracy z dwudziestoma pełnoetatowymi uczonymi talmudycznymi. Instytut płaci im za studiowanie i interpretację zawiłych, powstałych przed 2 tysiącami laty instrukcji budowy świątynnych artefaktów. Zarzucanie Richmanowi i jego kolegom staroświeckiej mentalności nie byłoby jednak na miejscu. Planowana przez Instytut nowa świątynia (której projekt zapewne zostanie jeszcze skonsultowany z Mesjaszem, gdy ten raczy się zjawić) zawierać ma dwa bardzo nowoczesne urządzenia: kolejkę jednotorową, transportującą gości aż do samych drzwi, oraz wysoki na 180 centymetrów, zautomatyzowany dystrybutor wody z dwunastoma kranikami, który pozwoli całej załodze kapłanów jednocześnie myć ręce. Richman tłumaczy, że zaprojektowano go tak, by po odkręceniu kurka leciało dokładnie tyle wody, ile wymaga żydowskie prawo.
– Nie ma powodu, dla którego mielibyśmy nie korzystać z technologii. To nowoczesny cud, który wspomaga niebiańskie cuda – podkreśla rabin. – To część naszej wizji świątyni jako budowli na miarę naszych czasów. Na pewno będą w niej windy, ogrzewanie podłogowe i parking.
Może się to wydawać dość kuriozalne, a wręcz komiczne, jednak w gorącej atmosferze Jerozolimy – świętego miasta trzech wielkich religii – pomysły Richmana budzą niemałe kontrowersje. Proponowaną lokalizacją nowej świątyni jest Wzgórze Świątynne (po arabsku Haram al-Szarif), miejsce, o które toczy się jeden z najzacieklejszych sporów na świecie. Richman wskazuje, że właśnie tu stała Pierwsza Świątynia, zbudowana 3 tysiące lat temu przez króla Salomona, i dlatego też w tym samym punkcie musi zostać wzniesiona Trzecia Świątynia. Niestety, teren ten już jest zajęty przez muzułmańskie sanktuarium zwane Kopułą na Skale – której błyszczący złoty dach dominuje na linii horyzontu nad Jerozolimą – oraz przez meczet Al-Aksa, trzecie najświętsze dla muzułmanów miejsce na świecie.
Wielu Palestyńczyków podejrzewa, że izraelscy ekstremiści chcą zniszczyć oba te budynki. Ich obawy są całkiem uzasadnione – w 1984 roku policja udaremniła spisek grupy Żydowskie Podziemie, mający na celu wysadzenie Kopuły na Skale. Niektórzy Palestyńczycy uważają jednak, że najgroźniejsze są same izraelskie władze. W 2000 roku ówczesny lider opozycji Ariel Szaron odwiedził Wzgórze i ogłosił zwierzchnictwo Izraela nad tym terytorium. Krok ten doprowadził do wybuchu drugiej intifady, podczas której zginęło 1000 Izraelczyków i 3000 Palestyńczyków. Ostatnio zaś kilku przywódców politycznych oraz religijnych, w tym Richman, zaczęło się domagać, by Żydzi mieli prawo modlić się na Wzgórzu Świątynnym. Palestyńscy politycy odpowiadają, że gdyby prośba ta została spełniona, doszłoby do brutalnych starć, które dostarczyłyby Izraelowi pretekstu do wprowadzenia wojskowej kontroli obszaru.
– Izrael dąży do aneksji tego miejsca – mówi Mahdi Abdul Hadi, dyrektor Palestyńskiego Towarzystwa Naukowego ds. Badań Stosunków Międzynarodowych. – Nie chcemy się nim dzielić, nie dlatego, że ich nie tolerujemy, ale dlatego, że im nie ufamy. Władze Autonomii Palestyńskiej wydają się jeszcze bardziej nieprzejednane. ”Żydowskie roszczenia są całkowicie niedopuszczalne i mogą doprowadzić do wrzenia w regionie” –  powiedział w maju prezydent Mahmud Abbas. Zgadza się z nim Szejk Mohamad Hussein, wielki mufti Jerozolimy. – Muzułmanie w Palestynie i innych krajach nigdy nie pozwolą na tę prowokację i będą starali się ją zdławić wszelkimi możliwymi środkami – mówi. – To dla nas granica nie do przekroczenia. Niech Izraelczycy i ludzie na całym świecie uważnie mnie posłuchają.
Instytut Richmana póki co wydał na przygotowania na przybycie Mesjasza ponad 30 milionów dolarów, pochodzących głównie z datków od bogatych żydowskich filantropów. W maju tego roku organizacja, która przez 22 lata zajmowała różne mniej reprezentacyjne siedziby, przeniosła się do nowej, supernowoczesnej galerii. Choć wystawy są otwarte dla zwiedzających tylko po wcześniejszym umówieniu terminu, nie brakuje chętnych – w ciągu ostatnich 12 lat obejrzało je ponad milion osób.
Mimo to spora grupa Żydów, nawet tych religijnych, patrzy sceptycznie na poczynania Richmana i Instytutu Świątynnego. Michael Melchior, ortodoksyjny rabin i były deputowany do Knesetu, nazywa organizację ”nieodpowiedzialną”. ”Modlitwa to dla nas rzecz święta, ale musimy także być wrażliwi na to, co święte dla innych – powiedział w wywiadzie dla »Jewish Post«. – W momencie, kiedy chcemy budować świątynię, naruszamy kruchą równowagę, którą udało nam się tu stworzyć, i która pozwala nam żyć”. Richman odpiera zarzuty, tłumacząc, że nie nawołuje do zniszczenia Kopuły na Skale ani meczetu Al-Aksa, a jedynie przygotowuje grunt pod nadejście Mesjasza – kiedy to koncepcja Trzeciej Świątyni w jakiś sposób się zmaterializuje. Tak czy inaczej, ciągłe wyprawy rabina wraz z innymi żydowskimi działaczami na sporne tereny wywołują duże oburzenie, a Richman już wielokrotnie był aresztowany przez izraelską policję – niekiedy, jak sam mówi, ”na całe tygodnie”.
Dziś udaje się tam z kolejną wizytą. Idziemy razem na Wzgórze Świątynne w piekącym upale, wspinając się po skrzypiącej drewnianej rampie pod eskortą uzbrojonego policjanta. Atmosfera jest spokojna, wręcz mistyczna. Palestyńczycy spacerują po placu, tłoczą się przed wejściem do muzułmańskiego sanktuarium i odpoczywają w cieniu. Kiedy jednak rabin zostaje dostrzeżony, natychmiast rozlegają się krzyki ”Allahu akbar”. Nasz policjant poprawia broń w kaburze i kieruje nas do zakątka, gdzie nie będziemy zwracać na siebie aż takiej uwagi. Za naszą grupką niczym cień kroczy przedstawiciel Waqf, islamskiej organizacji administrującej Wzgórzem. Ma on za zadanie pilnować, by rabin nie próbował się modlić.
Richman uważa to za skrajne pogwałcenie jego konstytucyjnych praw. Według Żydów na Wzgórzu Świątynnym znajduje się tak zwany Kamień Fundamentowy, ”święte świętych”, z którego Bóg zebrał proch, by stworzyć Adama. Mimo to od czasu zniszczenia Drugiej Świątyni przez Rzymian w 70 roku naszej ery Żydzi praktycznie nie mają tu wstępu, przez stulecia bowiem nie byli wpuszczani przez chrześcijańskich oraz muzułmańskich władców. Nawet po zdobyciu wschodniej Jerozolimy przez Izrael w 1967 roku uznano, że ze względu na groźbę zamieszek należy pozwolić Palestyńczykom utrzymać faktyczną kontrolę nad tym terenem.
– Żydzi wierzą, że samo wypowiedzenie w tym miejscu imienia chorej osoby ma lecznicze działanie – podkreśla Richman. – A mimo to nie wolno mi się tu modlić, na najświętszym placu w mej własnej ojczyźnie. Dlatego muszę robić takie rzeczy. Nagle rabin zaczyna mamrotać pod nosem słowa hebrajskiej liturgii, gestykulując rękami, jakby kontynuował rozmowę. Mężczyzna z Waqf spogląda na niego podejrzliwie, po czym sam zostaje skarcony wzrokiem przez izraelskiego policjanta. (Inni ”intruzi” zachowują się jeszcze bardziej wyzywająco – głośno śpiewają i modlą się, kładąc się na ziemi).
Właśnie dlatego rabin określa siebie mianem ”wysiedleńca”. Zważywszy sytuację setek tysięcy palestyńskich uchodźców oraz nieustającą okupację Zachodniego Brzegu przez Izraelczyków, sformułowanie to brzmi cokolwiek śmiesznie.
– Tamte sprawy tylko rozpraszają naszą uwagę – mówi Richman. – Tu chodzi o terytorium Boga. Islamiści wykorzystali nasze wygnanie, zaczęli okupować Wzgórze Świątynne i udawać, że Żydów nigdy tu nie było. My mamy święte prawo do tego miejsca, i nie powinniśmy się tego wstydzić. Choć rabin wygłasza swoje opinie z niewzruszoną pewnością, wiele spośród jego objawionych prawd jest dyskusyjnych. Dla przykładu, wśród ekspertów nie ma zgody co do faktycznej lokalizacji Arki Przymierza. Shimon Gibson, specjalista od archeologii biblijnej z Instytutu Albrighta w Jerozolimie, jest zwolennikiem teorii, wedle której Babilończycy po splądrowaniu Jerozolimy w 587 roku przed naszą erą skradli złoto z arki, a drewniany kadłub spalili wraz z resztą drewna ze świątyni. Inni uczeni spekulują, że skarb został wywieziony do Afryki.
Brakuje również twardych archeologicznych dowodów, które pozwoliłyby ustalić, gdzie znajdowała się Pierwsza Świątynia, choć co do lokalizacji Drugiej Świątyni, zbudowanej w 516 roku przed naszą erą, nie ma większych wątpliwości. Po zburzonej przez Rzymian budowli pozostał jeden z murów dziedzińca – tak zwana Ściana Płaczu, pod którą do dziś modlą się Żydzi.
Pytam Richmana, czy jego plany zakładają zburzenie Kopuły na Skale. Rabin przez chwilę milczy, po czym przyznaje: – Nie lubię spekulować na tak drażliwe tematy. Ale jest tylko jedno miejsce, w którym ta świątynia może zostać zbudowana. W tym miejscu teraz stoją Kopuła na Skale i meczet Al-Aksa. Te słowa brzmią jak nawoływanie do wojny, zwłaszcza dziś, gdy toczą się nowe negocjacje pokojowe, a ekstremiści po obu stronach czują się zagrożeni i są mocno zirytowani. – Nie to miałem na myśli – wyjaśnia Richman. – Proroctwo głosi, że pewnego dnia islamski świat pogodzi się z powstaniem żydowskiej świątyni w tym miejscu, przyjmie nas i zacznie żyć z nami w harmonii. To byłby kolejny cud, wskazuję. – No właśnie – odpowiada rabin.
Richman momentami sprawia wrażenie fanatyka. Choć większość opinii publicznej uważa rabina i jego sympatyków za oszołomów, spora część zwolenników prawicy w Izraelu – gdzie religia, polityka i kultura są nierozerwalnie ze sobą powiązane – podziela jego poglądy.
Jak szacują judaistyczne organizacje religijne, liczba wizyt Żydów na Wzgórzu Świątynnym wzrosła w 2012 roku o 30 procent. Wynika to po części z faktu, że kilku uczonych ”odkryło” nowe miejsca na placu. (Jeśli Żyd postawi stopę w miejscu, gdzie znajdowało się ”święte świętych”, wedle tradycji dopuszcza się profanacji, ale ostatnio kilka punktów na Wzgórzu Świątynnym uznano za ”bezpieczne”).
Aktywiści starają się przekonać opinię publiczną, że prowadzą kampanię na rzecz wolności i równości wyznania. Zaproponowano rozwiązanie zakładające podział praw oraz wyznaczenie konkretnych godzin na żydowskie modlitwy, podobnie jak w jaskini Makpela w Hebronie – innym miejscu czczonym zarówno przez muzułmanów, jak i Żydów. Arieh Eldad, prawicowy polityk, który wysunął tę propozycję, oskarżył Palestyńczyków o to, że stosują groźby przemocy, by utrzymać całkowitą kontrolę nad placem. Izraelski Sąd Najwyższy wydał opinię, że Żydzi mają prawo modlić się w tym miejscu, ale tylko jeżeli praktyki te ”nie zakłócają porządku publicznego” (Waqf dowodzi, że właśnie taki skutek odnoszą modlitwy rabina Richmana). W konsekwencji w okresie ramadanu w lipcu i sierpniu zakazano wstępu na Wzgórze osobom niebędącym muzułmanami.
Mosze Feiglin, deputowany do Knesetu z ramienia rządzącej partii Likud, postanowił wybrać się na plac w ramach protestu. ”Apeluję do wszystkich, którzy nas słyszą, by tu przyszli, i zdali sobie sprawę, że oddają samo serce Jerozolimy obcokrajowcom, islamowi – powiedział Feiglin izraelskim mediom. – Musimy zrozumieć, że tu potrzeba ofiary. Pokażmy, że tysiąc osób jest gotowych pojawić się tu, poświęcić się i trafić do aresztu”. Na apel deputowanego nie odpowiedziało aż tylu rodaków, ilu się spodziewał. Przybyło kilkadziesiąt osób, które demonstrowały, modląc się cicho przed zamkniętą bramą na Wzgórze Świątynne, po czym się rozeszły.
Richman przyznaje, że nie chce już więcej urządzać prowokacji po to, by być aresztowanym. – Nie chodzi o to, że straciłem zapał – zaznacza. – Ale mam już 54 lata i wolę spędzać wieczory w domu, z moimi dziećmi”.
Zwiedzamy Wzgórze Świątynne dalej, na przemian zatrzymywani i poganiani przez nerwowego policjanta. Rabin pragnie pokazać mi, jak palestyńscy ”kłamcy świątynni” usiłują zniszczyć wszelkie pozostałości po izraelskiej świątyni, by podważyć prawo Żydów do tego miejsca. O tutaj, pokazuje Richman, złamany marmurowy filar. O tam, kilka wyrzuconych cedrowych belek. O tu, resztki schodów.
– Jesteśmy gotowi przywrócić temu miejscu dawną chwałę – deklaruje rabin. – I mamy kapłanów, którzy są gotowi pełnić służbę w Trzeciej Świątyni. To byłby dużo mniejszy cud niż powstanie państwa Izrael. Przecież jesteśmy w naszej ojczyźnie i możemy zbudować tę świątynię, kiedykolwiek będziemy chcieli! Bóg musi się dziwić, na co jeszcze czekamy.
 "
 http://wiadomosci.onet.pl/religia/mesjasz-na-wzgorzu-niezgody/8k9jp

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.